wtorek, 15 czerwca 2010

Pijana Myszka Miki

Dzień dobry! Już jestem z powrotem. :)

Czemu akurat Myszka Miki, do tego jeszcze pijana? Ha! spróbujcie sobie wyobrazić, jak ta urocza poczciwina mogłaby wyglądać w stanie alkoholowego zamroczenia? Zastanawia mnie także, jaka ilość trunków musiałaby do tego doprowadzić - śmiem przypuszczać, że niewielka. Mogłaby wystarczyć ledwie jedna lampka szampana. :) Co więcej, raczej trudno od Mikiego oczekiwać, by "po pijaku" stał się agresywny czy nieprzewidywalny w inny groźny sposób [choć kto wie?]. Mamy więc dziecięcego idola wszechczasów, zarażającego optymizmem, naiwnego i całkowicie nabzdryngolonego. I ta właśnie postać stała się moim przewodnikiem po meandrach zapachu Crisp Champagne marki Voluspa. No dobrze, raczej po meanderkach. ;)


Ewidentnie należę do ludzi, których szampan nastraja pozytywnie do świata; potrafi rozbawić, zaciekawić, rozczulić, skutecznie rozbroić wszystkie negatywne emocje. Czy to trunek oryginalny, czy wino musujące produkcji rosyjskiej - efekt jest taki sam. Więc rozumiem, czemu niemal zaraz po "wynalezieniu" stał się ulubieńcem sfer dyplomatycznych. :) Oraz wszystkich innych, z dziećmi włącznie. I skojarzenie z takim właśnie "szampanem bezalkoholowym" mogłoby wpadać po głowy zaraz po spotkaniu z Crisp Champagne, gdyby nie dość wyraźny etylowy obłoczek, który przysiada na skórze na kilka pierwszych minut. Kiedy znika, woń staje się niezaprzeczalnie musująca (też dzięki lekkiemu podmuchowi imbiru) i słodka: na mojej ręce prezentuje swoje wdzięki mus wieloowocowy doprawiony delikatnym miodem, jakim czasami raczyła mnie moja babcia w czasach, gdy o mniej grzecznych odsłonach przetworów owocowych pojęcie miałam dość mgliste. :) Pachnidło jest dziewczyńsko-słodkie, utrzymane w klimacie 100% glamour, a przez to łatwe do przyswojenia, niespecjalnie skomplikowane, egalitarne. Nie mówię, że to źle, ta wersja perfumeryjnego szampana całkiem mi odpowiada, jest naprawdę ładna; tylko... pozbawiona tajemnicy. A i powab prezentuje nie w tym stylu.

W trzeciej odsłonie aromat "mrocznieje", głównie za sprawą tytoniu zmieszanego z ciężką, niekoniecznie jadalną wanilią. I cóż? Lolita przeobraziła się w gothic lolitę, ale nadal pozostaje prostodusznym, uroczym dzieciakiem.
A ja mogę podsumować swoje wrażenia. Crisp Champagne okazał się całkowicie wart swojej nazwy: jest piekielnie musujący, nieznacznie zmrożony a także kruchy, orzeźwiający, bardzo żywy i tak rozczulający, że miałoby się ochotę go schrupać. Gdyby szampan był ciastkiem, budziłby we mnie emocje zbliżone do Crisp Champagne. Czy jednak chciałabym tą mieszanką pachnieć częściej? Raczej nie - przynajmniej na razie. :)


Rok produkcji i nos: nieznane; także na firmowej stronie brak jakichkolwiek informacji.

Przeznaczenie: zapach dla osób żywiołowych, optymistycznie nastawionych do świata, młodych duchem oraz pogodnych. :)

Trwałość: całkiem dobra; oscyluje w okolicach siedmiu godzin.

Grupa olfaktoryczna: gourmand-orientalna

Skład:


Nuta głowy: szampan, owocowy imbir (??)
Nuta głowy: bób tonka
Nuta bazy: tytoń, wanilia
___
Noszę le Baiser du Dragon od Cartier.

P.S.
Podczas wyjazdu postanowiłam sprawdzić, jak to jest z tym dodawaniem komentarzy na moim blogu. Miałam dostęp do dwóch komputerów: jednego z oprogramowaniem Windows Vista, drugiego - Windows XP. W przypadku XP (które i ja posiadam - nie lubię wspomnianej alternatywy) wszystko było okej, natomiast na stronie wyszukiwarki działającej "na fundamentach" Visty okienko komentarza ucinało się w części, w połowie obrazka z weryfikacją obrazkową. Kiedy jednak zaznaczyło się całość na niebiesko, przeciągając myszą w dół, można było trafić aż do przycisku "zamieść komentaz". Wiem, że to idiotyczny sposób, ale piszę, co odkryłam. Tak pro forma. :)

2 komentarze:

  1. witaj.
    zgadzam się z tobą.
    świeży,orzeżwiający,słodki.wprost idealny na lato.
    nie wiem jak ty, ale ja dodatkowo wyczuwam cytrusowo-pomarańczowe nuty.
    polecam ci testy Voluspa Tobacco Vanille-słodkiej wanili przyprawionej akcentami tytoniu.
    ciekawe połączenie.
    pozdrawiam.
    J

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj w moich skromnych progach. :)

    Na mojej skórze pomarańcza, jeśli ma na to chęć, zjawia się w postaci kandyzowanej, ocukrzonej i lekko sfermentowanej jednocześnie - na jakieś dziesięć minut na samym początku. Przypuszczam, że to ona "robi" za etylowe wyziewy. Innych cytrusów nie stwierdzam.

    Tobacco Vanille znam i cenię. Powoli przymierzam się do recenzji.

    Pzdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )