sobota, 29 stycznia 2011

Baśniowa rzeczywistość

Czas na kolejnego "cosia" z mojej prywatnej kolekcji.
A postanowiłam, że zostanie nim zapach teoretycznie lekki, ładny i przyjemny, teoretycznie niewymagający, o śmiesznie trywialnych nutach, teoretycznie jedno z tych pachnideł dla głupiutkich gąsek o dość, hm... mało wybrednych upodobaniach zapachowych.
Ale to tylko teoria. :) Dziś chciałabym zaprezentować Wam, jaki naprawdę potrafi być Pikantny Smakołyk, czyli Délice d'Épices?!... od Niny Ricci. [rety, typowe dylematy tłumaczeniowe potrafią dopaść nawet podczas recenzowania perfum ;) ]

Żółta "kupa w koronie" jest jedyną, którą posiadam na własność. Reszta kolekcji Les Belles de Ricci bywa piękna mniej lub bardziej, ale tylko tę jedną kompozycję pokochałam na tyle, by zażyczyć sobie większej jej ilości. Co powinno być pierwszą wskazówką. ;P

Nie jest to zapach oszałamiający; nie rzuca na kolana ani - tym bardziej - nie sposób określić go mianem "majtkozdziercy". Nie budzi gwałtownych emocji. Nie uderza w nozdrza z siłą Jubilation XXV, Cinnabaru E. Lauder czy chociaż Diorowego Poison.
Délice d'Épices nie krzyczy. On śpiewa (a raczej nuci cichuteńko). Choć pewne jest iż, w razie potrzeby, potrafi pokazać siłę i piękno swego głosu. Co stanowi drugą wskazówkę. ;)

Opis rozwoju przekornie zacznę od wyznania, że jestem nieszczęśliwa. Szukam w perfumach piernika, tego najprawdziwszego, miodowo-korzennego na lekkim, ciemnoczekoladowym stelażu. Są szczęściarze, którzy znaleźli go w Belle de Minuit, w D d'É właśnie, w Smell Bentowym Elf-Fulfilling Prophecy; a ja nic! Ani pół cienia zapadłej w pamięć woni. Ciągle muszę zadowalać się smakiem. :)
Albo po prostu docenić to, co pcha się pod mój nos. Docenić, a nawet zapałać doń szczerą, głęboką sympatią.

Bowiem mamy do czynienia z mieszaniną kapitalnie przewrotną: teoretycznie dokładnie taką, jak opisałam na wstępie, ale w istocie niepoważną, wiecznie skłonną do żartów; rozbrykaną, pogodną, jasną. W jakiś baśniowy sposób zawieszoną ponad naszym nudnym, trywialnym życiem, trochę nieobecną, wyróżniającą się z szarego [albo raczej różowego] tłumu, choć przecież z pozoru "stworzoną z tej samej gliny", co jej kwiatowo-owocowe siostry. Lecz (jak zawsze) namawiam do absolutnej nieufności wobec pozorów.

W otwarciu dominuje pewien jasny, słodki i leciutki oranżadowy akcent cytrusów, dodatkowo podrasowany przez brzoskwiniową puchatość oraz.. subtelne nuty słone! Poważnie. :) Czuję je aż nazbyt wyraźnie (och, coś naprawdę fascynującego musiało zostać pominięte w oficjalnym spisie nut). To właśnie im, w mojej opinii, Délice d'Épices zawdzięcza całą swoją niezwykłość, ów frapujący akcent, który nie pozwala o sobie zapomnieć oraz odróżnia omawianą kompozycję od tylu innych.
W miarę upływu czasu cytrusy zanikają, a na ich miejsce wskakuje charakterystyczna, słodko-przyprawowa woń kwiatów goździka. Dołącza do niego orchidea i jakiś niespotykany, mało inwazyjny jaśmin. Czarna porzeczka i kardamon zręcznie łamią schemat niebezpiecznie zbliżony do ulepu. Wyczuwam także szczyptę cynamonu. A tajemniczy słony, świetlisty akcent zyskuje na znaczeniu.
Natomiast w finale już zupełnie nie potrafię poszeregować poszczególnych nut. W miejsce zgranej orkiestry mamy dziwny, niepodobny do niczego dźwięk; muzyka sfer...? ;) Jednak mnie to nie przeszkadza. Wcale. Nie staram się za wszelką cenę wnikać w strukturę mieszaniny, po prostu cieszę się słodko-słoną, kremową masą, puszystą i bogatą. Jasną i optymistyczną. Sandałowiec, bób tonka, wanilia - oto złota triada słodyczy. Która jednak nie byłaby w stanie przebić się przez warstwę wtórnej poprawności bez pomocy landrynkowej oranżady i niewyjaśnionej soli. To właśnie powyższa gra składników zdołała wyróżnić D d'É, nadać mu kapitalny rys. Może nie innowacyjny i całkowicie wyjątkowy, ale z pewnością bardzo, bardzo przyjemny. Co okazało się trzecią wskazówką. ;)

Podsumowując recenzję pozwolę sobie na mały apel. :) Panowie i Panie czytający czasem tego bloga! Jeśli poszukujecie dla swoich ukochanych takiego prezentu perfumowego, który jest słodki, rozbrajająco uroczy, ale nie przytłaczający, jeśli pragniecie podarować im pachnidło, które podkreślałoby ich kobiecość, ale nie powodowało u Was i u nich migren czy duszności, jeśli chcielibyście dać im perfumy jednocześnie stonowane i oryginalne, to błagam, nie szukajcie w polskich perfumeriach sieciowych! Zaklinam Was, nie bierzcie pod uwagę współczesnych, do bólu wtórnych, pozbawionych jakiegokolwiek szyku zapychaczy półek w rodzaju Lady Million Paco Rabanne, Guilty od Gucci czy setki celebryckich słodziaczków! Miejcie odwagę spróbować "wyrobić gust" Waszych Pań i poszukajcie dla nich Délice d'Épices.
Metodą małych kroczków możecie osiągnąć sukces. Korzystny dla wszystkich zainteresowanych stron, słowo. :) Nie pożałujecie. Tak Wam mówi Ciocia Dobra-Rada.

Rok produkcji i nos: 1999, ??

Przeznaczenie: uroczy, nietuzinkowy (jak na dzisiejsze czasy) zapach dla kobiet, mający cechy idealnych perfum - wyczuwalny z daleka, nadzwyczaj delikatny i niemęczący przy bardzo bliskich kontaktach. Testy na męskiej skórze potrafią dać równie ciekawe efekty.

Trwałość: od siedmiu do dziesięciu godzin

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-owocowa (albo łagodnie orientalna)

Skład:

Nuta głowy: brzoskwinia, cytryna, pomarańcza, czarna porzeczka
Nuta serca: goździki, cynamon, orchidea, jaśmin
Nuta bazowa: drewno cedrowe, drewno sandałowe, wanilia, bób tonka
___
Dziś eksperymentuję. Zmieszałam Poison Diora z męskim Fever od Celine. Gdy chemiczna słodycz drugiego wyparowała okazało się, że wreszcie jestem w stanie wyczuć bazę Trucizny. Jupi! :)

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. mój twardy dysk
2. http://photo.net/photodb/photo?photo_id=9336351 (fotografia autorstwa Paolo Bevilacqua'y [?])

12 komentarzy:

  1. Przekonalas!Sprzedalas-doslownie;) Mozesz smialo wkraczac na grzaski teren perfumeryjnego biznesu;) Nie waham sie ani chwili-wrzucam w wyszukiwarke i zamawiam dla mojej dziewczyny,na jej kolejne,niby nieistiejace urodziny(29 lutego,biedulka,ale jakze wyjatkowa).Dzieki za kolejna insiracje Wiedzmo:) Pozdrawiam Cie.
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Tylko, żebym miała zachwalać w tes sposób "co popadnie" musiałabym najpierw przejść iście sekciarskie pranie mózgu. Nie wyobrażam sobie siebie piejącej z zachwytu nad limitowankami Escady. ;) Powinno coś być na eBayu na przykład. Na All też się czasem zjawia tylko nie wiem, czy do Ciebie wysyłają. Ale szukaj, szukaj.
    A Twoja Dziewczyna ma szczęście w nieszczęściu: urodziny obchodzi rzadko, za to jest cztery razy młodsza od dawnych kolegów ze szkoły. :)
    Zawsze do usług i również pozdrawiam! Napisz, czy prezent się spodobał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt,wyglada mlodziej od swoich rowiesniczek(bo to jakby bardziej rzuca mi sie w oczy;)).Czy akurat czterokrotnie?Hm,a calkiem mozliwe,musze dokladniej podliczyc to i owo;) Ale dosc bzdurzenia,to w koncu powazny blog o perfumach,a nie jakies tam''niewiadomo co'';p
    Amazon albo eBay zwykle przychodza mi z pomoca w zakupowych sprawach(zawsze bylam jakos na opak z szeroko pojetym''All'';))
    Jak juz sie za to wezme,bo czasu mam jeszcze troszke,dam znac.Ale cos czuje,ze bede podbierala,oj tak!;)A gdy juz je zuzyjemy,powroce po kolejne niezastapione rekomendacje;) Dzieki za wszystko!Pa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ''Cheap Smells''- i oto jada do mnie:)..Juz zacieram nadgarstki;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm,beda dwa tygodnie przed czasem,moze wiec..Myslisz,ze to stosowny prezent na wale-tynki? Przypomnialam sobie wlasnie,ze czesto wspomina zapach''Rici Rici''...To plus Twoje rady(najlepsza z cioc;))i o efekt jakos dziwnie jestem spokojna!:)
    Apel do swiata:SLUCHAJCIE WIEDZMY-ONA WIE,CO DOBRE!!!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Beato, żeby była jasność: dzięki za uznanie, ale żadną boginią wszechwiedzącą nie jestem (a to ci niespodzianka! ;) ). Jeśli którejś z Was zapach nie przypadnie do gustu albo wręcz będzie śmierdział - bo to przecież możliwe - wtedy rozczarowanie gotowe. Dlatego w sytuacji idealnej polecałabym Ci próbkę; tylko skąd wytrzasnąć próbkę wycofanego pachnidła? Podesłanie jej do Ciebie z Pl byłoby troszkę zbyt kosztowne. :/ Jednak mam nadzieję, że prezent będzie udany. Bo pasuje, czemu nie. :) Na dzień zbijania tynku i nie tylko. Jest troszkę podobny do Ricci, ale też całkiem inny: bardziej musujący, wielowartstowy no i słony. Cóż, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Wiedzmo,jesli ''bedzie smierdzial'',jak zlowrozysz,tego samego dnia odesle go Tobie,zgoda?;) A z Twoja opinia-w kwestii perfum-licze sie jak z niczyja inna,takze prosze,pozwol mi od czasu do czasu na upuszczenie odrobiny zachwytu,OK?;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja miłość własna nie może się nie zgodzić. ;)
    To nie jest złowrózbność, szczerze życzę Wam, aby zapach okazał się strzałem w 10. Po prostu dopuszczam możliwość, która w przypadku perfum jest prawdopodobna. Byle tylko tym razem się nie sprawdziła, bo Spicy Delight jest wart kochania i używania. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po latach musze/chce ;-) powiedziec/napisac, ze to byl/jest najlepszy zapach w Jej zyciu. Po dzis dzien wspominamy ten udany krok. Pozniej jeszcze zakupilam Jej druga buteleczke. A gdy dzis, po trzech latach (urodziny ma za rok dopiero; ach te czterolatki! ;-)) mialam ochote na zakup kolejnej, okazuje sie, ze nie ma! Juz wowczas bylo ciezko je dostac, tam teraz rzeczywiscie amen. No nic, wzielam cos z Diesla, bo bardzo lubi. Moze nie jest to tak wyszukane, ale grunt, ze sie podoba. Niemniej koncowke 'balwanka', bo tak okreslamy buteleczke, obwachujemy z rozrzewieniem i sympatia. Mialas absolutna racje co do tego zapachu! Oryginalny, niepowtarzalny. Wielka szkoda, ze takie wlasnie rzeczy sa wycofywane z produkcji i sprzedazy, wrr!

    OdpowiedzUsuń
  10. * tak (literowki moja specjalosc, sorry)

    A przy okazji, poczytalam troche Twojego bloga i natrafilam na fajna, paraerotyczna (jak najbardziej na miejscu) recenzje Estee Lauder Sensous Noir i uznalam, ze chyba przystapie do zakupu. Akurat dostalam jakis kupon promocyjny do miejscowego Bootsa i przydaloby sie zakupic jakis nowy zapach. A Twoim rekomendacjom jakos tak wierze bardziej niz innym, hm. Ma sie te fluidy, no nie? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ech, nie chce mi sie juz poprawiac bledow! Zdecydowanie wole mowic, niz pisac, szczeglnie czytac to potem, masakra jakas!
    W kazdym razie, dziekujemy Ci za Twoja pomoc w ustawianiu naszego zapachowego swiata. To rady, ktorych nie sposob przecenic!

    Trzymaj sie cieplutko, pa! :-)


    B.

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )