Rozleniwiona, wypoczęta, gotowa stawić czoła kłopotom codzienności. :)
A co do zapachów, w podróży nie towarzyszył mi żaden flakon (za duży mililitraż, za mały wybór ;) ), tylko próbki i odlewki. Te oto:
Z lewej strony stoi reprezentacja sekcji agarowej, czyli Dark Aoud od Montale, Oud Royal Armaniego oraz Oud marki Maison Dorin. Sekcja kadzidlana to Bois d'Encens, także z Prywatnej linii Armaniego. W sekcji ambrowej (czy ambrowo-kadzidlanej) znaleźć możemy Miyako marki Annayake. Retroszypry znalazły godnego przedstawiciela w Palomie Picasso edp (jedna z młodszych reformulacji), zaś perfumy odświeżająco-aromatyczne w Lavande Royale marki Roger & Gallet. ;)
Żeby jednak nie było zbyt nudno, postanowiłam dorzucić kilka sampli. :D Oto one, kolejno od lewej strony do prawej:
Thierry Mugler, Womanity Taste of Frangrance
Hermès, Hermèssence: Ambre Narguilé
Tauer, Une Rose Vermeille
Huitième Art Parfums, Aube Pashmina
LM Parfums, Vol d'Hirondelle
Arquiste, Anima Dulcis
Pojemniczki i buteleczki tuż po sesji trafiły do ciemnej i suchej szuflady, gdzie niepokojono je tylko wówczas, kiedy nachodziła mnie chęć uperfumowania ciała. Wszystkie pachnidła nosiłam w tym czasie przynajmniej jeden raz. A niektóre (mam nadzieję, że większość z jeszcze nieopisanych) już wkrótce zrecenzuję. :)
Zatem, jak mawiają anglojęzyczni, stay tuned! ;)
___
Dziś noszę Lys Méditerranée od Frédérica Malle'a.
Wiedźmo droga jesteś.Nareszcie!
OdpowiedzUsuńBrakowało mi twoich wpisów.
Przechodziły przez moją głowę czarne scenariusze.Szczęśliwie na krótko:)
Zaiste ciekawych "znajomych" miałaś w podróży:))
kilu to nawet bardzo dobrze znam,i cenię:)
Ślę pozdrowienia.
Ano jestem. :)
OdpowiedzUsuńMnie też brakowało pisania; co trochę dziwne, bo przecież na brak innych przyjemnych zajęć nie narzekałam. Widać weszło mi już w krew. ;) Ogólnie wszystko okej, ale dzięki za troskę.
"Znajomi" rzeczywiście dobrzy, do tego świetnie się sprawdzili. ;) A pewnie, że i Ty ich znasz! Część nawet bardzo blisko. ;)
Również pozdrawiam.