sobota, 3 marca 2018

Zanim zaczęła się pasja


Powstały w roku 2002, kiedy o perfumach niszowych jako takich nikt jeszcze nie słyszał. Owszem, istniały szacowne domy perfumeryjne w rodzaju Diptyque czy l'Artisan Parfumeur ale już np. własne marki Frédérica Malle i Serge'a Lutensa miały zaledwie po dwa latka. W tym samym roku na świat przyszła marka Parfumerie Générale, dziś znana pod nazwiskiem założyciela (jakie to oryginalne!), Pierre'a Guillaume'a, natomiast Montale nie zdążyło jeszcze powstać. Perfumoholickie społeczności internetowe - o ile w ogóle istniały - gaworzyły radośnie w powijakach i na pewno nie robiły tego po polsku. ;)

Perfumy, które sprowokowały mnie do odkurzenia blogowych łam właściwie można było porównać wyłącznie do pachnących dzieł marki Comme des Garçons - prostej i nowoczesnej, skierowanej do młodego użytkownika Wielkiej Mody, która wzorem starszych i nobliwych domów haute couture postanowiła rozszerzyć asortyment o pachnidła. Charakterem zbliżone do odważnych, futurystycznych projektów przełomu tysiącleci, którym wciąż jeszcze żyła cała ówczesna popkultura. A perfumy stanowiły jej nieodłączny element. Czyste, proste, klarowne, szokujące, młode, odważne. Wówczas każda młoda marka modowa widziała w sobie następców Coco Chanel i jej stylu, dlaczegóż by więc nie pokusić się o wynalezienie Piątki na miarę Millenium?
Niewykluczone, że takie właśnie ambicje mogły towarzyszyć zarówno twórczyni wspomnianego Comme des Garçons, jak i osobom zarządzającym marką Costume National, inicjatorom powstania Scent oraz Scent Intense. :) [zagadka wyjaśniona]

Eternel, Yann Cœuru

To były czasy, kiedy naprawdę jedynym liczącym się dystrybutorem pachnideł były wielkie sieciowe perfumerie. I naprawdę - chociaż dzisiaj może to wydawać się nieprawdopodobne - właśnie w "swojej" Sephorze większość ówczesnych polskich miłośników perfum miała okazję poznać zarówno legendarną kadzidlaną (oraz inne serie) Comme des Garçons, jak i oba Scenty CN. Właśnie tak rodziły się pierwsze olfaktoryczne zauroczenia osób, które dziś kojarzymy jako miłośników takich marek, jak D.S. & Durga czy Unum. ;)

Dla części z nich zapachem, od którego wszystko się zaczęło był Scent, krystaliczna, dosłowna ale klarowna kompozycja o prowokacyjnie minimalistycznej nazwie. Cielesne ciepło, delikatne drapanie suchego powietrza, przesyconego wonią abstrakcyjnych ciepłych drzew, miękka, bliżej nieokreślona słodycz, o kilometry odległa zarówno od nut deserowych, jak i od tak dziś popularnych paczulowych oranżadek, w końcu pojawiające się na niektórych (nie na mnie) odwzorowanie akordów zielonej herbaty jaśminowej; jasność, stopniowo osuwająca się w ciemne, nieomal skórzane rejestry; przedziwna, roślinno-zwierzęca forma życia, pokojowa nastawiona, łagodna jak baranek hybryda flory z fauną, jakiś stan pośredni.
Scent już chyba na zawsze pozostanie dla mnie symbolem pierwszych miłości, szczerych i trochę jeszcze naiwnych. Z perspektywy czasu myślę o nim własnie jak o pierwszych romantycznych porywach serca: wspomina się je z uśmiechem i westchnieniem żalu za utraconą młodzieńczością ale - gdyby przyszło co do czego - raczej nie byłabym zainteresowana odświeżeniem znajomości.

The Gloaming, collective nouns

A ponieważ jestem miłośniczką perfum silnych i dosłownych, Mocarzy przez duże M., inaczej ma się kwestia ze Scent Intense, głównie dlatego, że jest Intense. ;) I wcale sie tego nie wstydzę: tam, gdzie jaśniejsze z pachnideł jest drzewno-ambrowym jasnym pyłkiem lub kremem, Scent Intense płonie. Ognikiem delikatnym i niemal błękitnym ale bez wątpienia gorącym. Więcej jest nie tylko dymu ale i cielesności; zwykłej ludzkiej zmysłowości. Jest tym, co najbardziej kocham w perfumach określanych jako ambrowe oraz drzewne, aż gęste od złocistego, lejącego się labdanum (tak, jak kocham i wyobrażam sobie tę nutę), delikatnie zaprawione sandałowcową miękkością.

Z czasem jednak woń osuwa się w prawdziwie rozkoszne, gęste i przyprawowe akcenty. Przypomina wszystkie piękne pikantne ambry w rodzaju nieodżałowanych Ambre Fétiche od Annick Goutal, Miyako od Annayake, Ambre Sultan Lutensa czy Obsession od Calvina Kleina. Możliwe, że przyczyniło się również do popularności pachnideł i tego typu. Oraz jeszcze jednego, ponieważ bywają dni, kiedy Scent Intense na moje skórze pokazuje kły i pazury, zmieniając się w typowo bliskowschodnią, zwierzęcą wersję... oudu. :D Oudu gęstego, ciemnego i tłustego, który - trzeba przyznać - pokazał mi się dopiero teraz, gdy moja skóra osiągnęła balzakowski wiek lat trzydziestu a przy okazji stała się sucha. Zachwycającego ale jak na razie zbyt słabo znanego, bym mogła powiedziecć o nim więcej.
W bazie natomiast mieszanina ukazuje ciepłe i suche, spokojne paczulowo-drzewno-ambrowe drgania.

Niezwykłe perfumy. Scent otworzył drzwi do świata pachnideł "innych", "dziwnych", "odważnych", natomiast Scent Intense trafnie przewidział większość liczących się nurtów perfumerii artystycznej z przyszłości. Wyznaczyły kierunek, w jakim zacząć zmieniać się świat.
Jeżeli to nie jest wyznacznikiem prawdziwej wielkości, w takim razie nie wiem, czym ona jest.


Rok produkcji i twórca obu kompozycji: 2002, Laurent Bruyère

Przeznaczenie: pachnidła skomponowane z myślą o kobietach ale z powodzenie mogą stosować je także mężczyźni. Na wszelkie okazje, pory dnia oraz roku, bo to przecież nie charakter pachnidła ale gust noszącej je osoby powinny decydować o "misji" oraz celu perfum. Scent trzyma się blisko ciała, otaczając je skromną chociaż mieniącą się aurą, natomiast Scent Intense wiruje wokół uperfumowanej osoby w gęstej, dymnej chmurze a przy odpowiedniej dawce (to znaczy przekraczającej ilość jednego psiku z atomizera) ciągnie się kilometrowym śladem.

Trwałość: dla obu zapachów zbliżona, około pół doby wyraźnego trwania oraz dalszych kilka godzin stopniowego rozpadu.

Grupa olfaktoryczna: orientalno-drzewna

Skład:

Scent: herbata, jaśmin, hibiskus, ambra
Scent Intense: herbata, hibiskus, jaśmin, akord ambrowy oraz drzewny, drewno sandałowe, paczuli, ambra
___
Dziś noszę to, o czym powyżej.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. https://eu.movieposter.com/q/Perfume:+The+Story+Of+A+Murderer_posters.html
2. https://www.flickr.com/photos/yann07/24890756793/
3. https://www.flickr.com/photos/collectivenouns/4487500359/