czwartek, 21 października 2010

Nocna słodycz

... czyli opowieść dla skrytych lodożerców. ;) I nie tylko.



Jeśli dobrze pamiętam, zdradziłam się kiedyś z sympatią dla nocy. Gorącą sympatią, dodajmy. Jeśli zaś pamięć mnie zawodzi, to zdradzam się teraz. ;)
Kocham noc; porę "nieludzką" [czyli: nienaturalną dla ludzkiej aktywności :) ], czas tajemnic, spiskowców, kochanków, wszelkiej maści odmieńców - od niepoprawnych romantyków po psychopatów. Uwielbiam noc właśnie za tę jej niejednoznaczność, za ukrytą w zakamarkach podświadomości grozę, za to, że dźwięki stają się wówczas wyraźniejsze, zapachy intensywniejsze, nawet barwy, o ile się je oświetli, zyskują na jakości. :) J’Aime la NuitKocham Noc. Także za intrygującą słodycz, wielość elementów poszczególnych nut zapachowych składających się na sensualny, kwiatowy, lekko orientalny aromat. Za wspaniałe zgranie z pH mojej skóry, za lekki sillage, za nienarzucający się erotyzm. Słowem – za całokształt.


J'Aime la Nuit to jedno z moich pierwszych perfumeryjnych oczarowań - woń ciepła, słodka, lekko orientalna, dość grzeczna, ale niepozbawiona zadatków na prawdziwie wredny charakterek. Słowem - wymarzona dla kogoś, kto chciałby, ale się boi. :)
Ma wiele wspólnego z Midnight Rain: oba zapachy zakotwiczono w tym samym obszarze olfaktorycznych poszukiwań; oto kobiecość perfidna, "fruity-floral" w krzywym zwierciadle. :) Mała, bezinteresowna złośliwostka skierowana przeciwko miłośnikom perfumeryjnej nijakości [czyli: przeciw większości polskich konsumentów płynnych dóbr pachnących ;) ].
Jednocześnie aromat pozostaje miękki, ciepły, bardzo przyjazny; nastrajający marzycielsko i optymistycznie. Ani ciężki, ani lekki, więc skrojony idealnie pod mainstreamowe gusta, choć też - co jest dużym plusem - nie przypochlebiający się masowemu odbiorcy. Właściwie, im dłużej z J'AlN obcuję, tym jaśniej widzę jego podobieństwo do Deszczu o Północy. Twórcy mojego dzisiejszego bohatera postarali się się o rozrzedzoną wersję perfidnej kropelki La Prairie. Choć jakoś nie mam do nich o to żalu - udana kopia też warta jest szczególnej uwagi. :)

Otwarcie kompozycji jest słodkie, soczyste i aksamitne. Ktoś wycisnął ostatnie soki z gruszkopodobnego owocu nashi i polał nim odurzające kwiaty i jakieś waniliowe drobinki (czy to właśnie owe tajemnicze rajskie ziarenka, opiewane w spisie nut?). Gdzieś wokół tego wszystkiego unosi się lekka poświata winogronowej świeżości. Ciekawiej robi się dopiero później, gdy sok zostaje wypity a winogrona zjedzone. Wtedy na znaczeniu zyskuje orchidea oraz piękny, niezbyt ekspansywny (choć i tak "stanowczo nie dla Sabb" ;) ) jaśmin; jeśli dobrze się wwąchać, to i róża czasem wychynie zza węgła, ciągnąc za sobą pierwsze opary ambry.
Najciekawsze wydaje się zakończenie, kiedy ambra jaśnieje pełnym blaskiem, skrząc i mrucząc na skórze, miękka oraz puszysta. Towarzyszy jej tona bobu tonka, pół tony wanilii i ze sto kilo kremowego sandałowca. Cukiernicze klimaty zręcznie przełamuje worek czerwonego pieprzu. ;) Stopniowo mieszanka ogrzewa się i akcent pieprzowo-żywiczny zyskuje na znaczeniu, powoli równoważąc apetyczne słodkości. Jednak nigdy nie wygrywa; depcze słodyczom po piętach, robi sztuczny tłok, wprowadza nutkę niepokoju i ożywia krew - na tym właśnie polega rola wspomnianej nuty. No i niemal do końca da się wyczuć któryś z kwiatów, różę lub jaśmin, w zależności od temperatury powietrza i kilku innych czynników. "W nutach" błyszczy też drewno amyrisowe, to od elemi czy paru innych żywicznych akcentów.
Ogólnie: nie narzekam. Mówiłam, że kocham noc. :)


Rok produkcji i nos: 2008, ??

Przeznaczenie: zapach stworzony z myślą o kobietach, ale podejrzewam, że świetnie powinny poczuć się w nim także męskie łasuchy perfumeryjne. ;) Uniwersalny, na dzień i wieczór (to drugie, szczególnie dla osób zachowawczych, chyba nawet bardziej), na lato oraz na zimę.

Trwałość: latem jakieś pięć-sześć godzin, zimą potrafi nawet podwoić czas trwania

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-owocowa
[ciekawostka: przez producenta J'AlN sklasyfikowany został jako "floriental woody"; czego to ludzie nie wymyślą... ;) ]

Skład:

Nuta głowy: kwiat winorośli, nashi, rajskie ziarna
Nuta serca: jaśmin, róża, czarna orchidea
Nuta bazy: drewno amyrisowe, ambra, kaszmeran
___
Noszę to, o czym powyżej.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://goskiing.wordpress.com/2009/01/
2. http://abstract.desktopnexus.com/wallpaper/80755/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )