wtorek, 8 lutego 2011
I jak tu się nie uśmiechnąć?
...kiedy ktoś z powodzeniem łączy dwie piękne pasje? :) Działając w służbie czarownego świata zmysłów i przyjemności. No powiedzcie, czy może być coś piękniejszego nad słodkości inspirowane Angelem Thierry'ego Muglera? Czy istnieje produkt jeszcze bardziej "holistycznie zmysłowy"?
[chyba powinnam częściej buszować po Basenotes ;) ]
Wyobraźcie sobie taką ilość grzesznych przyjemności! Herbata czekoladowo-mandarynkowa. Aksamitny tort miodowy . Brownies z earl greyowym ganache. Blondies [czyli to samo, co poprzednio, choć bez czekoladowego zabarwienia ;) ] z polewą crème brûlée.
Mmmmmmmm...
Pokochałam Marcy Goldman, autorkę tych nieprzyzwoitych receptur. ;)
A teraz idem piec. Papa!
Dla dociekliwych i lubiących kucharzyć: mój ulubiony przelicznik jednostek miar.
Byłabym zapomniała! Już wkrótce kolejna uczta lukullusowa. :) Tym razem sponsorowana przez literkę G.
G jak Guerlain: KLIK.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )