A robi się je tak:
warzywa myjemy, pozbawiamy zdrewniałych końcówek i obieramy ze skórki - około połowy długości kłącza. Podłużne naczynie żaroodporne delikatnie natłuszczamy odrobiną
oliwy lub oleju z pestek winogronowych (albo czym tam chcecie...). Szparagi owijamy jednym lub dwoma plastrami
surowego wędzonego boczku i układamy w naczyniu, lekko skrapiając dodatkową oliwą. Całość wkładamy do, nagrzanego do 180 st. C, piekarnika i pieczemy przez 20 - 25 minut. Po tym czasie wyjmujemy naczynie, a jego zawartość "nawilżamy" powstałym sosem, lekko
solimy, posypujemy
świeżo mielonym pieprzem oraz szczyptą
świeżo startej gałki muszkatołowej, przykrywamy kilkoma plastrami
żółtego sera (u mnie był taki z czosnkiem niedźwiedzim), które wcale nie muszą na siebie nachodzić - ot, rzucamy tyle, by z grubsza przykryć szparagi - i wkładamy do piekarnika na jeszcze 5 minut.
Danie podajemy posypane
świeżą bazylią, z dodatkiem
sadzonego jajka (albo jakiegoś innego "konkretu" typu młode ziemniaki z wody czy bułka).
I oto, co nam wychodzi:

Czas przygotowania: jakieś czterdzieści minut; ale kto powiedział, że przy prawidłowo działającym piekarniku trzeba warować? ;)
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )