piątek, 23 lipca 2010

W zaczarowanym lesie


A ja w dalszym ciągu, niczym egzaltowana dziewiętnastowieczna panienka po szkole przyklasztornej, o magii, wróżkach i czarownicach. :) Ten wpis miał pojawić się wczoraj, jednak splot okoliczności sprawił, że dopiero teraz mam możliwość go spreparować.

Zacznę od początku: nie miałam okazji poznać oryginalnego, Shiseidowego Féminité du Bois, ale jednym z moich pierwszych spotkań z perfumami niszowymi była Féminité nowa, sygnowana przez Lutensa (zaś wcześniej już się trochę nasłuchałam i naczytałam, jak wspaniała jest Drzewna Kobiecość). A kiedy tylko mój nos wyniuchał wydanie poprawione legendarnego zapachu, mózg i aparat mowy wyartykułowały tylko jedną sylabę: phi! I o co tyle hałasu? Ot, nudne fiołki. Banał dekady. Sephora i Avon w jednym, bez mała; może tylko z lepszych komponentów.
Kiedy jednak, całkiem niedawno ( ;) ), zeszły się drogi moje i Lutensowego Bois Oriental zrozumiałam, w czym rzecz. Gdyż rzeczony zapach ma być podobno bliźniaczym bratem nimfy Shiseido. O możliwie najbardziej zbliżonym charakterze oraz mocy.
Bratem, dodajmy, przecudnej urody.


Jak powszechnie wiadomo istnieją mężczyźni o takim typie urody, że nawet jako kobiece, ich twarze budziłyby zachwyt. Twarze o rysach miękkich, regularnych delikatnych; nie tyle emocjonujące, co po prostu uderzająco.. piękne (trudno znaleźć trafniejsze słowo). Niemal idealnie androgyniczne, choć niekoniecznie w Orlandową [od V. Woolf] stronę. :) Chodzi mi o osobę, o której bezsprzecznie, niezależnie od wieku, można powiedzieć "ależ to ładny chłopiec!" I takim właśnie "ładnym chłopcem" jest, w mojej opinii, Bois Oriental.

Ani to kobieta, ani mężczyzna; neurotyczny, nieco zamknięty w sobie elf błąkający się po lasach w sobie tylko znanym celu. Skomplikowany, choć nieprzesadnie: jednocześnie słodki i odurzający pikanterią; spowity, co prawda, kłębami dymu, a jednak miękki i owocowy. I nienachalnie mroczny.
A już na pewno zagadkowy.

Brzoskwinie, suszone śliwki, orientalne przyprawy, dla których zawsze znajdę ciepłe słowo, zmysłowa róża oraz coś z kadzidlanej gęstości - to je wyczuwam w pierwszej chwili. Układają się miękko na skórze, jednocześnie stając się puchate oraz skrzące w typowo Sheldrake'owy sposób. Gdy po chwili aromat tężeje i nieco schnie, dołączają fiołki, a ja sobie uświadamiam, że przecież czułam je od samego początku, ale wtedy trwały na drugim planie, przykryte przez wonie bardziej ekstatyczne. Kiedy więc wybijają się fiołki wzrasta także poziom słodyczy: do przypraw, z wyraźną przewagą goździków, dołącza wanilia, która stapia się z zastanymi woniami w mieszankę tak jednolitą i miękką, że odbija wszelkie inne substancje. Wszystko dookoła mnie przesiąknięte jest zapachem Bois Oriental. Pod koniec słodycz oraz dymna drzewność walczą o prymat (zwycięzcy brak), a pojedynkowi spokojnie przyglądają się pozostałe elementy kompozycji, pozostając dlań kapitalnym tłem.
Całość jest delikatna, efektowna, zwalająca z nóg. I zagadkowa. Oraz ujmująca. I mająca moc poprawiania humoru lub utrzymywania tegoż ma niezmiennie wysokim poziomie. :)
Co tu dużo mówić, zlecać kradzieży flachy pierwotnego Féminité du Bois nie mam zamiaru, ale przecież "dzwoniec" Bois Oriental kosztuje niewiele ponad 100 €; więc zacznę sobie ostrzyć kły.


Rok produkcji i nos: 1992, Christopher Sheldrake

Przeznaczenie: zapach uniseksualny, idealny dla osobowości wrażliwych, nieco przewrotnych, niepokornych, ale i pogodnych. Stosowny za dnia, jak i na wieczór.

Trwałość: około 10 - 12 godzin

Grupa olfaktoryczna: drzewno-orientalna



Skład:
[i znowu w ciągu!]

brzoskwinia, śliwka, kardamon, cynamon, goździki, fiołek, róża, cedr, wanilia, piżmo, styraks

A na zakończenie odzwierciedlenie otoczenia, w którym mój elf z BO mógłby pomieszkiwać. ;)


___
Dziś noszę L'Eau Trois od Diptyque (ale cudnie dymi!).

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. fairymagic17.wordpress.com/2007/10/30/off-to-fairyland-poem
2. DeviantArt; Forsaken, czyli grafika autorstwa Saimain (TU źródło)
4. Flickr; fotografia o tytule Fairy forest, której autorką jest użytkowniczka o pseudonimie Soleá; KLIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )