...a przynajmniej próbować to zrobić. :)
Zazwyczaj staram się nie robić ludziom takich chamskich numerów [jeśli ktoś złapie naiwnego, to jego, moralnie naganne i finansowo korzystne, szczęście], ale TAKIE COŚ woła o pomstę do nieba.
Błądząc po Allegro natrafiłam na ślicznego kffiatuszka:
[zamazałam nick Sprzedającego, bo mam nadzieję, że czyta te słowa i nabierze rozumu :) ]
W tym przypadku nawet gratis, obiecany przy skorzystaniu z opcji Kup Teraz, nie pomoże.
Dla porządku przypominam, że istnieje znacznie tańsza alternatywa:
Moi drodzy, doskonale rozumiem chęć zarobienia, ale nie tego typu próby rozboju!
To tylko dwa mililitry pachnącego alkoholu, nie żywa woda. :)
A Pana Obrotnego niniejszym przywołuję do porządku.
___
Przerzuciłam się na Explosive marki Etienne Aigner.
Znam tę aukcję ;D Ludziom odwala po prostu...:/
OdpowiedzUsuńLudzie są żałośni, mnie by było wstyd robić coś takiego. Zastanawiam sie czy ktoś ktoś w ogóle da sie naciagnąc na takie zdzierstwo? Bo wydaj mi sie że jeżeli ktoś zna Amouage to wie również o Quality i ich systemie próbkowym
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to "żałosne". Równie dobrze można nazwać sprzedawce "dobrym biznesmenem". Kupił tanio, wypróbował zapach i jeszcze potencjalnie zarobi na tym. Ja nie widzę w tym nic złego ani żałosnego choć nie sądze że ktoś tyle zapłaci.
OdpowiedzUsuńWiesz Wiedźmo... Cena jest dobra wtedy, kiedy ktoś zechce ją zapłacić i będzie zadowolony z zakupu. W tym przypadku, stanowczo wątpię, czy będzie, więc cena raczej nie jest dobra.
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu oferty tego sprzedającego myślę, że on (ona) dostał próbkę skądś, sprawdził w sieci, że zapach drogi jak nieszczęście, luksusowy i niedostępny i wycenił tak, jak mu się wydawało, że się sprzeda. Nie sądzę, żeby wiedział o możliwości nabycia próbki z atomizerem w Quality. Mam nadzieję, że potencjalni kupujący wiedzą. :)
Skarbku, Pierniczku - no właśnie. Zawsze przecież można sprawdzić w necie, czy zapach jest dostępny w Pl i na tej podstawie ustalić własną cenę. Nie wyobrażam sobie że, mając tak silną konkurencję jak Quality, ktoś jest w stanie wyciągnąć sobie cenę z rękawa, bo na to ostatecznie wychodzi.
OdpowiedzUsuńAnonimie - nie zgadzam się. "Dobrym biznesmenem" w myśl Twojego rozumowania jest ktoś, kto sprzedaje raz czy dwa psikniętą próbkę czegoś od Amouage za 16 czy 19 zł (bo i takie aukcje są). 19 (przy rynkowej cenie - 7), nie co najmniej 39. Taka cena tylko ośmiesza Sprzedawcę. A zapach jest nieużywany, podobno.
Sabbath - zgadzam się, dlatego na początku posta napisałam to, co napisałam. Lecz podtrzymuję to, co przed chwilą odpowiedziałam Skarbkowi i Pierniczkowi: najpierw trzeba zbadać rynek, obczaić konkurencję, poszperać, a potem dopiero wyceniać towar.
Poza tym nie jestem przekonana, czy ktoś, kto w tym kraju interesuje się perfumami niszowymi i ma dostęp do sieci nigdy nie słyszał (czytał?) o Quality czy Galilu; jesteśmy w sumie zbyt wąską społecznością i brak tu jakiegoś szalonego wyboru dostawców; więc prędzej czy później trzeba natknąc się na jakieś forum, bloga, stronę sklepu i po ptokach. Zbyt ciekawskie z nas istoty. ;) Choć też mam nadzieję, że Allegrowicze perfumomaniacy nie dadzą się nabrać.
Anonimie, nazwałam tego typu działalność "załosna" bo jest ona dla mnie przejawem głupoty i pazerności. Głupoty, bo trzeba nie miec absolutnie zielonego pojęcia o perfumach niszowych, do których zalicza sie Amouage (Sabbath i wiedźma o tym również wspominają) i liczyć na to samo u potencjalnego kupujacego, a pazerności - tego chyba nie musze tłumaczyc?
OdpowiedzUsuńPełna zgoda z Sabbath i jej rozsądnym głosem w tej kwestii. Jeżeli znajdzie się ktoś, kto zapłaci takie pieniądze (a wątpie w to bardzo), to jest po temacie. Cena jest oczywiście "niespójna z rzeczywistością", że tak to eufemistycznie ujmę, jednak.... mamy wolny rynek :-) Czyżbyś wiedźmo teskniła ze cenami urzędowymi?
OdpowiedzUsuń;-) Pozdrawiam
Zgoda z Sabbath i fqjciorem. To nie żaden rozbój, tylko propozycja handlowa - ktoś na nią odpowie, albo i nie.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś kupi, prawdopodobnie oznaczać to będzie, że nie posiadał wystarczającej ilości informacji. Hasło w google: "asymeria informacji"
Za cenami urzędowymi nie tęsknię, choćby z tego powodu, że ich nie pamiętam. :)
OdpowiedzUsuńWolny rynek nie musi oznaczać taniego cwaniactwa. Bo to ono mnie zirytowało. Jasne, że zawsze znajdzie się ktoś gotowy handlować "szczeblami z drabiny, która się przyśniła św. Jakubowi" oraz ktoś, kto takie szczeble ochoczo kupi i nikt nic nikomu z tego tytułu zrobić nie ma prawa. Ale kto może mi zabronić ostrzegania ludzi przed wszelkiego rodzaju "sprzedawcami relikwii"? Jeśli ktoś mnie posłucha, mogę się tylko cieszyć, jeśli nie - trudno. Powyższy post jest jedynie ostrzeżeniem "na wszelki wypadek", bo i ja mam nadzieję, że na taką "okazję" zabraknie chętnych. :) Poza tym nie uważam że oszustwa są w porządku, byle tylko nas nie dotyczyły - nieetyczne postępowanie to nieetyczne postępowanie; ale to nie czas i nie miejsce na filozoficzne wynurzenia. :) Finisz. ;)
Od-pozdrawiam
Piotrku - odsyłam do powyższego komentarza. :)
OdpowiedzUsuńPouszyłaś temat, który od dawna mnie zastanawia, z zawodowych, i nie, powodów. Na Allegro tez sprzedają np. buty Louis Vuitton, prawdopodobnie podróbki, ale nawet jeśli nie, to z taką przebitką, że starczyłoby na samolot do Londynu, pobyt w hotelu i kupno tego modelu w sklepie firmowym LV, co jest przyjemnością i mamy absolutną gwarancję autentyczności. I tu pytanie - kto jest tak naiwny/zdesperowany/szastający pieniędzmi, by kupować od takich cwaniaczków? Doszłam do wniosku że albo to a) gangsterzy siedzący w kiciu, kupujący je dla wybranek b) jak twierdzi znajoma z Pl, obserwująca bacznie rynek luksusu, wciąż dużo jest w Pl ludzi, co nie znają angielskiego i nie potrafiliby zakupić czegokolwiek ze sklepów zagranicznych. Nie rozumiem też, dlaczego ludzie w Pl kupują np rzeczy z Asos np, które cwaniaczek kupił w UK na wyprzedaży i sprzedaje w Pl za 3 x tyle (Asos nawet wysyła do Pl za darmo). I znowu: musi, klientki nie znają języka/ nie mają dostępu do sieci / nie mają kart kredytowych/debetowych. Znam zresztą takie osoby, więc w sumie nie powinnam się dziwić...
OdpowiedzUsuńNo właśnie. I mnie to nurtuje (kiedyś szukałam pewnej torby Fendi i, no cóż, zaliczyłam zdziwko: za TAAką cenę kupowanie w serwisie aukcyjnym to zecydowanie zbyt duże ryzyko).
OdpowiedzUsuńSkoro popyt kształtuje podażznaczy, że takie handlowanie to naprawdę niezły biznes. Nie inaczej jest z perfumami: "okazja" to czasami cena o kilka złotych niższa, niż ta z którejś z sieciowych perfumerii (a te, ja wiadomo, dowalają sobie niezłe marże). Dostęp do Sieci jest coraz powszechniejszy, spora część moich znajomych ma już co najmniej jedną kartę kredytową (normą jest liczba mnoga :) ), więc pozostaje nieznajomośc angielskiego. Albo jego sukcesywne zapominanie [żeby moja dawna koleżanka ze szkoły, dziś ekspedientka w lokalnym sklepiku, która na pewno miała w programach nauczania angielski, robiła wielkie oczy, gdy poprosić ją o herbatę, na której opakowaniu widnieje napis "Blue Fruit", to daje chyba jakieś pojęcie; w końcu mamy tu zestawienie dwóch banalnych słówek na poziomie przedszkolnym]. Jakaś dziwna mentalna zapora: na cholerę mi jakiś angielski? Najśmieszniejsze, że tak samo myślą też ludzie dobrze wykształceni, dobrze zarabiający, dobrze wychowani. Demotywujące.
A w ogóle Aniiu, o co nam chodzi?? Przecież mamy wolny rynek. ;)) [tyle, że czasy rewolucji przemysłowej i "zanarchizowanego liberalizmu" już za nami]
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rozb%C3%B3j
OdpowiedzUsuńhttp://www.edupedia.pl/words/index/show/476124_slownik_frazeologiczny-rozboj_w_bialy_dzien_na_prostej_drodze.html
OdpowiedzUsuń