środa, 15 lutego 2012

Protoplasta dwu legend


Zwykliśmy sądzić, że światowa moda na perfumy o wiodącej nucie czekolady [karmelu/owoców/idt. niepotrzebne skreślić] rozpoczęła się w jakiś czas po roku 1992, kiedy to narodził się legendarny Angel Muglera. W pewnym sensie mamy rację.
Lecz należy mieć świadomość, iż nasz podniebny przyjaciel nie wziął się znikąd, nie powstał "z powietrza", w chwili kompletnie szalonego twórczego olśnienia Oliviera Crespa. Anioł bowiem miał protoplastów, mniej lub bardziej dosłownych poprzedników, których zresztą przewyższał pod wieloma względami; ale to nieistotne. Grunt to mieć świadomość, że wszystko na tym świecie ma korzenie oraz wypuszcza nowe pędy. Nawet perfumy. ;)
Ciekawą zabawą potrafi być odkrywanie poszczególnych elementów olfaktorycznej układanki przyczynowo-skutkowej, szperanie w życiorysach (niekoniecznie twórców) oraz sprawdzanie powiązań. W przytoczonym przypadku zdołałam wyszukać przynajmniej jednego z długiej linii (nie tak bardzo) praprzodków Muglerowego klejnotu w koronie. Jest nim Explosive marki Etienne Aigner, starszy od Anioła o zaledwie sześć lat. Czyli dokładnie tyle, ile trzeba; ani zbyt dużo by wspomnienie o Wybuchowym zdążyło rozmyć się w pamięci twórców i klientów, ani na tyle mało, aby tworzyć niepotrzebne sugestie o nadmierne zapatrzenie.

Choć przecież podobieństwo między obydwiema kompozycjami wcale nie musi być takie oczywiste. I prawdę mówiąc - nie jest. :)


Dlatego moje słowa o 'poprzednictwie' Explosive należy traktować jak najbardziej dosłownie.
Ponieważ specyficzną słodycz omawianej kompozycji, acz równie ciemną i nadal mało dosłowną, uzyskano za pomocą odmiennych środków. Inny jest również zasadniczy charakter pachnidła, mimo wszystko ściśle oddającego oblicze swojej epoki.
Co przejawia się głównie w dodatku aldehydów, jakkolwiek niezbyt słodkich czy mydlanych, ale także w świetnym, idealnym przemieszaniu wszystkich - wielu - składników pachnidła. Dzięki temu zapach na tle reszty bohaterów perfumeryjnych półek wyróżniał się dodatnio. Nie jestem pewna, czy zwracał uwagę kupujących, chociaż fakt, iż długo miejsca nie zagrzał wydaje się być pewną sugestią. Z drugiej strony jednak: mimo upływu lat Explosive nadal jest pamiętane oraz wygrzebywane z czeluści perfumowych szafek. Nie da się ukryć, że ducha ma zapadającego w pamięć. :)

W jakimś stopniu alkoholowego, niczym wytrawny (!) czekoladowy drink, o poświacie zmąconej wonią wędzonych śliwek oraz niezbyt słodkiej różanej konfitury (o ile niesłodkie konfitury w ogóle istnieją ;) ), przyprawowy, skórzany, wetyweriowy. Ostatni z wymienionych składników przywodzi na myśl jeszcze jedno legendarne pachnidło, takoż nieprodukowane: Nu eau de parfum od YSL, z różą, irysem i geranium w miejsce delikatnie słodkiej, "kobiecej" orchidei.
Jakby się zastanowić, liczba podobieństw między Explosive a Nu jest co najmniej równie duża, co między Explosive a Angelem.


Wrażenie ma nawet całkiem racjonalne podstawy w postaci spisu nut obu pachnideł. Ponieważ i Nu i Explosive rozpoczynają się akordem bergamotki. Z tym, że w drugim przypadku postawiono na typowo skórzane oblicze cytrusowego olejku. Otwarcie kompozycji jest ostre, pachnące świeżo kupioną galanterią, zatrzymane na granicy agresywności. Dopiero po chwili uspokaja się, zaś dodatek ziaren kolendry i suszonego tymianku czynią dzieło podobnym do starego, aromatycznego kurzu. Dziwność odpowiada mi aż nadto. :) Zwłaszcza, że po kolejnej, dłuższej już chwili na światło dzienne wydobywa się akord wspomnianego czekoladowego likieru, zaprawionego wędzonymi (nie suszonymi!) śliwkami. A może to czekolada rozpuszczona w ogrzewanej śliwowicy..?
Jakich skojarzeń nie budziłoby serce kompozycji wiem, iż pochodzą one wprost od osobliwej mieszanki pieprzowo-balsamicznej damasceńskiej róży z suchym, czekoladowym paczuli oraz takąż wetywerią. Okala je bukiet miękkich, słodkawych kwiatów, sowicie namaszczonych ziemisto-pudrowym, cokolwiek ostrym ekstraktem z irysowych korzeni. Wszelkie podobieństwa z rozgrzaną słońcem glebą, suchą ściółką leśną utwierdza także geranium. I teraz wyobraźcie to sobie, proszę, nałożone na wyzuty ze słodyczy, dosyć gęsty czekoladowo-śliwowicowy grzaniec. :) Czy nie cieknie Wam ślinka? Bo mnie tak.
Także w ostatniej fazie, kiedy kwiaty znikają, a o sednie kompozycji decydują suche, nienachalnie pudrowe nuty paczuli o "ograniczonym stopniu piwniczności", skarmelizowana i przypalona wetyweria, wytrawny śliwkowy zacier, akordy drzewne, delikatne wspomnienia po przyprawach oraz - pojawiające się tu i ówdzie strużki kadzidła. I choć wiem, że jego genealogia wyprowadzana jest nie tyle od palonych żywic, co wetyweriowej trawy, mimo wszystko chwytam przynętę. ;) Oraz zauważam kolejne podobieństwo do Nu. Ponadto raczej wiem niż wyczuwam, że mieszanka musi zawierać spokojne, dystansujące się animalne utrwalacze.

Wracam myślami do początków niniejszej notki oraz mini-wykładu na temat powiązań między moim dzisiejszym bohaterem a muglerowską gwiazdką. Wydawać by się mogło, iż zarzuciłam trop, kiedy tylko na jaw wyszło bardziej oczywiste porównanie. Do pewnego stopnia rzeczywiście. :) Lecz właśnie zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele Explosive ma w sobie ducha Angela; co najmniej tyle, ile procent ciała poświęciło Nu. Jest ponadto utarte na jednolitą pastę, niczym (do pewnego stopnia) obydwa sławniejsze zapachy. Nie przejawia ani krzty współczesnego minimalizmu. Zupełnie, jak Anioł z Nagim. :) Ponadto nazwy całej trójki zdają się kierować nasze myśli na tory zmysłowo-erotyczne, każda w typowy dla siebie sposób.
Charakteru Wybuchowego nie sposób nie docenić. Nie tylko, kiedy ma się słabość do perfum z nurtu vintage. ;)

Rok produkcji i nos: 1986, ??

Przeznaczenie: zapach stworzony dla kobiet, miękko przylegający do skóry i opływający ją plastycznie, o niezbyt długim śladzie; skłonny do kompromisów, lecz proste ustępstwa pozostawiający bestsellerowemu banałowi. Myślę, że testy na męskiej skórze wypadłyby równie zadowalająco, co w przypadku Angela oraz Nu.

Trwałość: od sześciu do blisko czternastu-piętnastu godzin

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-szyprowa

Skład:

Nuta głowy: kolendra, bergamotka, aldehydy
Nuta serca: kłącze irysa, konwalia, róża damasceńska, geranium
Nuta bazy: drewno sandałowe, wetyweria, paczuli, mech dębowy, ambra
___
Dziś L'Agent od Agent Provocateur.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://www.pbase.com/pnd1/atmosphere_and_mood&page=4
2. http://www.cafleurebon.com/bertand-duchaufours-penhaligons-orange-blossom-here-comes-the-sun/
3. http://www.nightclub.com/recipes/dessert/just-desserts

14 komentarzy:

  1. Zawsze czułam, że należałoby się nim zainteresować ale teraz czuję się wręcz zmuszona :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie przypomniało mi się, że mam flakonik Explosive i że z radością go wymienię. Zaraz idę na wizażowe targowisko. Na mnie to kadzidlany szypr z kłującą różą i czekoladą. Od kiedy moja skóra poczęła czynić afronty czekoladzie cuchnie na mnie niemożebnie.

    Ale zapach charakterny, dla mnie jest antytezą pani z drugiej ilustracji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polu - a żebyś wiedziała, że warto! :) U mnie w odlewce został co prawda może z mililitr (do którego jednak czuję się przywiązana, wybacz :> ), ale warto poszukać gdzie indziej.
    Na przykład u Trzech Ryb! ;)

    Trzy Ryby - czy ja mogę mówić do Ciebie Trzyrybko albo Trójrybko albo jakoś tak? Prościej napisać. ;)
    Czytałam na Wizażu Twą recenzję i okazała się zbliżona do moich odczuć. Tymczasem u Ciebie mała wolta. :) Czasem skóra lubi płatać podobne figle.
    Charakterny, lecz z nutką melancholii; jak również energetyczny. Mnie pasowała i pani, i kolory obrazu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedźmo umówmy się tak, że jeżeli piszę, że bym czegoś próbowała to nie znaczy, że Cię podpuszczam do wypuszczenia próbki w świat :P. Piszę to po to, żeby dać znak, odzew, że recenzja zainteresowała mnie na tyle żeby zadać sobie trud rozglądania się za źródełkiem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Polito moja, ja to wiem. :) Z tym, że naprawdę chciałabym się podzielić i przekonuję także siebie. Mówiąc krótko: pielęgnuję egoizm. ;)) Stąd może czasem pojawić się takie wrażenie, ze się tłumaczę. Nic bardziej mylnego. ;>
    I jak, masz już jakieś źródełko na oku?

    OdpowiedzUsuń
  6. A bo mi czasem niezręcznie jest ale grunt, że wiemy o co chodzi i na tym temat można zakończyć :P

    w kwestii źródełka to jak na razie mam tylko 3Rybkę do której naskrobałam maila a poza tym niemiecki ebay zobaczę jak tam potoczą się licytację. Jak zdobędę źródełko to się niechybnie podzielę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki Twojemu blogowi skroiła mi się kolejna miła wymiana z Polą. Bardzo się na nią cieszę.
    Zaś co do nicku, przekształć go proszę jak Ci wygodnie. Może być nawet sama Ryba- tak też do mnie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedźmo twój blog mógłby mieć hasło reklamowe wrocławia :P

    Trzy Ryby cudownie że udało nam się dobić targu :)

    A czy droga autorka bloga aby też nie chce trochę z tego źródełka zaczerpnąć :D ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Polu - dobrze, że już wszystko jasne. Postaram się panować nad swoją chęcią podziału. ;)
    Dzięki za propozycję, ale chyba nie skorzystam. I tak już gremialnie nastajecie na mój portfel. :D Poza tym ie jestem pewna, kiedy zdołałabym zużyć większą ilość Explosive; nie przy takiej ilości flakonów, próbek i odlewek.
    Super, że się zgadałyście. :) Tym bardziej, że zrobiłyście to w mieście spotkań... ;)) :>

    Rybko - jak tak, to tak. ;)
    Wyżej napisałam, że jest mi bardzo miło z powodu Waszej wymiany. Nadal to podtrzymuję. :) Cieszę się, że miałam możliwość przypadkowo umożliwić odrobinkę ów przyjemny zbieg okoliczności (bo pewnie w końcu i tak "kiedyś tam" by wyszło, że Pola ma chęć na Ex. a Ty dysponujesz zbędnym Ci flakonem). :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A kto mówił o nastawianiu na portfel :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślałam, że proponujesz mi udziały we wspólnych zakupach. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Człowieki w necie gadajo, że analogicznie do Angel, protoplasta A*Men jest Animale Animale for Men. Miałaś okazję wąchać?

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znam niestety. Chociaż ciekawa jestem - ale to nihil novi. ;)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )