czwartek, 11 listopada 2010

Włoskie wzornictwo

Mam ostatnio szczęście do perfum tworzonych "ku czci". Dziś padło na Essenza del Tempo od Trussardi, zapach stworzony z okazji setnej rocznicy powstania marki.
I już od razu zaznaczę że, choć to kawał dobrej roboty, a ciepłe słowa popłyną zaraz wartkim strumieniem, ostatecznie powiem kompozycji: "nie"; ale zacznijmy od początku.


Rzadko w głównym nurcie zjawia się mieszanka tego typu: wysmakowana, gruntownie przemyślana i lekko dystansująca. Z jednej strony otwarta i zapraszająca do zacieśnienia znajomości, z drugiej zaś - do tego stopnia zdystansowana, że łatwo może zostać uznana za wyniosłą. Jednocześnie łatwa oraz wymagająca.
Co, Brońboże!, nie jest z mojej strony zarzutem. Uważam po prostu, że na tym właśnie polega cały urok omawianej kompozycji: Essenza del Tempo powstała po to, by zachwycać i budzić podziw, lecz tylko z daleka [a przynajmniej tak właśnie jest w moim przypadku :) ]. Ponieważ, choć mam morze szacunku dla nowoczesnego, eleganckiego włoskiego dizajnu meblarskiego, to w pomieszczeniach wyposażonym w meble w rodzaju tych powyżej nie byłabym w stanie mieszkać. A już z pewnością - czuć się "jak w domu". :)

Już od pierwszej chwili po aplikacji wiem, że EdT to klasa w stanie czystym: bo skoro żadna siła nie jest w stanie obrzydzić mi jednoznacznie świeżego, ostrego, soczystego otwarcia, w którym udział biorą imbir oraz bergamotka, spokojnie mogę dać dalszym nutom kredyt zaufania. :) Co jest z mojej strony znaczącym ruchem, albowiem wkrótce do akcji wkracza irys, zręcznie pudrujący orzeźwiające soki. Czy ktoś z Was wie może, jak pachnie imbirowy puder? Bo ja już tak. ;) Dodam też, że w cieplejsze dni przed całkowitym i nieodwołalnym zmydleniem kompozycji ratuje mnie jakaś nieco przygaszona, acz nadal silna nuta cielesna (teraz wiem, że to nasiona piżmianu, które zimą zamiast mydlin umiejętnie poskramiają puder). Zaraz też dochodzi do głosu ciepła, bezpieczna słodycz delikatnych kwiatów oraz słodko-kwaśny ocet balsamiczny, który zresztą potrafi zagrać na, niesztampowej w głównonurtowym perfumiarstwie, słono-cierpkiej nucie. Słowem: och i ach! :)
Finał to wzbudzający respekt koncert świeżo zaparzonego espresso, które wraz ze wspomnianym octem oraz suchym cedrem i szczyptą pieprzu stopniowo zanurza się w gęstej karmelowej mazi. Jednak słodycz nigdy nie zdominowuje całości - zwyczajnie nie ma na to czasu. Gdy tylko wybije się na wierzch, perfumy cichną, zamierają i odchodzą. Coś pięknego...

A jednak, jak wspomniałam wyżej, znajomości z EdT przedłużać nie zamierzam. Choć jest piękna nad miarę, jakoś nie potrafimy się dogadać: nie dość, że obca jest mojemu prywatnemu poczuciu estetyki, to jeszcze nie chce trzymać się skóry. Podsumowując: kilkutygodniowy nawet pobyt w hotelu wyposażonym w nowoczesne włoskie meble - czemu nie? Jednak mieszkać wolałabym w czymś ździebko przytulniejszym.


Rok produkcji i nos: 2008, Sophie Labbé

Przeznaczenie: zapach typu uniseks dla tych wszystkich, którzy pragną zrobić jak najlepsze znaczenie. :) Bez zarzutu sprawdza się przy wszelkich okazjach biznesowo-towarzysko-formalnych.

Trwałość: latem jakieś cztery godziny, zimą - nie dłużej, niż sześć

Grupa olfaktoryczna: aromatyczna




Skład:

Nuta głowy: bergamotka, imbir, nasiona piżmianu (ambrette)
Nuta serca: płatki kwiatów, ocet balsamiczny, irys
Nuta bazy: drewno cedrowe, ziarna kawy, pieprz, karmel

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://www.exinteriordesign.com/modern-italian-furniture-collection-with-interior-design-concept-from-jesse-of-italy/

5 komentarzy:

  1. Witaj Wiedźmo:)
    Nie znam żadnego zapachu Trussardi,poznawanie zacznę od tego właśnie:)U mnie ostatnio jakiś zapachowy "odwrót" uwielbiane Feminite du Bois zaczyna mnie okropnie drażnić:(
    Aaa no i się tłumaczę z zastoju u mnie...mam remont,gigantyczny,właściwie żyję na placu budowy,na 62 metrach. Nie jest lekko.Postaram się poprawić jak najszybciej bo zaczyna mi brakować tej mojej pisaniny. :*
    Aaaa no i muszę nadrobić Ciebie ,bo widzę że zaległości mam sporo,testujesz w tempie ekspresowym:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć. Też w zasadzie znam dwa, ale szczególnie EdT mnie zauroczyła, więc pomyślałam, że bez recenzji się nie obejdzie. :)
    Remonty - straszna rzecz, ale jak po nich jest ładnie. Tobie brakuje pisania, to pomyśl, jak nam czytania! ;)
    Może Ci się chemia skóra zmienia czemuś...? Może więc spróbuj czasem poeksperymentować z zapachem, którego wcześniej nigdy byś nie założyła? Nie zaszkodzi sprawdzić.
    Po prostu lubię pisać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz że coś może w tym być,odczuwam wielki głód czegoś nowego,innego niż dotąd.I częściowo wyzbywam się tego co mam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...co znaczy, że pojawiają się środki na nowe inwestycje? ;) Ale najpierw popróbkuj trochę. :) Podesłać Ci Organzę? ;P Albo Mitsouko?

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny blog. Będę zaglądał tutaj częściej.

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )