Intrygująco przedstawia się ostatnia warstwa omawianego dzieła, łagodnie pudrowa, piżmowo-anyżowa, delikatnie słodka. Niezbyt przymilna, za to klasy odmówić jej nie sposób. :)
Kompozycję oparto o schemat nie piramidy lecz swobodnego falowania nut w przestrzeni (jak w przypadku elektronów poruszających się wokół jądra atomu), rozpościerania się ich na czystej acz chropowatej płaszczyźnie. Całość przypomina oniryczny pastelowy malunek na surowym płótnie.
Wyrafinowany, spokojny i bardzo nietypowy. Rozgrywający kobiecość uperfumowanej osoby [bowiem tylko o niej mogę pisać bez cienia wątpliwości] w sposób nie budzący prostych transdżenderowych podejrzeń, za to szalenie niekonwencjonalny. Sposobem kreacji przypominający słynną fotografię Marleny Dietrich w surducie, cylindrze oraz z papierosem w ręku. W pewien sposób więc - podstępny. ;)
Żywy, ale statyczny. Spokojny. Pozorny. Niczym fotografia lub pejzaż, będące "zapisem chwili", czytelnym dowodem ale i odbiciem życia.
Jedynie - odbiciem.
Rok produkcji i nos: 2005, Azzi Pickthall
Przeznaczenie: zapach typu uniseks, bliski skórze. Dzięki spokojnemu przebiegowi potrafiący nawet nieść ukojenie, więc idealny podczas wszelkich sytuacji potencjalnie stresujących.
Trwałość: w granicach czterech lub pięciu godzin, więc naprawdę nie ma się czym chwalić. :)
Grupa olfaktoryczna: orientalno-drzewna
Skład:
wetyweria, paczuli, drewno cedrowe, ambra
___
Dziś noszę Lavande Royale marki Roger & Gallet.
P.S.
Pierwsza ilustracja to dzieło amerykańskiego malarza nazwiskiem F. Michael Wood; nosi ono tytuł A Warm Farewell, podpatrzyłam je tutaj:
http://christopherqueengallery.com/a-warm-farewell/
Piękny opis, radę będę mogąc kiedyś poznać to pachnidło.
OdpowiedzUsuńKlimat jaki słowami nakreśliłaś kojarzy mi się nieco z Eau Duelle Diptyque- pewnie to pachnidło zupełnie do Aki niepodobne (na co wskazuje choćby spis nut) ale mnie kojarzy się właśnie z wyzłoconymi leniwym, ciężkim światłem pastelami.
Eh... czysto estetycznie podoba mi się bardzo flakon :P. Opis jest również zachęcający. Może kiedyś nasze drogi się skrzyżują.
OdpowiedzUsuńRybko - dziękuję Ci za miłe słowo. Opis starał się zapachowi dorównać (oba też są godne pożądania, ale raczej nie na co dzień. ;) ).
OdpowiedzUsuńRzeczywiście podobieństw do Eau Duelle nie znajduję, lecz rozumiem o co chodzi.
Napiszesz kiedyś o ED?
Polu - prawda, że flakon śliczny? :) A pompka, mimo że mało praktyczna [przepuszcza powietrze; no chyba, że akurat TA nie :) ], nadaje cudnie staroświeckiego uroku.
Niestety, zostały mi ostatnie krople w próbce (otrzymanej od Lorieny, swoją drogą :* ), więc podzielić ich nie mogę. Czego żałuję, bo chciałabym, żebyście obie poznały Aki. No ale trudno. Może kiedyś...? Skoro Horn & More dojrzało nareszcie do decyzji o sklepie internetowym, można kiedyś-tam przeprowadzić wspólne zakupy. :)