Taką cechą, w mojej opinii, charakteryzuje się Eau du Soir marki Sisley. Z reguły, im jest cieplej, tym chętniej nosy europejskie chłoną zapachy świeże, lekkie, zwiewne; zima jest zazwyczaj czasem odpoczynku od podobnych aromatów. Hmm... mój nos i skóra zwykle zgadzają się z podobnym podziałem. Wyjątek robią dla EdS - im jest chłodniej, tym bardziej pozwalają omawianemu zapachowi rozpanoszyć się na mojej skórze, tym mocniej uwydatniają jego gęstą, zmysłową szyprowość, ułatwiają wcielenie się w rolę eleganckiej, nieco chłodnej damy. :) Zaś w ciepłe dni Woda Wieczorowa staje się spokojnym, nieinwazyjnym, cytrusowym mydełkiem.
Niestety, ach, niestety! Albowiem nie przepadam za zapachami o aż tak rozbieżnych obliczach. Toż to to Dr Jekyll i Mr Hyde perfumiarstwa! Raz zmysłowe, raz przemysłowe, czasami wieczorowe, a czasem aż nazbyt dzienne, niezwykłe i intrygujące, ale też banalne i niezaskakujące niczym. Istny olfaktoryczny kameleon. Niekiedy zostawia po sobie długi sillage, a im cieplej, tym staje się bliższy skórze. Zimą piękny, latem - taki sobie... Dodam jeszcze, iż w cieplejsze dni nie wyczuwam obecności połowy składników.
Chciałabym, by otaczał mnie sensualnym i miękkim, niczym jedwabny aksamit, obłoczkiem, ale jest to możliwe tylko zimą. Od Eau du Soir oczekiwałam luksusu i nuty snobizmu, a otrzymałam uciążliwą zagadkę. Co mam z nią zrobić??
Może kiedyś dojdę z EdS do jako takiego ładu. Może. ;)
Rok produkcji i nos: 1990 (w sprzedaży od 1999 r.), Hubert d'Ornano
Przeznaczenie: zapach kobiecy (choć to nie jest norma), wedle nazwy wieczorowy, wg mnie - ...?
Trwałość: także zmienna; na mojej skórze zimą - jakieś pół doby, natomiast latem nie dłużej, niż cztery godziny.
Grupa olfaktoryczna: szyprowo-kwiatowa
Skład:
Nuta głowy: mandarynka, grejpfrut, goździk, świerk, irys, pieprz
Nuta serca: kwiat syringa (łac. philadelphus lewisii), konwalia, róża, jaśmin, kłącze irysa, imbir
Nuta bazy: paczuli, piżmo, ambra, mech dębowy, sandałowiec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )