wtorek, 20 kwietnia 2010

Przeklęta słodycz

Takich słodyczy nie sprzedają w osiedlowym/wiejskim "spożywczaku".


Od pierwszego zetknięcia mojej skóry z Hypnotic Poison Diora upłynęło już trochę czasu i kilka wolt mojej opinii. :) Jednak po każdym użyciu nie mogę przestać dziwić się intensywności "waniliowego kopa", jakiego omawiane perfumy zapewniają. Wanilia, od początku do końca niezwykle intensywna i sugestywna, stopniowo zmienia swoje oblicze.

W pierwszej chwili kusi słodyczą pseudokulinarną, doprawioną niewinnymi owocami - co w sumie daje efekt spokojnej, bezpiecznej przewidywalności. Nic bardziej błędnego! W kilka godzin później słodka dziewczynka okazuje się być co najmniej podlotkiem-lolitką, a najpewniej młodą, pełną erotycznego czaru dziewczyną. Uwodzi łatwych mężczyzn wśród ciężkawych kwiatów, złamanych akcentem przypraw, by ostatecznie okazać się perfidną, namiętną femme fatale - oddanym sojusznikiem, ale i nieprzejednanym wrogiem.

Najbliżej jej do Salome, pasierbicy biblijnego Heroda, która nie wahała się uwieść ojczyma wyłącznie po to, by wyprosić u niego wyrok śmierci na, gardzącego jej wdziękami, Jana Chrzciciela.

Rok powstania i nos: 1998, Annick Ménardo.


Przeznaczenie:
perfumy raczej kobiece (choć znam pewnego faceta - zaznaczam, co by utrzeć nosa uprzedzonym, że młodego i heteroseksualnego - który HP stosuje pasjami, a jego skóra ów zapach wręcz kocha) i wieczorowe, choć kto wie...

Trwałość: na mnie rewelacyjna; aromat jest wyczuwalny nawet po kąpieli. :)

Grupa olfaktoryczna: waniliowo-orientalna

Skład:

Nuta głowy: kminek, gorzkie migdały
Nuta serca: tuberoza, jaśmin wielkolistny, mech
Nuta bazy: wanilia, drewno różane, piżmo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )