No własnie; brakuje mu ostatecznego, najbardziej przewrotnego akcentu. Najmniej uchwytnego. Najdziwniejszego ze wszystkich omawianych wód.
Jokera pomiędzy agarowymi perfumami.
Dlaczego wspominam o nim poza kolejnością?
Ponieważ joker to karta z całej talii najbardziej bezczelna, najpewniejsza siebie w sposób doprawdy chory. Stawiająca siebie - oraz stawiana przez graczy - ponad wszelkimi zasadami. Żartowniś, który jeśli tylko dobrze się przyjrzeć, wcale nie jest taki zabawny.
Podobnie zwykło zachowywać się Agarwoud marki Heeley.
Zapach z pozoru bardziej lekki, krystalicznie agarowy, o róży [która w europejskim perfumiarstwie stała się już chyba nieodłączną i oczywistą towarzyszką oudu] pozornie lekkiej i świetlistej, cokolwiek wodnej na ciepłej roślinno-ambrowej (w zasadzie bursztynowej) bazie. Lecz to tylko pozory, nie łudźcie się.
Agarwoud bowiem pachnie delikatnie słodkim, oudowo-różanym topionym plastikiem. Bo w końcu czemu nie?
Dlaczego zawsze musi być tak poważnie? :>
Kompozycja otwira się lekiem ale wyrazistym agarowym podmuchem, w stylu wygładzonego lizolu z kompozycji od M. Micallef albo z Black Aoud. Owo wystylizowanie akordu (prawie) tytułowego wynika z dodatku ciepłych, bliżej niezidentyfikowanych owocowych soków (albo raczej musu?), abstrakcyjnej mieszaniny swojskich europejskich jabłek, gruszek czy wiśni z marakują, mango, wodą kokosową oraz kilkoma innymi owocami.
Lecz ta fruktozowa mieszanina szybko znika, zastąpiona przez soczystą, młodą ciemnoróżową różę. To ona zaczyna dotrzymywać towarzystwa agarowi. Oba akordy mieszają się w zawiesistą, słodko-drzewną maź o zauważalnych maślano-skórzastych konotacjach.Jednak kompozycja nigdy nie staje się ani skórzana, ani jedzeniowa, ani drzewna. Dzięki palonym żywicom, które teoretycznie powinny wpłynąć na osadzenie aromatu w solidnych kadzidlanych i orientalnych ramach, róża wtapia się w żywice, oud szybko wchłania w skórę i z tego gargantuicznego olfaktorycznego posiłku wyłania się topiony plastik.
Jakaś dziecięca zabawka (np. domek dla lalek), bez pośpiechu ogrzewana za pomocą kuchennego palnika, zmieniająca się w skwierczącą półpłynną substancję, szybko ciemniejąca a finalnie - zastygająca w poczerniałą, nieforemną grudę. Znad której unosi się drażniąca chemiczną słodyczą woń spalenizny.
Pożar w przedszkolu [na szczęście pustym].
Komiksowo-filmowy Joker byłby zachwycony! :]
Nawet bazowe przerzedzenie oparów znad wyschniętej już, spalonej doszczętnie plastikowej ruiny nie jest w stanie zmienić mojego podejścia do omawianej kompozycji.
Agarwoud to zapach na opak; z pozoru lekki i niebanalny (acz to drugie faktycznie może być prawdą), w rzeczywistości nieznający granic i gotowy na wszystko; niebezpieczny tym bardziej, że grasujący wśród dobrze już znanych i oswojonych, bezpiecznych perfumowych obszarów. A do tego silny oraz trwały.
Niezbyt poważny, pełen wdzięku psychopata.
Rok produkcji i nos: 2011, ??
Przeznaczenie: zapach typu uniseks o bardzo silnej emanacji, tworzący wyraźny, kilkunastocentymetrowy sillage, z czasem redukujący się o silnej i gęstej aury.
Dla każdego, kto będzie w stanie podołać. ;)
Trwałość: od dziesięciu do ponad dwunastu godzin [jak na ekstrakt perfumowy osiągi ledwie dostateczne]
Grupa olfaktoryczna: drzewno-kwiatowa (oraz aromatyczna)
Skład:
róża, ambra, oud, benzoes oraz inne akordy kadzidlane
P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://batmanwallpapers10.net/joker/wallpaper-free-joker-desktop-image-3
2. http://whoricanocturna.blogspot.com/2012/06/i-cant-wait-to-watch-batman-2012.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )