piątek, 13 sierpnia 2010

Gwałt i pożoga

"Gdybym miała faceta, kazałabym mu się w tym wykąpać" - powiedziała jakiś czas temu moja Mała Siostrzyczka, wwąchując się w me przedramię, pachnące Black Tourmaline Oliviera Durbano. :) [Mała Siostrzyczka ma gust perfumeryjny skrajnie różny od mojego oraz 18 lat i blisko 190 cm wzrostu... ;) ]


Więc ilustracja po prostu nie mogła być inna. Może pan twarz ma niezbyt interesującą, ale przecież nie o nią chodzi. :)
Nawet gwałt tytułowy jest lekkim nadużyciem - tu nikt na nikim niczego siłą nie będzie wymuszał. Bo nie ma takiej potrzeby... Zatem pozostaje nam tylko pożoga. I to nie byle jaka - tu pali się dosłownie wszystko: mamy stan wojny totalnej, permanentnej anihilacji, pogrążenia w chaosie. W świecie Turmalinu realia dopasowują się do zasady "każdy za siebie".
Cała zastana rzeczywistość hojnie osnuta jest kopcącymi oparami, powstałymi podczas puszczania z dymem wszystkich okolicznych kościołów. Bunt pogański pod wodzą Bolesława Zapomnianego, coby trzymać się polskich klimatów. :)


Dzisiejsza odmiana kadzidła jest aromatem niezwykłym: jednocześnie budzącym grozę i fascynację; mrocznym, ale i zaskakująco ciepłym. Ponieważ pod szczelnym kożuchem gęstego, ciężkiego, ale pozbawionego słodyczy kadzidła (co różni BT choćby od kadzidlanej serii Comme des Garçons) kryje się coś przytulnego i bezpiecznego.
Nie potrafię bać się Czarnego Turmalinu mimo, że dysponuję starszą wersją. Cóż mogę poradzić na to, że piękno mnie nie przeraża...? A z urodą, jak wiadomo, jest tak, że ma zdolność pozbawiania obiektywizmu oraz łagodzenia obyczajów. :)

Podobno "dziewczynki lubią złych chłopców". Owszem - na krótki dystans. Problem w tym, że Black Tourmaline w rzeczywistości wcale nie jest zły; choć z początku sroży się nieco i pręży muskuły, to zdumiewająco szybko łagodnieje, jeśli tylko dać mu dach nad głową, dobrze go nakarmić i zadbać o rozrywkę. Tak więc pod potężnymi oparami kadzidła i pod swądem spalenizny znalazłam swojsko pachnące akcenty przypraw, zmieszane z wibrującym oudem, ciepłym mchem i paczulowym pazurkiem. Gdzieś w tle pobrzmiewają nuty żywiczne oraz typowo drewniane, które zresztą nie ucichną już do końca. A ten wybrzmiewa wśród pięknej, zmysłowej ambry, mrocznej paczuli oraz kminu (a może nawet kminku?).
Całość trwa, trwa i trwa.
A ja sobie myślę, że nawet mroczni rycerze łatwo dają się oswoić. :)

Jeszcze słówko o wersji nowszej i grzeczniejszej: ten rycerz to stały bywalec salonów, uczestnik turniejów, oddany wasal jakiejś przecudnej urody damy. Nie jest już dziki, choć nadal na wiele go stać. W sumie da się facet lubić. :)


Rok produkcji i nos: 2007, ??

Przeznaczenie: zapach typu uniseks dla silnych, nieco "dzikich" osobowości

Trwałość: dobowa

Grupa olfaktoryczna: drzewno-aromatyczna

Skład:

kardamon, kolendra, kminek, kadzidło, pieprz, palone drewno, oud, skóra, szlachetne gatunki drewna, piżmo, ambra, mech, paczuli
___
Dziś noszę Blu marki Bulgari. :)

P.S.
Ilustarcje z DeviantArta:
1. The Knight autorstwa Cuellar. KLIK
2. The Dark Knight autorstwa Trukrone. KLIK

2 komentarze:

  1. Dziki rycerz zaobrączkowany i z krzyżykiem?! I jeszcze do tego taki przycięty? Jaki tam z niego Turmalin - najwyżej Krystaliczny Rocker. ;)))

    Sama recenzja dobrze wpasowuje się w moje wrażenia. Tez nie lękam się mocy zaklętej w Turmalinie. "Bezpieczny sen w popiele..." pisałam. Najpierw niechaj będzie i pożoga. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja go nie wybierałam, a raczej brałam co było w Dewiancie (wiesz, jak trudno przebrnąć przez stosu pseudomangowych ilustracji? ;) ). Jak w PRL-owskim sklepie.
    "Jest papier toaletowy?
    Nie ma.
    A co jest?
    Smalec.
    Może być". ;)
    Poza tym, tu o wrażenie ogólne chodziło, a Ty tak trywialnie o szczególikach (powiedzmy, ze to jakiś fanatyczny krzyżowiec). ;)

    Z tym snem to zapamiętałam; i po cichu powiem, ze to właśnie jego szukałam podczas pierwszego spotkania z Turmalinem. :)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )