wtorek, 29 czerwca 2010

Strawberry Fields Forever!

Przede wszystkim żadne fields i raczej nie forever. ;) ...ale sam zapach jest całkowicie odjechany! Oraz niekoniecznie w moim stylu. :) O czym piszę? O Fraise od Yves Rocher.


Sama siebie zaskakuję. Pomyślałam bowiem, że pachnieć truskawkami byłoby kapitalnie! Wariacko, zaskakująco, optymistycznie, jednocześnie dziecinnie i erotycznie [w ramach celebracji wszelkiego niedookreślenia - czasem napada mnie taka chęć :) ]. Z dużą dozą surrealizmu. I tak właśnie jest. Aromat z serii Plaisirs Nature w pierwszej chwili uderza, ba! - nokautuje wręcz - swoją poziomkowością, tak silnie wyziera zeń leśny przodek tytułowego owocu. A później perfumy trafiają na skórę. :) I oto mamy do czynienia ze wściekłą truskawą, galopującą po moim ciele niczym pijany karnawałowym wariactwem jeździec Apokalipsy. Szalone cudo balansuje na granicy zdrowego rozsądku, z lekka fermentując plastikiem [sic!].

Po chwili zapach nieco się uspokaja, traci na wyrazistości na rzecz piekielnie "przyziemnej", zmysłowej ambry. No, weźcie mnie trzepnijcie po nosie, ja w ekozapaszku Pana Iwa, który wszak zwierzęcych konotacji w swych kosmetykach unikał, czuję potężną, choć obecnie lekko uładzoną, erotyczną ambrę. Ta truskawka nie jest już surrealistyczna, nie jest nawet dzika, toż to truskawkowy mutant! ;) Półroślinne, półzwierzęce cudo; przy czym absolutnie niegroźne - ot, domowy pupilek. Zaraz za ambrowym akcentem, chyłkiem, tylnymi drzwiami, ponownie wkrada się poziomka. I grzeczna, kulinarna truskawka, taka z dodatkiem śmietany oraz cukru [jedliście coś takiego w dzieciństwie? Bo ja mogłam pożerać tonami. :) ]. Są delikatne, ciche, ale pomalutku zaczynają wprowadzać swoje porządki. Jest słodko, pogodnie, fajnie. I dziecięco, i "lolitkowo": na chwilę zjawia się nawet coś na kształt truskawkowej balonówy.
Nie, nie pomyliłam się: pachnieć truskawkami naprawdę jest odlotowo! :) Zwłaszcza za taką cenę. Choć nie jest to materiał za dłuższą znajomość, szczególnie, iż omawianego zapachu w sklepach się już nie uświadczy. W sumie szkoda.


Rok produkcji i nos: nie mam pojęcia

Przeznaczenie: dla truskawkowych jawnożerców i im podobnych :)

Trwałość: na mnie przyzwoita: od pięciu do ośmiu godzin

Grupa olfaktoryczna: owocowa (i gourmand bym jeszcze dorzuciła)

Skład:

znany jest tylko jeden składnik, czyli truskawka
___
Dziś noszę Vanilla Fields Coty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )