poniedziałek, 22 listopada 2010

Idzie nowe - ratuj się, kto może!

Jako, żem chora i - choć szczęśliwie nieżyt nosa mnie omija - nie bardzo mam serce do rzetelnego recenzowania, to podzielę się z wami choć krótką informacją. :)
Ameryki nie odkryję, gdy dołączę do grona narzekających na reformulacje. Lecz to spostrzeżenie chciałabym wrzucić w Sieć, choćby celem przestrogi. Weszłam niedawno w posiadanie dwóch próbek Boucheron Pour Femme: nowej wody perfumowanej oraz eau de toilette liczącej sobie kilka lat (ale niezepsutej! ;) ). I Wam powiem: nowszy zapach pachnie jak popłuczyny; jest mniej wyrazisty, mniej trwały, pozbawiony charakteru. No po prostu, dwunasta herbatka zaparzona z jednej i tej samej saszetki. Obrzydliwość... Do tego można by nabrać sporych wątpliwości co do oryginalności edp - tak jest nijakie w porównaniu z wodą toaletową. ;)
Z pewnością macie w zanadrzu co najmniej kilka podobnych spostrzeżeń, jednak bardzo chciałam podzielić się z Wami właśnie tym konkretnym. Tak czy inaczej, dla mnie wszelkie analogiczne "odkrycia" niemal zawsze są rozczarowujące.
Pomyśleć, jak cudnie pachniałoby Boucheron Pour Femme, gdyby nie zmiana receptury! :)

Mam jeszcze jedną ciekawostkę: wczoraj po prysznicu na jeden nadgarstek nałożyłam Incense Normy Kamali, na drugi zaś - Oliban Keiko Mecheri. Dwa zupełnie różne kadzidła. Dacie wiarę, że Norma w rekordowo szybkim czasie ucichła i zniknęła bez wieści?? O co, jak o co, ale o wstydliwość nigdy jej nie podejrzewałam! ;)
___
Akurat noszę Pur Désir de Lilas od Yves Rocher.

3 komentarze:

  1. Szybkiego powrotu do zdrowia i do formy! A potem będzie duuużo wpisów i będę miała co czytać ;)

    Refolmulacji nie znoszę. Reformulacje to zło! Nigdy nie zrozumiem, jaka idea stoi za takim zamachem na zapach (no bo nawet jak jakiś składnik trzeba zastapić innym, to po co od razu ingerować w całą recepturę, eliminować/zastępować pozostałe składniki i tworzyć popłuczyny?) Jak mi to ktoś wytłumaczy tak, żebym w to uwierzyła i żeby to ręce i nogi miało, to poproszę o wykład.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowia! Ja się właśnie wygrzebuję...
    A reformulacje mnie wkurzają. nawet jeśli zapach byłby lepszy, niż w oryginale (hipotetycznie) to ja oczekuję, że z znajomym flakonie znajdę znajomy zapach. Jak mają nowe pomysły, to niech wypuszcza nowe perfumy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za życzenia. Właściwie, to powinnam leżeć teraz w łóżeczku i oglądać Discovery (względnie National Geographic) lub czytać moje najnowsze nabytki książkowe, a nie ślepić przed komputerem. ;)

    Escritoro - kiedy nie wiadomo, o co chodzi... itd. ;) Wszystko musi się opłacać. Zero sentymentów, szczególnie, gdy mamy do czynienia z półką selektywną (ciekawie o tym pisze Cathy Newnam w tej książce dla NG). Jeśli można na czymś zaoszczędzić, to czemu tego nie zrobić? A że przy okazji prawdziwa Sztuka odchodzi w cień..? Sorry, life is brutal and full of zasadzkas. ;) Frustrujące.

    Sabbath - tak, jak odpisałam Esco oczko wyżej: szalenie mnie frustruje całe to zamieszanie ze zmianami formuły i kłamaniem klientowi w żywe oczy (bo na to w końcu wychodzi). Lecz wypromowanie nowego zapachu jest zbyt kosztowne, a do tego nie daje nawet 50% szans na sukces marketingowy. Dlaczego Chanel od lat wciska kit, symulując nowe premiery zapachów dla kobiet? Przecież w rzeczywistości do nazwy klasycznego produktu dodają jakieś Eau Tendre czy Eau Fraiche, niemal całkowicie zmieniając skład kompozycji "wyjściowej". I jest super, bo mają gwarancję zbytu, w końcu (przykładowo) "Chance to Chance". Uchch! Makabra.

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )