piątek, 25 marca 2011

Powieści i Romanse

Ha! I teraz wyjdzie. W poprzednim poście cieszyłam się zmianami, odrodzeniem przyrody, zbliżającą się powodzią bzów i ich niebiańskiego zapachu, a teraz co?? ;) Grudniowo-świąteczne [jak przetłumaczyć zwrot "winter holidays"?] limitowanki, zapach sosen, zima, śnieg i piosenki dla amerykańskich dzieci?
Spokojnie, nie będzie tak źle. Wbrew skojarzeniom, przygoda z Reindeer Games marki Smell Bent nie musi kończyć się wraz z utopieniem Marzanny. :)

Fajna, czaderska, coolowa i jazzy reniferza ekipa, początkowo gardząca Rudolfem, odmieńcem o czerwonym nosie - jakie to hajskulowe! ;) Oraz uniwersalne; w końcu "inność" i "obcość" jednostki bądź grupy to od niepamiętnych czasów powód wystarczający, by bliźnich dyskryminować, piętnować, wyganiać, wyżynać i upokarzać na tysiąc innych sposobów. Więc w sumie dobrze, że nawet śmieszna piosenka o małym reniferku Santy, kolejna bajka Disneya czy... komiksy o superbohaterach poruszają ten bolesny i trudny temat. Oraz uczą tolerancji.

Niezbyt zachęcający początek recenzji perfum, prawda? Jakoś nie prowokujący do błogiego samozadowolenia.
Więc zacznę jeszcze raz.


Tym razem towarzyszyć mi będzie luźny cytat z ekranizacji Opętania A.S. Byatt: "nie czuję się skazana na samotność; nie jestem księżniczką uwięzioną w wieży, prędzej pająkiem siedzącym pośrodku sieci" [film oglądałam dawno, co tłumaczy moją szwankującą pamięć :) ].
Rozumiem bowiem, dlaczego mądre kobiety wybierały samotność i życie na obrzeżach swoich małych społeczności. Rozumiem je doskonale. Samotność nie musi być wyrokiem, czasami odbierana bywa jako nagroda i szansa.
Nie musi być niczym złym, smutnym czy ponurym. Poza tym wszystko zależy od tego, jak zdefiniujemy samotność. Z punktu widzenia ekstrawertycznych, dynamicznych mieszkańców wielkich miast, osamotnioną dziwaczką mogłaby być na przykład bohaterka ostatniej powieści Olgi Tokarczuk, Prowadź swój pług przez kości umarłych. Tymczasem sama pani Duszejko nie oceniała swej egzystencji w podobnych kategoriach: żyła z dala od ludzi, opiekując się opuszczonymi po sezonie domkami letniskowymi, miała wąską grupkę przyjaciół i znajomych oraz swoje zwierzęta. Cały las pełen bratnich i siostrzanych dusz. O niebo ważniejszych od większości znanych jej ludzi. A to tylko pierwszy przykład z brzegu.
Pragnęłam dać do zrozumienia, że nasz świat nie ogranicza się jedynie do hordy homo sapiensów, lecz jest daleko bardziej złożony [kto zna hipotezę Gai? Lub choć Avatara oglądał? ;) ]. Subiektywna samotność może być pięknym i cennym doświadczeniem, źródłem ożywczego ciepła.

W tych kategoriach odbieram woń Reindeer Games. Sosny, kadzidła, lepkiej żywicy, ambry, może i labdanum. Ciepłą, eteryczną, bardzo, hm.. naturalną. Lekką przy całym swoim ciężarze.


W pierwszej chwili słodką, ciepłą, niemal pluszową, dzięki dodatkom soczystej bergamotki i ambrowej wanilii (bobu tonka?). Dopiero później, wraz ze stopniowym, acz szybkim, ogrzewaniem się olejku mieszanina nabiera głębi, upojnej ciężkości, żywiczno-kadzidlanego polotu. Oblepia skórę, z cichym pomrukiem mości się na mnie, szczelnie otacza ze wszystkich stron. Nidy nie przytłacza. Bowiem, podobnie jak Ikon od Zirh, zyskuje kolejną twarz: zmysłowej słodyczy, upojnej ociężałości, leniwej radości rozpływającej się po całym ciele. Wpija się głęboko w skórę i zlewa się z nią w jedną całość, co jest procesem tak naturalnym, iż łatwo go przeoczyć. Powinnam podziękować miękkiej, aksamitnej i słodkiej ambrze, wdzięcznie wtulonej w wyciąg z sosnowych igieł; tak pięknie złączone przeciwieństwa.
Kolejne typowo amerykańskie perfumy - pozbawione trójpodziału, a mimo to żywe, zmieniające się, czarodziejskie. Świeżość, słodycz, drzewność, aromat lasu i mszy w starej górskiej kaplicy. Ona - ambra i On - świerk.
Taka baśniowa samotność we dwoje. :)

Spadając z wyżyn egzaltacji pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat, tym razem wierny:

Kiedy pisarz nazywa swe dzieło Romansem, byłoby niemal zbytecznym spostrzeżenie, że chce zachować sobie pewne prawo do pewnej dowolności zarówno w doborze materiału, jak i w jego kształtowaniu, do czego nie czułby się upoważniony, gdyby nazwał swoją książkę Powieścią. Ta ostatnia forma kompozycji zakłada, jak się ogólnie przyjmuje, drobiazgową wierność nie tylko temu, co może się wydarzyć w życiu człowieka, lecz także temu, co w nim jest prawdopodobne i zgodne ze zwyczajnym naszym doświadczeniem. Romans jako dzieło sztuki musi stosować się ściśle do swoich praw i jest grzechem nie do wybaczenia, jeśli odstąpi od prawdy ludzkiego serca, ma jednak pełne prawo ukazać tę prawdę w okolicznościach zależnych w dużej mierze od swobodnego wyboru pisarza lub przez niego stworzonych.
Opowieść ta podlega definicji Romansu, ponieważ przedstawiono ją ze szczególnego punktu widzenia; wyraża ona próbę połączenia czasów minionych z ową teraźniejszością, która nieustannie się od nas oddala.

Nathaniel Hawthorne, Dom o siedmiu szczytach, przedmowa autora, przeł. Bronisława Bałutowa


Co jest także mottem [?] wspomnianego wcześniej Opętania Antonii Byatt. ;) I świetnie pasuje do pewnego rodzaju dzieł olfaktorycznych: miłych, ujmujących, traktujących co bardziej charakterystyczne składniki w sposób stanowczo niekanoniczny, wyzuty ze sztampowego purytanizmu. Inne i niewinne zarazem, w pewnym sensie nagie, a więc łatwe do zniszczenia i/lub spiorunowania wzgardą.
Reindeer Games to perfumiarski Romans.
Więc niech żyją Romanse! :)


Rok produkcji i nos: 2010, Brent Leonesio

Przeznaczenie: ciepły, bezpieczny zapach typu uniseks. Na wszelkie okazje, choć stosowniejsze wydają się raczej te nieformalne.

Trwałość: olejek - do siedmiu godzin, wersji alkoholowej nie testowałam

Grupa olfaktoryczna: drzewno-orientalna

Skład:

żywica, sosna, kadzidło frankońskie, kwiatostany topoli [czyli popularne podłużne "kotki" :) ], bergamotka, ambra
___
Dziś noszę John Galliano eau de parfum.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://www.flickr.com/photos/scott_e_gibson/5446788855/
2. http://perfumepharmer.com/organic-perfume-skincare-remedies/index.php/2011/03/6-prosperity-series-ever-green-forest-incense-by-katlyn-breene-of-mermade-magical-arts/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )