...a właściwie to na polu. Tytoniowym. Gdzie jest dużo, duuużo więdnącego tytoniu. ;)
A gdzie rośnie tytoń? W ciepłych krajach.
Mamy więc tytoń w ciepłych krajach.
Żal tropików.
Choć prawdę mówiąc, to nie jest aż tak źle. Akaba od Antonio Viscontiego to przede wszystkim dosyć ciężki, duszny, orientalny zapach. Zaskakująca jest głównie jego monolityczność, brak niezbędnej finezji. A kiedy ja zarzucam orientalnemu pachnidłu brak finezji, sytuacja jest poważna! ;) Lecz kiedy tylko dobrze się zastanowić...
Trudno jest pisać o zapachu, który wywołuje u nas intensywne reakcje biologiczne. Dlatego mam w tej chwili niemałego pecha, gdyż Akaba zaowocowała przed chwilą skrzyżowaniem migreny z mdłościami. Lecz nie są jednak na tyle intensywne, bym nie mogła przezwyciężyć ich, wwąchując się z uwagą w zgięcie łokcia. Dziwna sprawa.
Oraz powód, dla którego daruję sobie ględzenie a od razu przejdę do rzeczy. ;)
Otwarcie omawianego aromatu jest żywe i ostre, gorzkie dzięki bylicy oraz korzenne, kreujące wokół morze ciężkiego, rozgrzanego powietrza, co można poczytać za zasługę eugenolowego cynamonu, wspomaganego przez świeżo zmielone w blenderze anyżowe gwiazdki. Właściwie to chyba lukrecję, gdyż na powierzchnię wytrwale przebija się słodka, przypalona woń, wkrótce zresztą pogłębiona dzięki mieszance bobu tonka z wanilią; one także dominują nad długą bazą Akaby.
Jednak wcześniej mamy okazję obserwować narodziny łagodnej, jasnej drzewnej masy, bliżej nieokreślonej, zaś bylica z przyprawami wyciągają ku górze krystaliczne, typowe akordy oudu wraz z tytoniem. Ten ostatni w pewnej chwili wypiera przyprawy, pokrywa ziołową ostrość, spławia agar, by z czasem objąć ster. Po dłuższej chwili przegania także i egzotyczne drewna, by połączyć się ze wspomnianymi słodkościami.
I potem już sobie trwają: waniliowo-tonkowe morze, omywające brzegi wykonane z suchego papierosowego wkładu. Dosyć ekspansywne, okalające, rozbuchane.
Głębokie, jednakże pozbawione równowagi. Całkiem przyjemne, a jednak bez "iskry bożej". Wdzięcznie układające się na skórze, chociaż męczące. Akaba jest ładna: godna przetestowania, nienachalnie szykowna i prosta w użytku. "Ładna" bez napinki.
Jednak "ładna" to czasem za mało.
Próbka wędruje w ręce nowej i łaskawszej, mam nadzieję, właścicielki. :)
Rok produkcji i nos: 2005, Antonio Visconti
Przeznaczenie: zapach typu uniseks, dla miłośników wielowątkowych opowieści. Wyczuwalny, aczkolwiek niezbyt ekspansywny. Jednak okazje musicie dobrać sobie sami. Ja się boję. ;)
Trwałość: od ośmiu do ponad jedenastu godzin
Grupa olfaktoryczna: orientalno-drzewna
Skład:
Nuta głowy: cytryna, paczuli, bylica
Nuta serca: drewno cedrowe, drewno sandałowe, oud
Nuta bazy: lukrecja, tytoń, wanilia, bób tonka
P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://trvlworld.net/interesting_places/341-vinales-kuba.html
ohohooo już czuję, że i u mnie zaowocowałoby mdłościami... Niestety wszelkie żołądkowe przypadłości zwykło się w moim domu leczyć naparem z gorzkich ziół, jak ich brakowało to gorzką, mocną herbatą. Generalnie działa to świetnie o ile nie ma się tzw grypy żołądkowej, wtedy utrwala się niechęć do wszystkiego co się wtedy i piło i usiłowało jeść. U mnie reakcja na gorzkie aromaty jest szybka, jednoznaczna i bezwarunkowa :P. Niestety zbyt silne mam skojarzenia. Nie jestem w stanie znieść zapachu żadnych gorzkich perfum, żadnych herbacianych aromatów. ot takie dziwactwo.
OdpowiedzUsuńMożliwe, ale nie nastawiałabym się od razu negatywnie. Nigdy nie wiadomo. :)
OdpowiedzUsuńChoć Twoje obiekcje rozumiem świetnie: dziś żadna siła nie zmusi mnie do sięgnięcia po gorące mleko z miodem i czosnkiem. Czasami medycyna ludowa zdecydowanie przesadzała :D (choć to i tak lajcik)
To dlatego Teck Cię nie przekonał? (jednak herbaty nie wyczułaś, jak pamiętam)
Aha. I żadne tam "dziwactwo". Z takich "dziwactw" utkana jest cała nasza pamięć zmysłowa. :) Więc należy je szanować. O. I już! ;)
OdpowiedzUsuńNie Teck nie był na szczęście gorzki, ale tak jak Ci pisałam czułam się w nim przebrana a nie ubrana w zapach.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że tak pisałaś, ale po powyższym wyznaniu zaczęłam podejrzewać udział traumy z dzieciństwa. Sama nie jestem pewna, dlaczego.. :)
OdpowiedzUsuń