Dziś nie będę pisać o o perfumach czy kulinariach, choć i temat niniejszego wpisu silnie wiąże się z emocjami oraz doświadczaniem otoczenia za pomocą zmysłów. :)
Zatem: wiele osób wraca z zagranicznych wojaży zauroczonych dopiero co odwiedzoną krainą, jej krajobrazami, klimatem, architekturą, mieszkańcami i ich stylem życia, kuchnią, historią etc. Taki punkt widzenia rozumiem i podzielam. Jednak często mam ochotę parsknąć śmiechem, gdy ta sama osoba, która rozpływała się w zachwytach nad szynką parmeńską czy obchodami święta Bożego Ciała w Barcelonie, prycha z pogardą na propozycję skosztowania kindziuka albo uczestnictwa w uroczystościach dożynkowych w którejś z wiejskich gmin.
Pamiętam też, że kilka lat temu Polska przez jakiś czas gościła uczestniczki konkursu Miss World (byliśmy gospodarzem ceremonii...?). Pewnego dnia widziałam w telewizji reportaż o ponad setce dziewczyn z różnych stron świata zwiedzających nasz kraj - oraz bezmierne zdziwienie owego "materiału" twórców, gdy kandydatka z któregoś z państw afrykańskich (a może karaibskich? nie pamiętam) wyznała, iż jest zauroczona pobytem w tak egzotycznym miejscu. Komentarz zza kamery brzmiał mniej więcej tak: "zatem okazuje się, że nawet Polska może być dla kogoś krajem... egzotycznym!" Zmieniłam kanał.
Lecz ostatecznie, cóż w podobnym rozumowaniu dziwnego: z naszymi kompleksami nie potrafimy we własnym domu dostrzec niczego godnego uwagi "obcych", choć jednocześnie mamy do nich żal, gdy nie dość głośno się Polską zachwycają. Pełno w nas sprzeczności;jednoczesnej chęci zabłyśnięcia i obawy przed wyjściem z cienia.
Dziewczyna, dla której pobyt w tej części Europy był czymś niecodziennym, zupełnie niechcący odsłoniła zaściankowość swoich gospodarzy: 'To TUTAJ jest egzotycznie?! Jakim cudem??' - zdaje się pytać w analogicznych sytuacjach tysiące polskich gardeł.
No tak - w końcu godne uwagi są wyłącznie: kuchnia Włoch i Francji, krajobrazy Krety, plaże Tunezji oraz serdeczność egipskich kupców i hotelarzy. ;) Ciekawe są dożynki w Austrii, nigdy w Polsce!
Cóż, każdy ma prawo do własnej opinii. Byleby tylko miał odwagę od czasu do czasu skonfrontować ją ze zdaniem bliźnich!
Uwielbiam podróżować (choć ostatnio nie robię tego zbyt często, niestety). Jednak "swoją" prywatną Toskanię i Prowansję znalazłam w Polsce - i to bez konieczności opuszczania rodzinnego województwa. :)
To Ziemia Kłodzka. Zaś pod spodem kilka zdjęć miast uzdrowiskowych (i nie tylko) tejże, z paru różnych podróży.
Miłego oglądania! :)
___
Dziś pachnę White Linen od Estée Lauder (jeden z nielicznych zapachów, które mój chory nos jeszcze wyczuwa. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )