piątek, 30 marca 2012

Róża i coś ponad nią

"[...] wbrew temu, co się sądzi, botanikiem był autor słynnego zdania 'Róża jest różą', poeta powiedziałby zaledwie 'Róża', reszta polega na cichym jej kontemplowaniu".
José Saramago, Historia oblężenia Lizbony
ŹRÓDŁO

Królowa kwiatów; tyleż piękna, co niedostępna.
W perfumiarstwie spotykamy zazwyczaj dwa sposoby jej ujęcia: albo jest upraszczana, maksymalnie ułatwiona, przystosowana do konwencjonalnego odbioru rzeczywistości, albo też - wprost przeciwnie; kiedy urodę kwiatu podkreśla się poprzez dodanie jeszcze większej ilości kolców, kiedy zjawia się w ujęciu balsamicznym i ciężkim od pudru czy aldehydów tudzież okolona nutami żywiczno-animalnymi. Rzadko kiedy udaje się trafić na różę porażająco prostą (znam chyba tylko dwie lub trzy takie wody) a znalezienie różanej indywidualistki, definiowanej nie przez porównanie czy kontrast, zupełnie niezależnej, to już prawdziwy rarytas. ;)
Dziś chciałabym zająć się takim właśnie przypadkiem. Różą prostą, jednoznaczną oraz całkowicie niezależną od stereotypów [w ujęciu standardowym, jak i "kontestacyjnym"].


Rose Noir od Byredo to spojrzenie na kwiat tak prosty, że aż krystaliczny, wstrząsająco dosłowny oraz nie-bogaty. Z wybijającymi się akordami skórzano-zamszowymi, skoncentrowanymi wokół chłodnych, pokrytych rosą różanych pąków. I to wcale nie karminowych, nie bordowych czy białych. RN, czyli Róża Czarny ( ;) ), nie jest też odzwierciedleniem kwiatu o płatkach herbacianych; nie jest rośliną o pąkach dużych, wywodzących się ze szklarni ani nie pnącym się ogrodowym krzewem. Nie jest w końcu różą dziką. Im dłużej wwąchuję się w omawiane właśnie pachnidło, tym silniejszej nabieram pewności, iż dotyczyć ono ma swego rodzaju "różanej uniwersalności", swoistego zjednoczenia wszystkich wariantów w jednym, całkowicie odsłoniętym i monolitycznym, acz zachwycającym, pomniku. Róża, której nie ma, chociaż faktowi jej istnienia nie sposób zaprzeczyć!
Mamy więc sprzeczność. Czyli moje ukochane perfumiarskie klimaty. ;)
Jak również sugestię sympatycznego, nowoczesnego szypru.

Przewijają się w niej akcenty zarówno świeże, cytrusowe i ozonowo lekkie, delikatne niczym woń wodnych lilii, jak również nieco bardziej dosłowne, delikatnie cielesne, zaznaczone "brudną" słodyczą i pudrem wrosłym w żyjące ciało. A może to nie puder, tylko wspomniany wcześniej zamsz? Doprawdy, niełatwo pojąć tę rzeczywistość. Gdzie zaimki "każdy" i "żaden" zdają się występować jako synonimy. :)
Róża, o której trudno jest opowiedzieć.

Dosyć trwała, dosyć ekspansywna, łatwo stapiająca się z naszą skórą. Rose Noir, czyli refleksja na temat; zaduma nad pięknem. Im mniej analitycznych wyliczeń, tym lepiej.
Róża. ;)


Rok produkcji i nos: 2008, Jerôme Epinette

Przeznaczenie: zapach stworzony dla kobiet; wyrazisty, aczkolwiek nienarzucający się. Dzięki swej krystaliczności niezdolny do wywoływania negatywnych reakcji organizmu (chyba, że ktoś naprawdę nie znosi róż ;) ). Na wszelkie okazje.

Trwałość: od siedmiu do ponad dziesięciu godzin

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-szyprowa

Skład:

Nuta głowy: grejpfrut, frezja
Nuta serca: róża damasceńska
Nuta bazy: piżmo, mech dębowy, labdanum
___
Dziś 21 od Costume National.

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://www.widescreen-wallpaper.eu/view/black_rose-1280x800.html

6 komentarzy:

  1. Długo unikałam róży a ostatnio jakoś powoli się do niej przekonuję tak małymi krokami. W naturze bardzo lubię jej zapach tylko mam wrażeni,e że w perfumach kojarzył mi się zawsze z kiepskiej jakości olejkami zdolnymi powalić z nóg. Zupełnie np nie umiem odróżniać jak pachną poszczególne gatunki tych kwiatów. W otoczeniu mojego domu były tylko róże dzikie i róża karbowana ich zapach dobrze znam. Swój urodzinowy tort od kilku lat przyozdabiam różami jadalnymi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A to możliwe. Kiepskie zapachy z różą kojarzą się źle. I faktycznie, składnik może być wymagający.
    Lecz skoro powoli się przekonujesz, to może kiedyś nadejdzie czas i na Rose Noir? :)
    Miałam szczęście dorastać wśród wielu gatunków róż, więc zdołałam przekonać się, jak pachną. Biała jest najbardziej delikatna, później są dzika, herbaciana i żółta a potem to już różne odcienie czerwieni. Na mój nos. ;P
    A jaki tort? Ja kiedyś robiłam American Beauty. :D Pyszota! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jaki tort, od 14 roku życia sama robię torty, przepis na biszkopt mam stały a cała reszta to w zależności od humoru i zachcianki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa. Bo myślałam, że jakiś konkretny. :)
    A powtórzyłaś któryś pomysł chociaż raz? Pytam, bo szukam jakiegoś fajnego tortu na Wielkanoc i żaden nie wydaje się idealny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie jakoś ta róża odrzuca. Nie ta konkretna, o której piszesz, ale róża sensu stricto. Jak słyszę, że jakiś zapach jest różany lub ma w swoim składzie różę, to od razu mam złe skojarzenia i zaczynam mieć negatywne nastawienie. Nie wiem, z czego to wynika. Być może z tego, że tak często zdarza mi się słyszeć, że w jakichś perfumach znajduje się ten składnik, tak często, że aż mi ów składnik zbrzydł (podobnie jak ostatnio wyskakujący z lodówki oud). No ileż można? ;-) Niemniej jednak chciałabym powąchać ten zapach. A nuż zmieniłoby się moje nastawienie do róży? Nie miałabym nic przeciwko.

    I słowo o flakonach: piękne :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... Kiedy dopiero zagłębiałam się internetowo w temat perfum, zaliczyłam kilka spektakularnych zadziwień. :) Jednym z nich było odkrycie, że róża często bywa trudną nutą. Wcześniej w życiu nie przyszłoby mi to do głowy! ;)
    Dlatego sama nie wiem, co mogę Ci powiedzieć. Może rzeczywiście problem leży w tym, co współcześnie za różę perfumową uchodzi..? Może coś z tej listy Ci nie odpowiada? Patrz: dzisiejszy wpis na Rose is a Rose. ;)
    Moda na oud powoli "zachodzi pod strzechy", skoro z tym składnikiem przepraszają się pracownicy wielkich koncernów kosmetycznych. :D Więc istnieje szansa na to, iż ten wkrótce przestanie być trendy. ;>
    Flakony rzeczywiście niczego sobie.

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )