niedziela, 20 marca 2011

O perfumach, Platonie, fruwającej bieliźnie i Szymonie Słupniku

Kolejna z gatunku luźnych myśli rzuconych w przestrzeń, łatwych do obalenia, ale i zastanawiających:
jak to jest, że największym "wzięciem" cieszą się perfumy, w których wątek animalistyczny nie gra pierwszoplanowej roli? Dlaczego aromaty o wyraźnej nucie piżma, ambry czy - niech nas Perun broni! - cywetu na półkach głównonurtowych perfumerii pojawiły się ładnych parę lat temu, a od jakiegoś czasu zaczynają znikać? Czy nie jest przypadkiem tak, że nasza promująca stoicyzm, wyrosła na przykładach Platona z jednej, a wczesnochrześcijańskich ascetów z drugiej strony cywilizacja w dalszym ciągu, wbrew własnej ekshibicjonistycznej powierzchowności, próbuje przeforsować rozwód ciała i duszy?


Także kółko miłośników zapachów mniej konwencjonalnych [czyli niszolubów ortodoksyjnych ;) ] podkreśla, jak miła, jak pożądana w danym pachnidle potrafi być jego nie-fizjologiczność. Powyższa refleksja pojawiła się, gdy szukałam w necie informacji o Musc Ravageur, którego recenzję planuję na jutro lub wtorek. Zaglądałam w różne miejsca (mniejsza o nazwy), gdzie spotykałam się z objawami niespójności wrażeń: z jednej strony radość ze zwierzęcej, dzikiej natury pachnidła, opinia "zdzieracza majtek", a z drugiej - zadowolenie, że oto nareszcie coś o mniejszym stopniu cielesności.
Rozumiem zachwyty; MR jest dziełem wybitnym, zachwycającym, uroczym, a na pewno - zwracającym uwagę, ale czy fakt jego "spętanej cielesności" koniecznie stawia go ponad Ambre Sultan, grupą Scentów, Kourosem czy Bandit? Czy to jest dowód "obiektywnej" zasługi pachnidła i jego twórcy? Czy coś takiego w ogóle może być dowodem na geniusz?
Podejrzewam, że tak. Lecz tym samym proszę o większą dozę tolerancji dla nosów mniej wyrafinowanych, które kochają nurzać się w cielesnej dosłowności, zmysłowości, kąpać w żywym ogniu [i nie zawsze mam na myśli siebie ;) ].

Powoli wszystkie zachwyty, mnożące się nad perfumami, które "nie cuchną żulem", "nie zalatują chujem", "nie capią jak pizda" [dwie ostatnie opinie podsłuchałam w perfumeriach] zaczynają mnie denerwować. Do tej pory tylko bawiły, ale ostatnio...
Zaczynam podejrzewać, że od czasów Szymona Słupnika i Katarzyny Sieneńskiej nie zmieniło się tak dużo, jakbyśmy chcieli. Albo i nic wcale.
___
Dziś noszę Rose Musc marki Sonoma Scent Studio [i to jest dopiero majtkozdzierca! ;> ].

P.S.
Ilustracja pochodzi z http://www.cursemlovem.com/Choose_Curse

13 komentarzy:

  1. Nasza cywilizacja więcej niż Platonowi, zawdzięcza Stagirycie

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, "obiektywnie" możesz mieć rację (choć przyczynek do całonocnej dyskusji), ale Platon jest bardziej "nośny" kulturowo, rozpoznawalny. Prawda jest taka, że większość o Arystotelesie powie tyle, że ktoś taki sobie żył; ale kim był, czym zasłynął, kiedy i gdzie żył - to już nie zawsze jest jasne. Natomiast Platon kołacze się po głowach naszych braci i sióstr w kulturze bo jaskinia, bo uczeń Sokratesa, bo Dialogi, bo określenie "miłość platoniczna". W każdym razie nie przewiduję kłopotów w zdefiniowaniu tej postaci jako "wielkiego starożytnego filozofa". ;) I dlatego wybrałam jego.
    A to kto, jak i czym się przysłużył rozwojowi danej cywilizacji, zawsze będzie się zmieniać w zależności od panujących aktualnie prądów myślowych.

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak - jaskinia:) Pewnie masz rację, co do recepcji wśród tzw. "tłumów", choć i ona zapewne na wysokim poziomie nie jest...

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG! - przepraszam, że nie elokwentniej, ale taka była moja reakcja na podsłuchane komentarze. O tempora, o mores! (Starzeję się).
    Dzięki za obietnicę Musc Ravageur.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcielibyśmy, żeby coś sie zmieniło od czasów Katarzyny ze Sieny? A co?

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy ta prośba o większą dozę tolerancji to do mnie?
    Nie wiem, czy zamiłowanie do nut zwierzęcych świadczy o mniejszym wyrafinowaniu. Może własnie o większym, bo to zwykle nuty trudne. Mnie samej oswojenie ambry zajęło sporo czasu.
    I nie, nie jestem nietolerancyjna. Tylko mocno przywiązana do mycia i kąpieli. ;)))
    A podsłucvhane komentarze niekoniecznie odnoszą się do nut fizjologicznych w perfumach. Mogą równie dobrze być wyłacznie wynikiem braku kultury komentujących. Łatwiej jest użyć wulgaryzmu, niż kulturalnie okraślić, co nam się w zapachu nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu - szczęściaro, nie słyszysz, jak wyraża się polska ulica. Moim idolem pozostaje pewien chłopak w w wieku okołolicealnym, który parę lat temu opowiadał kumplom, za pomocą kilku wyrażeń odczasownikowych powszechnie uważanych za obelżywe (plus przyimki, zaimki itd.) historię o kradzieży i odzyskaniu jego telefonu komórkowego. ;) Do tego był powszechnie rozumiany, czegom dowodem. Futuryści byliby dumni. ;)
    A recenzja MR i tak prędzej czy później musiałaby się tu pojawiać; tak więc dzięki za "prędzej"! :)

    Anonimie/Anonimko - nie do końca rozumiem celowość Twego pytania, ale odpowiem. Najwyżej..! ;) ano to: ludzie nie powinni myśleć, że katowanie własnego ciała i znęcanie się nad nim w jakikolwiek sposób pomoże im osiągnąć szczęście, doczesne czy wieczne, żeby przestali niejako "z definicji", nienawidzić własnej powierzchowności. Rozumiem zdrowotne diety, religijne posty i wyrzeczenia, nie rozumiem masochizmu.
    A święta Kasia-ascetka dziś zostałaby zdiagnozowana jako anorektyczka. I o to mi chodziło.

    Sabbath - ależ do nikogo imiennie (ni pseudominowo), żadnych konkretnych zarzutów. ;P
    Jeśli na kimś dana nuta nie chce się układać, to rzecz normalna; po prostu nie chce i już! (zważ, że napisałam o piżmie, które potrafi zrobić mi naprawdę bolesne kuku)
    I trafnie rozpoznałaś sarkazm. ;) Z tym, że dotyczył on ogółu zdegustowanych wyraźną zwierzęcością nuty (która przecież i tak ze zwierzętami ma dziś coraz mniej wspólnego); idealnie wpasowują się w ciągnącą się od tysiącleci manię czystości, w niektórych stuleciach wprost chorobliwą. TO mnie irytuje.
    I nie, nie podejrzewam Cię o nietolerancyjność, w końcu na każdym charakterze mają prawo pojawić się "skazy"; np. mam arachnofobię, a masz pojęcie, jak bardzo chciałabym czuć więź z Arachne, z mitami o prządkach etc.? ;) Tak więc nic nie jest proste. Znowu.
    Co do drugiego akapitu, to jedno nie wyklucza drugiego; ale tych "fiksacji kopulacyjnych" zwyczajnie jest zbyt wiele, byśmy mogli powiedzieć, że problem nie istnieje. W szczególe perfum i w ogóle życia codziennego.

    Uff! ;) Opasłe odpowiedzi. Jak zwykle... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo nuty zwierzęce w perfumach powinny być metaforyczne i symbolizować zwierzęcość w nas (tak ja sobie kombinuję). A mało które zwierzę jest naturalnie tak brudne, jak człowiek. Brudny człowiek, rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
  9. ...ale za to są brudne, jak zwierzęta. ;) Takie na przykład mokre psy cuchną niemożebnie!
    Tak być może (a na pewno jest dla Ciebie). Mnie zwierzęcość "robi dobrze" - oczywiście, z czysto olfaktorycznego punktu widzenia. :)
    I jak tu wierzyć w obiektywizm doznań węchowych??

    OdpowiedzUsuń
  10. Po co wierzyć w takie bzdury? To już lepiej w Latającego Potwora Spagetti. :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Znam takich, co się nawet kłócą. ;) Ja tam wierzę w LPS. Widziałam go w telewizji, to jak mam nie wierzyć?? ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. Wielce szanowna "wiedźmo z podgórza". Składam Ci ukłony, za lekkość Twego "pióra" i lotność umysłu. Czuję, iż Ci nie dorównuję, lecz pragnął bym wszelako, przysiąść - choćby na chwilę - do Waszego grona, by ugrzać nieco, swe neurony, ciepłem bijącym od twego rozpalonego umysłu !!!. Moja wszak wypowiedź, dotyczyć będzie prawdziwych powodów !!, dla których ludzie, poczeli pokrywać swe ciała obcymi zapachami. Jednym z pierwszych powodów, była potrzeba zakamuflowania ludzkiego zapachu, podczas polowania, tak by tropione zwierzę, nie wyczuło zapachu łowcy !!. Tarzał się więc On, np. w padlinie, lub nakładał świeże futro innego zwierzęcia. Drugim powodem, był seks, potrzeba kopulacji i rozmnażania !!. Człowiek, zauważywszy, iż "jakiś jeleń", za sprawą swej okołoodbytniczej wydzieliny, wabi do siebie samice, poczym z Nimi - bez większych sprzeciwów ze strony "płci pięknej" - KOPULUJE !!, począł ową substancję - dzisiaj nazywaną Piżmem - zbierać, i smarować nią swe ciało, w nadziei, że i On, posiądzie takąż moc !. I faktycznie ją posiadł ... jak i wszystkie samice "we wsi" !!!. Bawi Mnie zatem, odwieczne twierdzenie - ludzi którzy wierzą, iż są "boskimi stwożeniami" - że Piżmo, ale też Cywet, czy Kastoreum, stanowią jedynie trwały nośnik dla innych, bardziej ulotnych - "chrzścijańskich" - substancji zapachowych, przemilczając z rumieńcem zawstydzenia, iż woń owych zwierzęcych wydzielin sprawia, że i ludziom !!, chce się kopulować ze "wszystkim co na drzewo nie ucieka" !!!. I to jest prawdziwy powód, dla ktorego, My ludzie, owymi substancjami się, za przeproszeniem ... pokrywamy. W tym momencie zaś, doszedłem - bez żadnych podtekstów seksualnych - do chwili, w której to pragnał bym Panią "Wiedźmę z podgórza", poprosić o pomoc. Jestem mianowicie - w znacznym stopniu niedowidzącym - samotnym od wielu lat, mężczyzną. Powyższa ułomność sprawiła, iż odsunąłem się od świata ... i ludzi. Czyniłem wszak starania, by z ową alienacją zerwać, lecz wszystkie dotychczas poznane Panie, Moje zaloty - zapewne z powodu Mej ułomności - odrzucały. Pragnął bym zatem, wesprzeć się ową, wyżej cytowaną, "chemią zwierzęcą" !!!. Jednakże bardzo niska - ledwie 600 zł - renta, nie pozwala Mi na zakup perfum, które owe substancje zawierają. Proszę więc Panią - jak i wszystkich którzy ów tekst czytają - o przesłanie Mi, choćby resztek posiadanych przez Was perfum, zawierających Piżmo, Cywet, lub Kastoreum .... Owe substancje wszak, mogą Mi pomóc !, poczuć się ... mężczyzną. Zapewniam, iż nie jest to żart, ani też próba wyłudzenia !!!, albowiem mogę, na życzenie, dostarczyć kserokopie - potwierdzających chorobę Mych oczu - dokumentów medycznych. Podaję więc adres kontaktowy: emarkopolo885@wp.pl Pozdrawiam !!, i ... życzę zdrowia !!!.

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )