Stojąc przed lustrem ciszy
Barbara z rękami u włosów
nalewa w szklane ciało
srebrne kropelki głosu.
Krzysztof Kamil Baczyński, Biała magia
A cóż ma do powyższego opisu Czarna Magia? Ano to, że - w mojej opinii - wcale nie jest czarna. Ani trochę; a już z dwustuprocentową pewnością nie mroczna. Daleko jej również do ponurych wizji świata. Mrok, owszem, czai się tuż za progiem - i to w ilościach niebagatelnych - ale tu, w domu istnieje zupełnie inna rzeczywistość; nie ma miejsca na pogardę, nienawiść, okrucieństwo czy głupotę. Ponieważ własne cztery ściany to świat bezpieczny i magiczny, świadomie stworzona iluzja miejsca, do którego zło zakraść się zwyczajne nie ma prawa. Dom ukryty pod skrzydłami archanioła.
Jak wspomniałam, iluzoryczny, choć powstały nie z chęci zapomnienia o rzeczywistości, a raczej znalezienia dla niej równowagi. To ocierająca się o szaleńczą brawurę szansa na zachowanie względnej harmonii w czasach pogardy niemal absolutnej, ostry dyżur dla człowieczej nadziei. :) Szansa tyleż piękna, co beznadziejna, gdyż w świecie tak potężnych skrajności nie można uciec przed fatum. Nie uda się długo oszukiwać śmierci. A każdy w miarę inteligentny i dość wrażliwy człowiek (poeta w szczególności!) musiał mieć tego świadomość.
Dla mnie na tym właśnie polega piękno liryków Baczyńskiego; zwłaszcza, gdy czytamy je w kolejności chronologicznej: kiedy powietrze staje się coraz gęstsze i słodsze (a przecież są rodzaje słodkości, od których brońcie nas, bogowie!), gdy zacieśnia się krąg wokół nas, krew szumi w uszach,a myśli pędzą w szaleńczym tempie.
Tego w Magie Noire nie ma. ;)
A co jest? Ciepło, dom, bezpieczeństwo, skrzydła archanielskie albo kojące objęcia ukochanej osoby. To druga strona wojenno-demonicznej monety. :) Z początku gęsta, nieco mroczna, szyprowa i różana. Wypełniona galbanum, a pozbawiona deklarowanej w nutach maliny, która pojawia się na krótko w drugiej odsłonie. Początek jest gęsty, upajający, zmysłowy: oprócz galbanum i wyraźnej róży prym wiodą ciężkie białe kwiaty, z ekstatyczną nocną panią, czyli tuberozą, na czele. Chwilę (zbyt krótką!) później aromat robi się zielony. Ubrana weń czuję się, jakbym spacerowała nocą po wilgotnym od rosy ogrodzie: jest lato, słyszę odgłosy świerszczy i żab z pobliskiego stawu, może słowika, a na pewno oddalające się dźwięki eleganckiego przyjęcia z tańcami (może wesela?). Tuż obok mnie, równie spokojnym krokiem, idzie jakiś On. Nad nami unosi się rozgwieżdżone sklepienie. Chwilo, jesteś piękna, więc trwaj! :)
Po emocjonującym zielonym nocnym tornado przychodzi czas na ciepły, świeżuteńki miód oraz miękkie, puchate nuty drzewne. Wraca róża, która z mchem dębowym tworzy na mojej skórze kapitalny szyprowy woal. Delikatna ambra i jeszcze mniej krzykliwe piżmo odpowiadają za utrzymanie czarownego aromatu gdzieś pomiędzy ziemią a niebem.
Śnię, ale jaki mój sen jest piękny! :)
Na koniec jeszcze jeden cytat, którego nijak nie mogłam sobie odmówić. :)
Madonno moja, grzechu pełna,
w sen jak w zwierciadło pęknięte wprawiona.
Duszna noc, kamień gwiazd na ramionach
i ta trwoga, jak ty - nieśmiertelna.
K.K.Baczyński, Noc
Rok produkcji i nos: 1978, Gerard Goupy
Przeznaczenie: zmysłowy, choć delikatny aromat dla osób stonowanych o duszach romantycznych. :) Staroświecki, więc raczej nie dla ludzi ceniących ozonowe "świeżaki" - można zatem zaryzykować stwierdzenie, że trudny (z którym, dodajmy, zupełnie się nie zgadzam!).
Trwałość: na mojej skórze od sześciu do dziesięciu godzin, choć mam dostęp jedynie do edt. Może inne "przypadki" są trwalsze?
Grupa olfaktoryczna: szyprowo-orientalna
Skład:
Nuta głowy: malina, bergamotka, liście winogron, galbanum, róża, hiacynt
Nuta serca: miód, jaśmin, tuberoza, konwalia, kłącze irysa, narcyz, ylang-ylang, drewno cedrowe
Nuta bazy: piżmo, ambra, cywet, paczuli, wetyweria, mech dębowy, sandałowiec
___
Noszę dziś Gucciego Rush for Men. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )