poniedziałek, 26 marca 2012

Andy ze Srebrnej Fabryki

Andy Warhol - geniusz i ekscentryk; mistrz pop-artu, artysta igrający z popularnym obliczem kultury, bożyszcze nowojorskiej elity lat 60. i 80. XX wieku oraz najsłynniejszy Łemko świata. Jakże tu się dziwić, że do dziś budzi fascynację? Marka Bond No. 9 na przykład zadedykowała mu całą serię zapachów. ;) I dziś zamierzam zająć się jednym z nich, w mojej opinii najciekawszym; oraz jedną z najlepszych (spośród znanych mi) pozycji tej firmy w ogóle. Moi Drodzy: Silver Factory. :)


Jeśli studio Warhola rzeczywiście pachniało tak, jak owe perfumy nic dziwnego, że oblegały je tłumy, chętne by ogrzać się w blasku Mistrza. ;) Ponieważ SF okazuje się być zapachem spokojnym i wycofanym, chłodnym lecz przemyślanym starannie. Gdzie nie ma miejsca na niedoróbki, za to jest go sporo na wszechstronną improwizację. ;) Wyczuwam weń także odrobinę ducha lekkiego autyzmu, na który słynny artysta mógł cierpieć [jak chcą niektórzy biografowie]; głównie za sprawą nut metalicznych i benzynowych, porządkujących chaos przyrody, odzwierciedlający się w akordach cytrusowych i drzewnych. Jak również dzięki spokojowi, zapewniającemu etykietkę "nieśmiałości", będącej wszak doskonałą przykrywką dla wyśmienitego i bezlitosnego obserwatora.
Silver Factory układa się w opowieść o Miejscu, o pokrytych aluminiowymi płytami ścianach i wszechobecnym artystycznym minimalizmie oraz o Człowieku, którego najłatwiej było poznać poprzez jego prace, ale nie przez bezpośredni kontakt.

Równie trudno, jak o samym artyście, opowiada się też o zapachu, który odzwierciedlać ma charakter jego atelier. Ponieważ nie umiem ułożyć sobie w głowie "rozpiski" Silver Factory; nie wiem, jak dokładnie przebiega rozkład nut. Chyba znów mamy do czynienia z typowo amerykańskim rozwojem pachnidła, gdzie trójpodział istnieje jako coś wielce umownego, lub wręcz symbolicznego. ;)
Więc na pewno, że w otwarciu daje się wyczuć wspomniane nuty metaliczne (gra irysa z lawendą, kadzidłem i jeszcze czymś) i paliwowe (fiołek). Oprócz nich pojawia się łagodna, skórzana bergamotka, ciepłe nuty kwiatowe oraz delikatna, jasna słodycz. Tej ostatniej z upływem czasu jest coraz więcej, podobnie jak plastycznych nut drzewno-żywicznych, chłodnego kadzidła, ambrowych powidoków. Gdzieś w tle majaczy jaśmin, wzbogacony o... ciche wspomnienie sorbetu z owoców jagodowych. Poważnie. :D Jest ono jednak ledwie wyczuwalne i szybko znika pod naporem wyciszonych, już nie tak wyraźnych, nut "industrialnych".
Silver Factory układa się na ciele z dużą łatwością, bez trudu daje się lubić, ale jednak męczy mnie świadomość, iż nie sposób dotrzeć do sedna opisywanego pachnidła, że nigdy nie poznam go naprawdę. Jest to uczucie ciekawe, aczkolwiek nieco frustrujące. :) Od silnego, wyrazistego początku aż po delikatny, pełen niedosłownej słodyczy, nieco pudrowy koniec pachnidło pozostaje tajemnicą.
Sprytnie balansuje na granicy towarzyskości oraz chęci do izolacji, najgłębsze myśli trzymając tylko dla siebie. Niczym patron zapachu.

Rok produkcji i nos: 2007, Aurelien Guichard

Przeznaczenie: idealnie skrojony uniseks, dla każdego. Cichy i bliski skórze, więc świetny na wszelkie okazje. Nie męczy głowy ani żołądka. ;)

Trwałość: około ośmiu do dziesięciu godzin

Grupa olfaktoryczna: drzewno-kwiatowa
(i aromatyczna)

Skład:

Nuta głowy: bergamotka, grejpfrut, lawenda
Nuta serca: irys, fiołek, jaśmin, kadzidło
Nuta bazy: ambra, drewno cedrowe, żywice
___
Miałam urządzić sobie "dzień bez perfum", ale w końcu nie wytrzymałam i wskoczyłam w Violet Blonde od Toma Forda. ;)

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://www.bondno9.com/shop/eau-de-parfum/downtown/view/andy-warhol-silver-factory

6 komentarzy:

  1. Regularnie i skutecznie :) omijam testowanie bondów i sama nie wiem czy dlatego, że cała marketingowa wizja tej serii mnie nie przekonuje, czy też może boję się, że zachwycę się zanadto..? W każdym razie Twój dzisiejszy opis mnie bardzo zainteresował i pewnie przy okazji się złamię :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie wszystko co ma związek z ekscentrycznymi, dziwnymi twórcami działa na mnie jak lep na muchy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami tak mamy. Ja na przykład nie potrafię przekonać się do testowania np. Jean-Charles Brosseau, poza poznanymi przypadkowo Fruit de Bois (chyba..?) oraz Violette Menthe czy paroma innymi markami. Więc, rozumiem, co czujesz. Powód bywa czasem drugorzędny, ale bez jakiejś "iskry" czy popchnięcia przez kogoś nie mamy ochoty na poszukiwania.
    Jeśli przypadkiem zabłądzisz w obszary "skażone" przez Bondy (perfumerie, jakaś wymiana czy zlot) możesz testnąć. ;) Nic na siłę. :) Choć takie np. Nem Haarlem i właśnie Fabrykę warto poznać.
    Zdanie o twórcach jest bliskie i mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam Twój opis Silver Factory i byłam pewna, że mi się coś pomerdało- bo dla mnie ten zapach jest absolutnie nijaki, zupełnie pozbawiony wyrazu, ikry, jak, charakterystyczności- jak to zwał tak to zwał. Sięgnęłam po resztki posiadanej próbki i faktycznie, to co dla mnie jest nijakością dla subtelniejszego nosa może być enigmatycznością, tajemnicą.
    Ten Bond męczy mnie opisywaną w recenzji metalicznością, otwarcie jest zimne a później wszystko jest letnie, grzeczne, przyskórne- jakieś takie bez werwy.
    Mam podobnie jak Pola- mój odbiór tej marki, jej zamierzonej snobistyczności, strategii marketingowej jest jednoznacznie negatywny. Może to nastawienie przenosi się na zapach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz mi się przypomniało że poznałam China Town jedyne skojarzenie to zapach takich kiepskich, kruchych chińskich gumek do ścierania :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Rybo - a co, jeżeli to Ty masz rację? Jeśli mój nos stracił werwę? I nie potrafię już wskazać złego zapachu? Najpierw świąteczne limitowanki Givenchy, potem Qessence, teraz Silver Factory...
    Trochę się boję. :>
    Ale oficjalnie utrzymuję, że moje powonienie jest, jak napisałaś, subtelne. ;P
    Za to image marki faktycznie wkurza. Te wielkoduszne, łaskawe akcje wspierania ofiar tego i owego... Zamiast zachęcać - odrzucają. Ich cynizm jest tak oczywisty, że aż niesmaczny.

    Polu - świetne porównanie! :))

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )