Dla tych, którzy za dwa dni koniecznie muszą coś uczcić. ;) Rzutem na taśmę cztery propozycje prezentowe. Dla ich pociech lub dla nich samych, w końcu Wam też się coś od życia należy! :) Niech swoje święto mają nie tylko tylko dzieci.
Na początek jednak małe wyjaśnienie. Jako, że połowę materiału testowego otrzymałam zaledwie dwa dni temu, nie miałam okazji ponosić wód tak, jakbym sobie tego życzyła. Całe testy obu wód Le Petit Prince, bo o nie chodzi, musiałam ograniczyć do jednego pobieżnego "ciapnięcia" na przegub oraz ogrzewania obu pachnideł w okolicach łokci dnia drugiego. Stąd wynikły drastyczne rozbieżności w czasie trwania pachnideł; np.: od śmiesznych kilkudziesięciu minut mikstury bezalkoholowej na przegubie do około sześciu godzin w zgięciu łokcia dzień później. Dlatego nie podejmuję się ocenić trwałości rzeczonych aromatów; i to niekoniecznie dlatego, iż nie są skierowane do mnie. ;)
Po prostu chciałam Was poinformować.
A teraz do dzieła!
Na pierwszy ogień coś ewidentnie dla maluchów. Bezalkoholowa woda rumiankowa Dessine-moi un mouton marki Le Petit Prince. Narysuj mi baranka!, jak prosił Mały Książę. :) Czyli zapach ciepły, delikatny, radosny. Bardzo wyważony, o nienarzucającej się strukturze. Dopiero z bardzo bliska, w przypadku skóry dorosłej osoby, można wyczuć delikatną woń świeżego, nie gorącego naparu z rumianku, do którego czyjaś troskliwa ręka wrzuciła odrobinę cytrusowej skórki (cytryna lub grejpfrut, na pewno nic słodkiego). Po chwili okazuje się, iż niedawna skórka ewoluowała w przyjemny, nieinwazyjny akord kwiatu pomarańczy wspomaganego aromatem róży białej bądź herbacianej. Delikatność przede wszystkim.
Dopiero po pewnym czasie rumianek schnie, w czym towarzyszy mu dosłownie jeden malutki ususzony płatek róży, delikatnie podkreślający niewinny i pastelowy charakter rumiankowej wersji Dessine-moi un mouton. W bazie pachnidło daje nam możliwość podziwiania, jak delikatne i ażurowe potrafią być akordy drzewne, stylowe niczym biały, rustykalny pokój dla dziecka.
Od tego aromatu bije ciepło i czar. Przypomina mi opowiastki Beatrix Potter.
Kolejne pachnidło z cyklu poświęconego najsłynniejszej powieści Antoine'a de Saint-Exupéry, nazwane po prostu Le Petit Prince i, w odróżnieniu od poprzednika, trwalsze oraz bardziej wyraziste. jest to zasługą rozcieńczenia dziełka w niewielkiej ilości spirytusu.
Dzięki czemu ta świeża a przy tym nienachalna, prostolinijna mieszanka gorzkich cytrusów (raz jeszcze), nut drzewnych, kwiatów oraz ziół układa się w esencję dwustuprocentowego optymizmu. :) Jest jak zastrzyk endorfin. :) Naprawdę. I bardzo mnie to cieszy.
Co więcej, uważam, że gdyby do akordów pomarańczy, grejpfruta czy werbeny cytrynowej z otwarcia, do małej szczypty ususzonych wibrujących ziół i konwalii z serca, do cedru, sosny i cyprysów z bazy dodać akordy w stylu wetyweria, kolendra, lawenda czy piżmo, otrzymalibyśmy zupełnie przyzwoite, konwencjonalnie męskie pachnidło. Paprociowca w najlepszym stylu. Wszak i bez nich Mały Książę stanowi udany miks nut orzeźwiających, energetyzujących, nieco gorzkich ale jednak miękkich, podkreślających grę światła cienia.
Dlaczegóż by więc nie miał Le Petit Prince zachwycić zarówno Dziecka, jak i jego Taty?
Kolejny na liście jest zapach marki, której podstawowa działalność, moda dziecięca, zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Projekty Oilily, bo o niej mowa, są jednocześnie kolorowe, rustykalne, stylowe a z polskiej perspektywy wręcz odważne. ;> Szkoda, że perfumy Oilily (teoretycznie skierowane do starszych klientek) nie dorastają strojom do pięt. A przynajmniej jedne z nich, zatytułowane po prostu Flowers. Szkoda, że główną rolę graja weń owoce; a właściwie to owocki. Nieśmiertelna, przesłodzona sałatka owocowa, z melona miodowego, z mandarynek, zielonego jabłuszka, z odrobiny ananasa i wielgachnych, pozbawionych smaku zimowych truskawek (malin bowiem we Flowers nie stwierdzam). Do tego cyklamen, drzewno-papierowa pasta oraz mnóstwo akcentów ozonowo-wodnych. Cool Water dla dziesięcio- lub dwunastolatek.
I to chyba powinna być grupa docelowa Kwiatów (ekhem..). Ponieważ takie małe panny nie powinny mieć wobec omawianego zapachu żadnych zastrzeżeń a wręcz rezerwować dlań zachwyty. Jeśli więc znacie niedorosłą osobę, co do której żywicie podejrzenia, iż za rok lub dwa zacznie utożsamiać się z Hannah Montaną oraz skrycie podkochiwać w Justinie Bieberze, w Dniu Dziecka pomyślcie o Flowers od Oilily.
Ostatnim pachnidłem na dziś będzie jeszcze jedna kompozycja, co do której nie ma jasności, dzieciom małym na służyć, ich nastoletnim siostrom czy też matkom. W tym przypadku niczego nie ułatwia nawet nazwa: Petits et Mamans, Maluchy i Mamy od Bulgari. Nasuwa się podejrzenie, że jest to przede wszystkim sprytny zabieg marketingowy, mający odsunąć oskarżenia osób przeciwnych perfumowaniu małych dzieci [kwestia, swoją drogą, rzeczywiście budząca kontrowersje] zaś przy okazji zakupów uspokoić sumienia matek, które przecież te akurat perfumy kupują "dla dziecka, nie dla siebie" (akurat... ;) ). Nie wnikając bardziej w tę gmatwaninę wyznam, że nie zważając na teorie, mnie do zakupu Petits et Mamans nie zmusiłby nikt. Dlaczego?
Ponieważ, choć nie jest wcale zły i rumiankowo-słoneczną aurą przypomina wzmiankowane dzieła od Małego Księcia, nieznośna pudrowa słodycz, podrasowana niby-delikatnym irysem w stylu znienawidzonego przeze mnie Infusion d'Iris Prady zmienia kompozycję w sterylną, słodkawą, przymilną zgniliznę. Horror (dobrze, że tylko senny) pod pozorem sielanki. Ktoś tu ma kłopoty.
Sama woda zaś przywodzi mi na myśl przeczytaną niedawno w tygodniku publicystycznym relację świeżo upieczonej matki, która nie rozumiała, po co komu czas wolny, po co komu odpoczynek, po co partner, rodzina, przyjaciele, po co wyjścia z domu i własne hobby, skoro ma się dziecko!! ;> Od razu pomyślałam, że szamotanina hormonów podczas ciąży rzeczywiście musi obniżać kobiece IQ. No i współczułam, z całego serca, dziecku tej Pani. Z uzależnioną odeń mamuśką nie będzie miało łatwego życia. Oj, nie! :]
Dlatego za Petits et Mamans podziękuję. Za dużo pudru, za dużo lukru, choć chęci były dobre.
Le Petit Prince, Dessine-moi un mouton bezalkoholowa woda rumiankowa
Rok produkcji i nos: nieznane
Przeznaczenie: zapach dla dzieci; brak alkoholu i wodna konsystencja czyni go stosownym nawet dla osób poniżej trzeciego roku życia. Oraz dla starszych, którzy chcą uspokoić zszargane nerwy. ;)
Trwałość: jak wyznałam na wstępie - nie oceniam.
Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-kwiatowa
Skład:
Nuta głowy: drewno różane, róża
Nuta serca: rumianek, jaśmin, kwiat pomarańczy
Nuta bazy: drewno cedrowe
Le Petit Prince, Le Petit Prince eau de toilette
Rok produkcji i nos: 1998, ??
Przeznaczenie: zapach dla dzieci (dziewcząt i chłopców) oraz, jak napisałam wyżej, dla pogodnych i młodych duchem ojców. ;)
Trwałość: nie jestem targetem, więc nie oceniam :)
Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-świeża
Skład:
Nuta głowy: pomarańcza, mandarynka, werbena cytrynowa
Nuta serca: estragon, frezja, konwalia
Nuta bazy: drewno cedrowe, mech dębowy
Oilily, Flowers
Rok produkcji i nos: 2006, ??
Przeznaczenie: zapach dla dziewczynek małych i trochę większych. Bliski ciału i nie narzucający się; raczej na dzień.
Trwałość: trudno orzec; na pewno w granicach pięciu godzin
Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-owocowa
Skład:
Nuta głowy: mandarynka, cytryna
Nuta serca: cyklamen, jaśmin, kwiat śliwy, malina, melon, zielone jabłko
Nuta bazy: drewno sandałowe, wetyweria, mech dębowy
Bulgari, Petits et Mamans
Rok produkcji i nos: 1997, Nathalie Lorson
Przeznaczenie: trudno napisać, żeby nikogo nie urazić ;) Na pewno dla miłośniczek zapachów łagodnie kwiatowych i bardzo pudrowych.
Trwałość: około siedmiu godzin
Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-owocowa
Skład:
Nuta głowy: pomarańcza, bergamotka, brzoskwinia
Nuta serca: słonecznik, rumianek, róża
Nuta bazy: wanilia, drewno różane, irys
___
Dziś Chambre Noire marki Olfactive Studio.
P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. i 5. http://www.webmd.com/parenting/baby/ss/slideshow-top-surprises-of-parenthood
2. http://www.gutenberg.org/files/14838/14838-h/14838-h.htm
3. http://mingkok.buddhistdoor.com/chs/news/d/22820
4. http://dashinfashion.blogspot.com/2011/02/1-day-only-room-seven-oilily-contest.html