niedziela, 29 sierpnia 2010

Myju-myju

Dziś będzie (w miarę ;) ) krótko i na temat.
O Musc Bleu od Il Profumo.


To, że za nadmiarem piżma nie przepadam, dawno przestało być tajemnicą. Zatem dzisiejsza recenzja pozostaje w zasadzie efektem li tylko "dziennikarskiego obowiązku". :)
Omawiany dziś aromat to część firmowego cyklu Osmo, powstałego jako zbiór półproduktów, z których każdy może stworzyć autorski zapach. O celowość takiego wybiegu można by się spierać, więc zdecydowałam się skupić na pojedynczym produkcie (który przecież sam w sobie jest już gotową mieszanką, a nie "gołym" piżmem, co jeszcze bardziej upoważnia do indywidualnego traktowania).

Choć przecież o Musc Bleu wiele się ode mnie nie dowiecie: ot, mydło. Może niezbyt irytujące, miękkie, subtelne, aromatyzowane kwiatkami, ale jednak mydło. Masywna, zwarta, szarawa kostka o kształcie prostopadłościanu. Ani przyjemnie pachnąca, ani efektowna wizualnie; po prostu przydatna.
W pierwszej chwili jej moc jest najsilniejsza: pieni się, rozmywa, czyści ciało z brudu. Takie ciepłe mydliny, które dopiero po pewnym czasie nabierają kwiatowej subtelności (a raczej zapożyczają ją z otoczenia), stają się bardziej przestrzenne, trochę mocniej chropowate, w mniejszym stopniu obłe i agorafobiczne. Nieco bardziej przyjazne.
Gdzieś po drodze kwiatki zamieniają się miejscami z jakimś lekkim, świeżym drewnem (cedr? cyprys?), które, na moje nieszczęście, znika ze skóry równie szybko, jak się pojawiło. Zaraz po zaniknięciu nut drzewnych następuje triumfalny powrót piżma, bezczelnego w swej mydlanej dosłowności. Dopiero, kiedy wwąchać się w skórę, tu i tam mrugnie do nas przepędzone drewno; jednak, aby cokolwiek poczuć, potrzebuję sprzyjającej aury i dużej dozy dobrej woli - a tę w przypadku perfum mocno piżmowych przejawiam rzadko.

Więc Musc Bleu po prostu nie jest w stanie mnie do siebie przekonać. Nie mogę go lubić, przynajmniej na tym etapie życia. Czemu?
Bo to piżmo jest. ;)
A za piżmo to ja dziękuję.


Rok produkcji i nos: ??, Silvana Casoli

Przeznaczenie: zapach typu uniseks, stworzony jako półprodukt, baza pod indywidualną kompozycję. Solo - typowe, lekko wydelikacone piżmo; dla miłośników gatunku.

Trwałość: mam wersję "wodną" [pachnidło występuje także w wydaniu oleistym, "Absolu"], która utrzymuje się na mojej skórze od sześciu do dziewięciu godzin; mniej więcej. :)

Grupa olfaktoryczna: piżmowo-kwiatowa



Skład:

Nuta głowy: piżmo
Nuta serca: czarne geranium, ylang-ylang, neroli, kwiat mchu [?]
Nuta bazy: biały sandałowiec, inne nuty drzewne, mech dębowy [???]
___
Dziś noszę Bois d'Ombrie marki Eau d'Italie.

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z internetowego sklepu firmy Pollena Ostrzeszów. KLIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )