Gdyby Eliza Doolittle miała przyodziewać się w jakiś zapach, zblazowany profesor Higgins najpewniej uznałby za stosowne zaopatrzenie podopiecznej w jakąś miłą, pudrowo-kwiatową woń, idealną dla subtelnej wiktoriańskiej damy.
A jeśli prof. Higgins była kobietą, która podjęła się wprowadzić do Szykownego Towarzystwa jakiegoś hożego ulicznika, to czym by go skropiła? W mojej opinii zdecydowałaby się na zapach wyrazisty, efektowny, zauważalny, ale także subtelny oraz nie pozbawiony słodkiej delikatności. Coś w stylu Olibanu od Keiko Mecheri. :)
Mamy tu bowiem do czynienia z zajmującym "mistrzem drugiego planu", idealnym tłem dla wyrazistej, ale i dość powściągliwej osobowości; a do tego ujmującej. Taak, ulicznik Doolittle mógłby się stać kimś takim. ;)
I, zaprawdę, do twarzy byłoby mu w Olibanie: gęstej, miodowej żywicy, czasem przeobrażającej się w ziołowo-słodkie drewno. Natomiast zawsze idealnie suchej, giętkiej i plastycznej.
Nuty róży i tytoniu zdominowały uwerturę aromatu: wesołą, wręcz skoczną czy energiczną, by następnie w tempie allegro con moto (bądź allegro moderato, zależnie od okoliczności) przeistoczyć się w mieszankę miodowo-cedrową z ostrym śladem tytoniu. Finał kompozycji to wyraźne, choć przejrzyste kadzidło, róża i miód. Wszystko to idealnie przylega do skóry; płonie, ale się nie spala. Nie cieknie też ani nie próbuje zdominować charakteru osoby Oliban noszącej.
Co nie znaczy, iż aromat jest miłym, suchutkim pluszaczkiem. Co to, to nie! Ulicznik nadal pozostał niepokornym wolnym duchem, po prostu nabrał ogłady. Oraz klasy.
I jest zachwycający.
Byle tylko profesor Higgins nie zaczęła żałować, że zbyt szybko wypuściła "swoje dzieło" na salony, nie zdążywszy uprzednio należycie się nim nacieszyć. :)
Rok produkcji i nos: 2004, Yann Vasnier
Przeznaczenie: zapach podobno wyłącznie kobiecy, ale to bzdura wierutna i łeż zdradziecka! ;) Idealny dla osób efektownych, stonowanych i... namiętnych.
Trwałość: dobra; na mojej skórze - od sześciu do blisko dziesięciu godzin
Grupa olfaktoryczna: orientalno-aromatyczna
Skład:
róża damasceńska, tytoń, olibanum, cedr z gór Atlas, ambra, miód
___
Dziś noszę He Wood od Dsquared2.
P.S.
Ilustracja pierwsza pochodzi z shawntionary.com/clockworks/?tag=the-gentleman-caller
Edycja (godz. 21:54)
Nie mogłam się powstrzymać. Wybaczcie. :) Nie mam konta na Facebooku (ani na n-k), więc coś takiego było dla mnie nowością. Otóż podejrzewałam zawsze, iż mój kwiecisty styl wypowiedzi balansuje na granicy przesady, dopóki nie ujrzałam tego:
Zaloguj się w Facebooku, aby dostosować swoje doświadczenie w tym dodatku społecznym.
Przepraszam najmocniej, co mam zrobić??
Bełkot miesiąca.
I pomyśleć, że kogoś może jeszcze dziwić skala niechlujstwa językowego rozplenionego w Sieci.
To tyle tytułem zniesmaczenia. :) Dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )