W ramach coniedzielnego cyklu "czytamy po angielsku" dziś proponuję krótki artykuł o prawdziwym perfumowym skarbcu, czyli o wersalskiej Osmothèque, prosto ze strony magazynu France Today: Scents and Sensibility. W tekście pojawia się nawet drobniutki polski akcent. ;)
Na zachętę, tradycyjnie, fotografia (mniam!):
Przyjemnej lektury! :)
___
Dziś noszę New Haarlem marki Bond No. 9.
gdzie dokladnie znajduje sie ten polski akcent? czy chodzi o Edmonda Roudnitska, ktorego nazwisko nie brzmi francusko? nie znalazlam nic na tematjego powiazan z Polska
OdpowiedzUsuńAkcent jest bardzo subtelny; pośredni: to Woda Królowej Węgier, która była wszak Polką. :) I które to perfumy są dziś u nas na nowo produkowane. W pierwszym akapicie.
OdpowiedzUsuńA Roudnitska kojarzył mi się zawsze z René Goscinnym, właśnie z racji nazwiska. :)
no tak, dzieki za podpowiedz, zupelnie mi to umknelo, a swoja droga ciekawe, czy Edmond nie mial powaznie jakichs powiazan z Polska,tak kilka pokolen wstecz
OdpowiedzUsuńSpoko.. :)
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to - jak znam Francuzów - nie ma najmniejszych powodów, by się nimi chwalić. ;) Takie korzenie są, hm... z jednej strony zbyt nijakie, a z drugiej - za mało egzotyczne, więc na nikim wrażenia nie zrobią. ;)
MiaŁ - czas przeszły, oczywiście. Choć to samo tyczyć się może też jego syna. :)
OdpowiedzUsuń