czwartek, 15 lipca 2010

Tabu na opak

A, co mi tam! Pójdę na łatwiznę, po części spowodowaną wypalającym mózg upałem. :) Bo cóż to jest za wyzwanie: zjechać tanie perfumy? Kilka razy upominałam samą siebie, by odpuścić i już dać Taboo Men Currary spokój [Niektórzy wiedzą, o co chodzi... ;) ], ale zawsze, gdy tylko sobie pomyślę, jak koncertowo można było spieprzyć zapach, to szlag jasny mnie bierze i chęć sięgnięcia po "broń blogową" drastycznie wzrasta.
W tym miejscu chciałabym zaznaczyć, że nie jestem "z tych" co to tylko nisza, ewentualnie jakieś Diory czy inne Gucie - jeśli coś ma zapach, występuje pod postacią cieczy i służy do perfumowania ciała, warte jest jakiejś uwagi. [Inna sprawa, że różnica między "zwykłym zapachem" a "Perfumami Naszej Firmy" aż nazbyt często uwydatnia się dość szybko... ;) ] Ale w sumie nadziei nie tracę.

Wróćmy jednak do meritum. :)

PWN-owski internetowy Słownik Wyrazów Obcych podaje, iż Tabu to:

1. według wierzeń ludów pierwotnych: zakaz stykania się z pewnymi przedmiotami, osobami albo zwierzętami lub zakaz dokonywania pewnych czynności; także: przedmiot, osoba, zwierzę objęte tym zakazem


2. nietykalna świętość; także: temat, którego nie wolno poruszać itp.


Natomiast strona drogerii internetowej e-styl.com proponuje nam taką oto przygodę:

Udaj się w podróż w głębi dżungli. Odkryj zapach, który przeniesie Cię tam gdzie czas i magia żądzą się swoimi prawami.


Taa... A juści, dobrodzieju. Jeśli mamy do czynienia z tabu, to najwyżej dotyczącym wydarzeń, które doprowadziły do tego:



..oraz do ich konsekwencji. :) I, jak to zwykle w przypadku "libacyjnych przygód", wszystko zaczyna się wielce obiecująco.

Mianowicie, moja skóra od pierwszej chwili wybija aromaty głębokie, orientalne, możliwie najbardziej zmysłowe. Tak też było i tym razem, co doprowadziło mnie do największego rozczarowania całokształtem kompozycji. Od pierwszego momentu czułam mocny, choć nie krzykliwy, pieprzowy akord, zmieszany z mroczną, lekko przyschniętą wetywerią, wciąż zieloną, żywcami, sandałowcem, a delikatny akcent kardamonu dodawał mieszance lekkości. Jest tak pięknie, że podczas pierwszego testu w jednej z popularnych drogerii (chyba nigdy nie zapomnę miny stojącego przy perfumach ochroniarza, gdy ten zobaczył, jak sięgam po męskie pachnidło i spryskuję nim swoją skórę. ;) ) miałam chęć zawrócić, by wrzucić flachę do koszyka. Ale "nie ze mną te numery" - w końcu o taki właśnie efekt chodzi producentom większości perfum. :) Więc poczekałam.

I dobrze zrobiłam, gdyż po godzinie aromat najpierw wygładza się, traci nawet śladowe ilości dawnego charakteru, głównie dzięki ingerencji cytrusów i jakiegoś szurniętego stolarza-fanatyka, który tak długo hebluje deski, aż znikają całkowicie. Jest nudno, ale nadal jakoś; w sumie da się wytrzymać. Jednak po kwadransie znika nawet to znudzenie przemożne, przewidywalne cytrusy oraz nędzne resztki pieprzu, a ich miejsce zajmuje czysta, niczym nie zmącona chemia. Cała taniość kompozycji (i, na bogi!, nie o cenę flakonu mi idzie!), cała laboratoryjna tandeta, cała aseksualna pustota najmniej kosztownych zamienników pachnących ingrediencji sprawiają, iż mam ochotę iść na barykady albo rzucać się na progu niczym, nie przymierzając, Tadeusz Rejtan, poseł ziemi nowogródzkiej na warszawski Sejm Rozbiorowy. Z podobnym, co on, skutkiem. Bo powinno-się-zakazać-sprzedaży-złych-perfum! ;)

Ktoś powie: no a czego się spodziewałaś? A ja na to: ale po takim otwarciu?! A przecież jest jeden zapach marki Currara, który nawet lubię. O nim innym razem. Dziś jestem zdegustowana.
Idę się upić. ;P


Rok produkcji i nos: ??, Emile  Emilie Bouge

Przeznaczenie: zapach podobno męski; i pewnie niektórym panom nawet się spodoba - ale ja ich nie chcę poznawać. :) A może się mylę (choć liczne testy na skórze osób różnej płci upewniły mnie, że raczej nie)? Ewentualne alternatywne opinie proszę zgłaszać pod postem. ;)

Trwałość: od trzech do sześciu godzin

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-drzewna (hahaha)(własna wariacja na podstawie opisu z linkowanej powyżej drogerii)

Skład:
[też za wspomnianym źródłem]

Nuta głowy: pieprz, mandarynka, bergamotka
Nuta serca: drewno sandałowe, kardamon
Nuta bazy: żywica, wetyweria
___
Aktualnie noszę Magot od Etro.

P.S.
Fot. nr 1 pochodzi z christopherdessi.files.wordpress.com/2009/05/drunk-guy-funny
Swoją drogą, zauważyliście, że dzień po dniu u mnie wariacje okołoalkoholowe? Czy to coś znaczy?? ;)

5 komentarzy:

  1. Co jest? Tylko ja tu komentuję??

    Sam problem często spotykany w przypadku pachnideł z niższej półki, a nagminny w przypadku podrób nazywanych "zapachami alternatywnymi". Początek jeszcze coś przypomina, a potem jest... Coraz bardziej źle.
    W sumie szkoda Tabu.

    A pierwsze zdjęcie boskie. :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Na to wygląda... (aż se chlipnę z żalu). ;)

    Takie zachowanie naprawdę powinno być karalne, bo jest niewiele lepsze od wyłudzania forsy "na wnuczka". Zwykłe oszustwo, sprzedawanie szczebla z drabiny, która się przyśniła świętemu Jakubowi (o ile czegoś nie pokręciłam), że nawiążę do wczorajszej rocznicy. :) A podróby to coś kapitalnego - zwłaszcza ich nazwy. Poezja...

    Wiem, ale dzięki. :) Szkoda, ze zabrakło im butelek, by dokończyć obrys prawej nogi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sabb nie,jeszcze ja :)
    Witaj Wiedźmo:) Właśnie napisałam u Sabbath na blogu,że pewnie jej się Francuski Kochanek spodoba,i to samo powtarzam Tobie:) Zresztą,ja też uważam że jest to ładny zapach, ale nie powalił mnie tak jak się spodziewałam.
    Co do Tabu..z męskim przyjemności(?) nie miałam,ale nic nie szkodzi,poznałam for łumen i wystarczy,nie wiem jak do nich podejść,bo w gruncie rzeczy to podróby są...i to mnie zniechęciło.
    Też nie mówię nie,zapachom z niskiej półki,ale nieudolnym kopiom czegoś mówię nie.
    Jak znosisz nasze piękne ciepłe lato?;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyszłam się poprawić,bo pokręciłam wszystko.U Sabb pisałam o Wonderwood nie o FL, a u Ciebie miałam napisać o FL i odnieść się do Victrixa,a ja przyszłam i powypisywałam jakieś bzdury;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak przypuszczałam - chochliki! :) Spoko, chyba i tak jakoś się w tym połapałyśmy.

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )