piątek, 22 kwietnia 2011
Egipt widziany wstecz [sic!]
Bez wstępów. Od razu wiadomo, o czym będę pisać. :)
Labdanum to wdzięczny składnik perfum. To, czym się czystek stanie, zależy od pomysłu perfumiarza. Potrafi zmienić się w twardą żywiczną bryłkę, lejącą się, miodową w barwie, konsystencji i klimacie maź. Jest w stanie uderzyć w tony kadzidlane, przyoblec się w sprężystą, obezwładniającą skórę albo wręcz w leciutkie, ciepłe kwiatki. Labdanum od Donny Karan łączy w sobie wszystkie te aspekty.
Jest pomnikiem zbudowanym ku czci zwyczajowego "wzmacniacza" perfum, bohatera dalszego planu. Może nie nowatorskim, ale nad zwyczaj przyjemnym. Oraz bezczelnym w swej dosłowności. Czyli to wszystko, co wiedźmy lubią najbardziej. ;)
Dajcie się wciągnąć w różano-skalną orgię.
Wehikuł czasu już dawno ruszył. Przerzucił nas nad całą nowożytnością, dość mętnym i pokomplikowanym okresem początków średniowiecza, poprzez epokę potęgi antycznego Rzymu i Grecji, aż wylądowaliśmy w starożytnym Egipcie.
Chyba niewiele osób może o sobie powiedzieć, że ich ten kraj, ten etap w dziejach, ta kultura nigdy nie ruszała, że była im kompletnie obojętna. Prawie zawsze w bogactwie wiedzy o dziejach państwa zwanego Darem Nilu kryje się coś, co porywa, fascynuje, zastanawia, irytuje, dręczy, zachwyca, roztkliwia, dziwi... Od majestatu wyrosłych u progu pustyni piramid w Gizie, przez skomplikowany system wierzeń po szczegóły wizerunku pradawnych Egipcjan, z charakterystycznym makijażem na czele.
Pamiętam, że jako małe dziecko usłyszałam frazę, która mną wstrząsnęła: "kiedy wojska Oktawiana zdobywały Egipt, świątynie w Karnaku i Luksorze już były starożytne; miały wtedy dwa tysiące lat". To była chwila, która dobitnie uzmysłowiła małej wiedźmie, czym dokładnie jest upływ czasu, historia jako taka oraz co faktycznie kryje się za, tak prostym zdawałoby się, terminem "starożytność". Jaki to obłędny szmat czasu! Od tej pory już nic nie było takie, jak przedtem.
Powyższy pseudo-strumień świadomości w jakiś sposób pokrywa się z moim wyobrażeniem Labdanum Karan. Ponieważ jest to mieszanka zwarta, skoncentrowana na sobie, pozornie monolityczna i niezmienna; jednak wystarczy wwąchać się głębiej, aby poznać całą gamę czystkowych możliwości. Od miodowej skóry, przez skórę żywicznie słoną i bergamotkową, po łagodne kadzidło (ze skórą). Brakuje jedynie kwiatków, choć skądinąd wiem, że i one potrafią dojść do głosu. Tyle, że nie na mnie. [Dla jasności: nie narzekam. :) ]
Po prostu labdanum do potęgi entej. :)
Tymczasem wskazówki zegara wewnątrz wehikułu czasu w dalszym ciągu zapieprzają w przeciwnym kierunku...
To już nawet nie jest starożytność, lecz czasy, kiedy Egipcjanie zamieszkiwali pokryte sawanną tereny dzisiejszej Sahary. Epoka przedhistoryczna. Ta, która dziś najbardziej mnie fascynuje. :) Nic więc dziwnego, że właśnie ona posłużyła mi do zilustrowania właściwego opisu Labdanum DK.
A jest to zapach jednocześnie gorący i ostry; ciepły w barwie i klimacie, choć daleko mu do miziakowej przymilności. Ekspansywny, ale nie agresywny. W swojej sile naturalny i oczywisty.
Ciężki, acz bezdyskusyjnie noszalny. Jak go nie polubić?
Trudno pisać o stereotypowym rozwoju, ponieważ jest to swego rodzaju zapach-niespodzianka. Mimo, że utrzymany w nie-pluszowym klimacie, o dominującej nucie skóry i ciężkiej, głośnej żywicy w stylu czystka znanego na przykład z Incense Normy Kamali, to bardzo często, niemal przy każdorazowej aplikacji okazuje się, że akcenty lekko się poprzestawiały, przemieściły w jedną lub drugą stronę. Nigdy nie wiem do końca, czego mogę się spodziewać. I to mnie w Karanowym Labdanum tak rajcuje! Potrafi skulić się w bursztynową bryłkę lub rozlać szeroką falą płynnego miodu czy syropu klonowego o lekko wędzarniczym posmaku.
Na uwagę zasługują także dość słabe, jakkolwiek łatwe do zidentyfikowania akcenty słone, coś jak peklowana kłoda wędzona w przesyconym żywicą dymie. ;) One to mieszają się ze szczyptą słodyczy i przyczepą upojnych woni cielesnych. W końcu labdanum potrafi dodać animuszu nutom teoretycznie odzwierzęcym. Więc wszystko w porządku.
Dzieło Flores -Roux'a (? jak z pisownią?) jest hołdem złożonym czystkowi silnemu, majestatycznemu, do głębi cielesnemu. Tak wyrazistemu, iż mam wrażenie, że w każdej chwili mogłabym go dotknąć. Chcę. Więc dotykam.
To Labdanum faktycznie posiada formę materialną. Ono żyje, i to od tysiącleci.
Trwa poprzez wieki, nieznacznie tylko modyfikowane. Trudne do opisania [co widać powyżej :) ], ale i piękne niemożebnie.
Lubię perfumy, które coś sobą reprezentują, mają do opowiedzenia ciekawą historię. Chcą mnie zaskoczyć, zachwycić, zafascynować lub zgorszyć, słowem: takie, które niemal jawnie przejawiają cechy typowo ludzkie. ;) Esencjonalne Labdanum jest jednym z podobnych zapachów. Cześć mu za to i chwała!
Rok produkcji i nos: 2005 lub 2008, Rodrigo Flores-Roux
Przeznaczenie: żywy, dość dosłowny zapach typu uniseks, na dowolne okazje. Wart wielokrotnego przetestowania z powodów, o których powyżej. Posiada dość spory sillage, choć po kilku godzinach przybliża się do skóry. Dla miłośników nut odzwierzęcych i fanów perfumeryjnej dosłowności.
Trwałość: od sześciu do dziesięciu godzin
Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-orientalna (i drzewna)
Skład:
różne aspekty labdanum [choć niektóre źródła podają jeszcze skórę i piżmo bądź ambrę]
___
Dziś noszę Cinnabar marki Estée Lauder.
P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://videosonar.com/2/tag/%20Labdanum.html
2. http://www.2travel2egypt.org/2011/04/temple-of-setii.html
3. http://wysinger.homestead.com/badarians.html
Etykiety:
aromatyczne,
Donna Karan,
drzewne,
nisza,
orientalne,
perfumy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy można go gdzieś jeszcze dostać?
OdpowiedzUsuńDaria
Zależy, gdzie mieszkasz. Najprościej będzie Ci poza granicami Polski, np. przez stronę DK:
OdpowiedzUsuńhttp://www.donnakaran.com/accessories/fragrance-and-beauty/2j53-01/dk-essence-labdanum-3-4-oz-edp-spray lub w którymś ze sklepów, gdzie dostępna jest także butikowa linia perfum, tu ich adresy:
http://www.donnakaranbeauty.com/templates/door/finder.tmpl
Kiedyś dostępne były także w Harrodsie, aktualnie ich brak, ale może kiedyś wrócą?
http://www.harrods.com/search?for=karan%20perfume&shopbybrand=donna-karan
Natomiast w Pl pozostaje Ci systematyczne przeszukiwanie Allegro i Ebaya, czasami coś się trafi. :)
Pozdrowienia i powodzenia w poszukiwaniach!
Harrods nie wiedzieć czemu nie wysyła perfum do PL (że niby względy bezpieczeństwa). Szkoda, bo często mają dobre promocje :) Ja swoje labdanum mam od nich dzięki uprzejmości koleżanki z UK, a kosztowało mnie z przesyłką koło 180 zł :) Uwielbiam ten zapach i jedyne co mam mu do zarzucenia to trwałość ;) Znika na mnie szybko.
OdpowiedzUsuńPoszukam koniecznie w Berlinie. Dzięki za odpowiedź, wesołych!
OdpowiedzUsuńDaria
Dominiko - ...i właśnie dlatego zaproponowałam Harrodsa w "opcji zagranicznej". Swoją drogą, bez sensu..
OdpowiedzUsuń180zł z przesyłką z UK?? Rety, no to gratuluję okazji! :)
Odniosłam wrażenie, że butikowe DK są trochę mniej trwałe od linii ogólnodostępnej, zwłaszcza starej, bez DKNY. Ale to, o czym piszesz i tak jest przykre. Chciałoby się, aby Labdanum trwało jak najdłużej.
Dario - więc trzymam kciuki. :) Nie ma za co i nawzajem (jeśli nie jest już za późno)!