...można poczytać u Octaviana.
Choć wpis krótki, to treściwy.
Na marginesie muszę wyznać, że od wielu miesięcy zastanawiam się, jak też mogły pachnieć perfumy sygnowane imieniem na A.? Powstałe zarówno w czasach słynnego koafiurzysty [nie, nie chodzi o kolejne No. 5 Chanel ;) ], jak i współczesne nam, inspirowane legendą Antoine'a?
A przy okazji chciałabym dać Wam znać, że być może znów zanosi się na małą przerwę; trudno inaczej, kiedy kicham, prycham, kaszlę oraz zmagam się kolosalnym bólem głowy i okolic, oględnie mówiąc. ;) Więc o ile będę na siłach, postaram się wysmażyć jakąś notkę okołotematyczną (lub poszukam czegoś wartego uwagi w szkicach recenzji).
Trzymajcie się!
___
Dziś Shatha Al Oudh od Rasasi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )