sobota, 4 maja 2019

Pijane wiosną

Majówka powoli ma się ku końcowi. Co prawda zamiast oczekiwanej [choć uczciwie przyznajmy: jakim prawem? Na jakiej zasadzie?] ciepłej i słonecznej, iście letniej aury przybyła nad Polskę pogoda raczej, hmm... nostalgiczna, to przecież trudno nie zauważyć, że wiosna panuje nam miłościwie w pełnym rozkwicie.
Kolejne rośliny zakwitają hojnie; nie zawsze w swoim przyrodzonym tempie, zachowując wszelako odwieczny porządek, ustalony zmieniającym się ostatnio "klimatem umiarkowanym +". ;)
Cieszą się ludzkie oczy, nosy a nierzadko i usta.
Po raz nieskończony w historii ludzkości z uśmiechem witamy kolejne odrodzenie życia.

Niektórych z nas potrafi przy okazji ogarnąć nieomal karnawałowe szaleństwo, tak uderza nam do głowy światło słoneczne, wydobywające ze świata barwy. Tak też działa na nas bujny zapach tysięcy splątanych ze sobą roślin. Jesteśmy pijani wiosną.
Lub pijane. :)

Oszalałe od nadmiaru hormonów szczęścia, otumanione różem i bielą kwiatów, nieśmiałą zielenią trawy czy listowia, błękitem nieba, łagodnym brązem nagrzewającej się ziemi... Czasami chciałybyśmy, aby ich aromat towarzyszył nam wszędzie.
Magiczna woń wiosny.

Theophilos Papadopoulos, [Bez tytułu]

Kiedyś już o niej pisałam. Problem w tym, że nazywała się Lola od Signature Fragrances London i kosztowała około 100 € za flakon ekstraktu perfum o pojemności 6 ml. Naturalnie w Polsce nie była dostępna ani w roku 2016, ani - jeżeli dobrze kojarzę - obecnie.
Tymczasem niedawno miałam okazję poznać pachnidło, o którym mogłabym powtórzyć każde ze słów użytych w recenzji Loli, zarówno jeżeli chodzi o poszczególne akordy, ich układ, jak i o charakter kompozycji:

"Wysokoprocentowy szot z serotoniny i endorfin", "bez żadnych filozofii, bez silenia się na nic, może poza sprawieniem odbiorcy artystycznej przyjemności balansującej na granicy kiczu"; jest słonecznie ale nie upalnie, wieje lekki wietrzyk, chce się żyć"; "Na szczęście pojawia się składnik, który dodaje mieszaninie głębi. Dzięki niemu (...) nie jest już pustogłową istotką ale zaczyna żyć naprawdę. Ten składnik to paczuli"; "cała jest poezją. Fraszką ku czci piękna wiosny".

Tym razem jednak fraszkę napisał inny autor. Noszący nieznane publiczności polskie nazwisko ale wstydliwie ukrywający je pod francuskobrzmiącym pseudonimem. Jacques Battini. Zbędne krygowanie się! Zupełnie, całkowicie, absolutnie niepotrzebne.
Przecież jego (jej/ich) Night Dream Crystal Edition są w stanie wyjść zwycięsko ze starcia z każdym współczesnym słodko-paczulowym bestsellerkiem. Dowolnie wybranym.

Tu początkowy bukiet kwiatów o nieokreślonej nazwie - ultrakwiatu sprzed setek milionów lat, starszego niż ginko i magnolie, pramatki wszystkich nastrojowych i narkotycznych "snów zmysłowych bladej dziewczynki" - stopniowo zmienia się w rzeźbę z tworzywa zdecydowanie trwalszego aniżeli ulotne cząsteczki zapachu. Z jasnego, ciepłego drewna, paczulowej ziemi, waniliowo-tonkowej barwionej koronki, w końcu z kruchej, ulotnej ale pradawnej kredy (tak objawia się jedno z nowoczesnych syntetycznych piżm).
Z życia rozumianego jako trwająca miliardy lat wędrówka, najbardziej oczywista pod słońcem sztafeta gatunków. Jako świadomość, że wszystko, co nas otacza: drzewa, trawy, domy i smartfony ;) różowe chmury i czarne dziury, wszelkie kolory, zapachy, smaki a w końcu i my sami - powstaliśmy z gwiazd zmarłych u zarania Drogi Mlecznej.

Podobnej historii nie opowie Wam flanker flankera flankera flankera la Vie est Belle czy innej guerlainowskiej Małej Czarnej. ;> Możecie być pewne.
Tak pewne, jak pewną być trzeba ruchu obrotowego Ziemi oraz tego, że gdzieś w tej chwili wstaje nowy dzień.


Rok produkcji i nos: 2012, ??

Przeznaczenie: zapach stworzony dla kobiet, choć bez wątpienia do twarzy w nim będzie wielu mężczyznom. Zdecydowany, śmiały ale jednocześnie elegancki. Spokojny.
Niewątpliwym plusem kompozycji jest jej cena, czyli ok. 60 zł za 50 ml czystych perfum.

Trwałość: jak na ekstrakt przystało Night Dream na skórze wytrzymuje około doby a na ubraniach bez problemu potrafi przetrwać ze dwa prania. :)

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-drzewna

Skład:

Nuta głowy: bergamotka, kwiat pomarańczy, tuberoza
Nuta serca: paczuli, róża, jaśmin
Nuta bazy: drewno cedrowe, wanilia, akord piżmowy
___
Dziś noszę Lavande edp od Molinard.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. https://www.flickr.com/photos/theo_reth/26155243634/