czwartek, 5 kwietnia 2012

Bomby nad Stambułem ;)

Dziś będzie nieco krócej. O tytoniu, słodyczy i o przyprawach na trzecim planie.
Tegoroczna nowość marki Viktor & Rolf, Spicebomb.


Powołana do życia jako męski odpowiednik swej kwiatowej siostry, miała Bomba Przyprawowa co najmniej dorównać jej popularnością. Już na wstępie wiadomo, iż cel nie zostanie osiągnięty; przynajmniej w Polsce (do której zresztą oficjalnie moja dzisiejsza bohaterka nie dotarła). Delikatność, wynikła z pewnej charakterystycznej rysy (o której za chwilę) - choć na ciele kobiety prezentuje jakość niezwykle przyjemną - w kontakcie ze skórą mężczyzny często zmienia się w bliżej nieokreśloną, mdło słodką, pudrową pulpę. Czyli: jako pachnidło dla kobiet Spicebomb zachwycałaby (tak konstrukcją, jak i odważnym składem), jako uniseks jest zapachem przyjemnym i poprawnym, jako perfumy z grupy pojmowanych stereotypowo zapachów męskich zadowolić może jedynie nielicznych. A to, z punktu widzenia współczesnego marketingu, o wiele za mało. Bomba szybko zniknie ze sklepowych półek. Chyba, że...

Chyba, że jej walory odkryją kobiety. :) Dzięki naszemu układowi hormonalnemu (i nie tylko) fantastyczny słodki tytoń przeradza się ni mniej ni więcej, jak w Tobacco Vanille Forda w wersji wydelikaconej! Ze wszystkimi tego wadami i zaletami. ;) Pojawia się i fantastyczny akord tabaki, i lekkie nuty żywiczne, i słodycz nieco "przybrudzona" nutami wiśniowego zamszu. A wszystko to miłe skórze, miłe uperfumowanej osobie oraz miłe jej otoczeniu. Aksamitne, ale też nieco chropowate, rozpięte w przestrzeni [w czasie bowiem - już niekoniecznie; im dłużej Bombę nosimy, tym mniej ciekawa się staje; ale to już, niestety, norma]. Z początku ostre, cytrusowo-pieprzowe wichry dopiero później ujawniają swoje tytoniowe, słodkie serce, sympatycznie udrapowane na balsamiczno-korzennej podstawie; przy okazji stając się zefirem. ;) Z czasem tytoń, pierwotnie wirujący w nosie, staje się pudrowy a także skoligacony z bobem tonka.
Całość zamyka się wspomnianą słodką, tytoniowo-wiśniową pastą w stylu dawnej Amphory (pamiętacie?), by ostatecznie zasnąć jako naturalnie wibrujący, przyjemny (bo nie duszący) puder.

Sekretem Spicebomb wydaje się umiejętne poskładanie kilku-kilkunastu pachnideł znanych bardziej lub mniej: wspomnianego Tobacco Vanille Forda ale i tegoż Tuscan Leather, Wild Tobacco od Illuminum, L'Instant de Guerlain pour Homme, Opium pour Homme, Π, nawet pojedynczych elementów La Nuit de l'Homme! :) Z czego wynika, iż nie sposób powiedzieć o mojej dzisiejszej bohaterce, że dziełem jest oryginalnym. Nie. Nie jest. Jeżeli jednak ktoś z Was poszukuje perfum delikatnych, tytoniowych i słodkich, jeśli najsłynniejszy przedstawiciel butikowej serii Toma Forda jest dla kogoś piękny, lecz o wiele za mocny, jeżeli marzycie o męskim Opium a przeszkadza Wam zapach anyżu,wówczas Spicebomb jest dla Was.
Przy okazji: wiecie, że zastanawiam się nad kupnem? ;) Z pewną nieśmiałością, lecz zawsze.

Choć i tak nazwę pachnidła kojarzę przede wszystkim z, czytanym niedawno, Behemotem Westerfelda. Gdzie koncept przyprawowej bomby potraktowano z dosłownością, ekhem... porażającą. ;)


Rok produkcji i nos: 2012, Olivier Polge

Przeznaczenie: zapach stworzony z myślą o mężczyznach, jednak podejrzewam, ze lepiej będą się weń czuć silne, pewne siebie kobiety. ;) O przyjaznym sillage, doskonały na wszelkie okazje.

Trwałość: poprawna; w granicach siedmiu godzin, może trochę dłużej

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-przyprawowa

Skład:

Nuta głowy: grejpfrut, bergamotka
Nuta serca: różowy pieprz, elemi
Nuta bazy: skóra, tytoń, wetyweria
___
Pachnę tym, o czym powyżej.

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://www.tobaccocampaign.com/history-of-cigarettes-and-smoking

11 komentarzy:

  1. Już się nie mogę doczekać kiedy będą w Polsce dostępne - odliczam miesiące :). Zapach bardzo mi się podobał i nie tylko mnie, wszystkim, którzy go wąchali ze mną :). Ale to chyba rzeczywiście same kobiety były...

    OdpowiedzUsuń
  2. A będą? Bo zgłupłam i nie wiem. :)
    Nie dziwię się, że przypadł Wam do gustu. Jest naprawdę zacny. Tylko target marka troszkę pomyliła. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem mnie ubiegłaś ;-) Mam całą flachę Spicebomb w domu (może chciałabyś odkupić? ;) i właśnie przymierzałam się do zrobienia o tym zapachu video recenzji, a tu taka niespodzianka ;-)

    Co do tego,czy pojawi się w Polandii, to jestem pewna, że tak. W końcu wszystkie zapachy duetu Victor&Rolf można kupić w Sephorach (które to sprzedają je na wyłączność, zresztą nie tylko w Polsce, ale i na świecie), nawet te cieszące się taką sobie popularnością, jak Antidote czy Eau Mega.

    Uważam, że ten zapach jest "handlowy" i sprzedawać się będzie w Polsce dobrze, a to z tego względu, że przypomina zapachy typu YSL la nuit de L 'homme, a momentami swoja słodkością przywołuje mi na myśl Paco Rabanne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. hm... ciekawe ja bombki omijałam szerokim łukiem i przy ostatnim zlocie w końcu spróbowałam i nie przemogłam swojego sceptycyzmu :). Ale ten egzemplarz zdaje się "być z pazurem" może być ciekawy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedźmo, nie bombarduj mi Stambułu, chcę go zobaczyć stanie nienaruszonym!
    Pisałam Ci już kiedyś, że zazdroszczę Ci skóry?
    Spicebomb układa się na mnie potwornie słodko i z deka syntetycznie, zamiast tytoniu mam dużo kosmetycznego pudru przesypanego tłuczonym na drobno cukrem. Przypraw nie czuję prawie wcale.
    Hmm a może ja jestem mężczyzną ?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Olfaktorio - na razie nie, ale dzięki za propozycję. :) Rób ją, chętnie obejrzę. ;)
    Niby tak, ale obczaiłam już kilka sprzecznych informacji. Dlatego napisałam, że już sama nie wiem.
    Co do przyszłej "sprzedawalności" to uważam, że kluczem będzie cena. No i też popełniłam jeden błąd w rozumowaniu: nie wzięłam pod uwagę osób, którym naprawdę wszystko jedno, czym pachną.
    W każdym razie zapach uważam za bardzo dobry. :) Z racji tytoniu. Daleko lepszy, niż Łan Milion czy inne La Nułi deLom. ;>

    Polu - Flowerbomb znam tylko to pierwsze, edt bodaj. I "obiektywnie" uważam za zapach niezły, choć w moim odbiorze nijaki. Spice także z kapci nie wyrywa, jakkolwiek rolę lżejszego Tobacco Vanille spełnia świetnie! ;)
    Spróbować warto.

    Rybko - nie zamierzam! To nie ja, to bohaterowie "Behemota"! :))) Zresztą, ich bombardowanie nastąpiło w dobrej wierze a ponadto nie prowadziło do śmierci ludzi ani do zniszczenia miasta. No, chyba że pośrednio. ;)
    Nie wiem, czy pisałaś, ale dziękuję pięknie. :)
    To rzeczywiście nie zazdroszczę. Szkoda, naprawdę szkoda.
    Twierdzisz...? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm, wydaje mi się, że będzie w Polsce. Jako, że jestem żywo zainteresowana zapachem, to to będę się dowiadywać i dam znać.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Na moim mężu Bomba układa się absolutnie bombowo i obłędnie - nie mogę się wtedy od niego oderwać :) dlatego mam nadzieję , że będzie dostępna i u nas , bo inaczej grozi mi zgon z rozpaczy jak nic ;) przecudny wschodni sklep z przyprawami słodko-korzenny i baaardzo męski - straszliwy muszmieć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hazel - w takim razie będziemy czekać razem.
    Pozdrawiam też. :)

    Parabelko - pozwoliłam sobie usunąć pozostałe cztery komentarze skoro niczym się nie różniły. :) Mam nadzieję, że się nie pogniewasz?
    Hmm.. w takim razie spieszę pogratulować Twemu Mężowi skóry! ^^ Testowałam Spicebomb (co prawda pobieżnie, bo materiału miałam niewiele) na czterech panach, w różnym wieku i o różnym trybie życia i na żadnym pachnidło się nie wykazało. Tym bardziej doceniam to, co Bomba Przyprawowa wyczynia u Was. ;) Wizja sklepu z przyprawami rzeczywiście potrafi zachwycić.
    Reasumując: cieszę się razem z Wami. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znaczy wysłałam pięć 8-O ? jeżeli tak to słusznie uczyniłaś , bo najwyraźniej nie opanowałam postępowania pracowego kompa ;). Dziękuję za komplement w imieniu małżona - przyprawy na jego skórze leżą świetnie , w ogóle wszelkie orientalne wonie , za to świeżaki uciekają w trymiga . Mnie tam to odpowiada , chociaż on właśnie takie lekkie mydełka lubi najbardziej , ale mu wybitnie nie do skóry i nie do twarzy w nich ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przecież każdemu się może się zdarzyć. Wystarczy, ze komputer sie zawiesi czy coś.. :)
    Ależ nie ma za co. Twoja informacja o tym, że męska skóra jednak potrafi Bombę przyjąć godnie, naprawdę mnie zaskoczyła. In plus, rzecz jasna. ;)
    Skoro więc znalazł coś cięższego, co wyjątkowo przypadło Mu do gustu, kuj żelazo póki gorące, Koleżanko! ;))

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )