Dziś ostatni fragment z cytowanej ostatnimi czasy książki Perfumy. Podróż w świat zapachów. :)
Ostatnio coraz więcej osób niepokoi się kierunkiem, który obrały perfumeryjne „komórki” największych domów mody. Co złego dzieje się w umysłach decydentów od Chanel, gdy stawiają na nijakie perfumki dla wszystkich, w typie Bleu lub kolejnych klonów Chance? Jak nisko może upaść marka Gucci, niegdysiejszy pewniak wszystkich fanów Prawdziwych Perfum?
Czy badania rynku i ciągłe uśrednianie wyników pod możliwie jak najszerszą liczbę potencjalnych klientów nie zna granic? Czy sprzedaż w istocie jest bogiem?
Różne marki preferują odmienne strategie: czy lepiej co roku wypuszczać klon pięciu tysięcy innych kompozycji i zarabiać na logo, a może raczej warto brać fanów na cierpliwość, nie-sezonowe premiery dawkując w odstępach kilkuletnich?
Przyznam, że – jako miłośniczka kompozycji o silnym, typowym tylko dla siebie charakterze – zdecydowanie obstawiam druga wersję. ;) Jednak pewien cytat z Perfum pomógł mi z większą wyrozumiałością podejść do punktu widzenia zwolenników „zysku asekurowanego”.
Ostatecznie sama ostro bym się wkurzyła, gdyby miało mnie spotkać coś, o czym przeczytacie poniżej...
„(...) było też Giò Armaniego, kosztujące wiele milionów dolarów fiasko, lansowane w 1993 roku.
Na czym polegał błąd?
Na pewno nie chodziło o przyjęcie promocyjne, na którym obecny był cały Nowy Jork i Hollywood. Superlatywy płynęły jak wino. »Przyjęcie roku, jeśli nie dziesięciolecia« - zachwycał się Harper’s Bazaar.
Goście tłoczyli się w suterenie wieżowca na Manhattanie, przerobionej na marokański pałac. Whoopi Goldberg, Cher i Geena Davis uśmiechały się do aparatów fotograficznych, Dustin Hoffman zachowywał kamienną twarz. Lee Radziwiłł wystąpiła w kreacji od Armaniego, a Joan Rivers nie [o obydwie panie musiałam zapytać Wujka Google oraz Ciocię Wikipedię ;) przyp. WzP]. Wszyscy jedli z importowanej marokańskiej mosiężnej zastawy, pod 930 metrami kwadratowymi muślinu, upiętego jak namiot. Sączyli herbatę miętową i szampana, przekąszali kawiorem i kandyzowanymi kumkwatami w cieniu palm, specjalnie przywiezionych na tę okazję. Przyjęcie zostało starannie wyreżyserowane przez Roberta Isabell, (…) [jednego z najsłynniejszych] nowojorskich organizatorów przyjęć, który dwukrotnie latał do Mediolanu, by przedyskutować szczegóły z samym Giorgio Armanim. Wielka gala kosztowała niemal milion dolarów. I te wszystkie pieniądze nie zdołały zapewnić perfumom powodzenia?
- Mimo, że tak bardzo staramy się myśleć analitycznie, badamy trendy i testujemy rynek, i tak w gruncie rzeczy jest to hazard – mówi pewien dyrektor do spraw marketingu. Firmy grają w ruletkę. (…)
Dwa lata po klapie Giò Armani wprowadził Acqua di Giò. Bardzo dobrze się sprzedaje.
Czy światu potrzebny jest jeszcze jeden zapach?
- Tak – mówi Leonard Lauder, prezes i dyrektor Estée Lauder Companies. – Gusty się zmieniają.
- Tak – mówi Patrick Firmenich, wiceprezes Firmenicha. – Myślę, że świat potrzebuje nowego zapachu tak samo, jak nowej rzeźby czy obrazu.
- Oczywiście, że nie – mówi Vera Strübi, prezes Thierry Mugler Parfums. – Chyba, że jest to zapach kreatywny i inny”.
(dzieło uprzednio cytowane, s. 106-111)
Wypływa stąd jeden prosty wniosek: tak, sprzedaż jest bogiem. Lecz wszystko zależy od tego, jakimi uczcimy go ofiarami. ;> Oraz, czy okażemy się gorliwymi wyznawcami.
Jesteście ciekawi tego pierwszego, oryginalnego Giò, tej wariacji na temat kobiecej strony duszy Armaniego?
Ja też. ;)
Tym bardziej, że w retorcie zmieszano wiele cudownych ingrediencji.
W składzie:
Nuta głowy: bergamotka, mandarynka, jaśmin, palisander, fiołek, róża, hiacynt
Nuta serca: ylang-ylang, gardenia, tuberoza, konwalia, goździk (kwiat), goździki (przyprawa), kłącze irysa, brzoskwinia, liście czarnej porzeczki, mirra
Nuta bazy: wanilia, drewno cedrowe, drewno sandałowe, piżmo, ambra, styraks
___
Dziś noszę Sables od Annick Goutal.
niestety rynek perfumeryjny rządzi się swoimi prawami,przeraża mnie fakt, że w dzisiejszych czasach nie liczy się jakość, lecz ilość.
OdpowiedzUsuńno tak świetne Gio klapą, a marny do bólu świeżak Aqua di Gio hitem.
tego nigdy nie zrozumiem.
świat dobrych perfum zamknął się w 2000r i niestety im dalej tym gorzej:(
oczywiście z pewnymi wyjątkami.
pzdr
"Money makes the world go round" - i tyle. :) Tyle, że za małą wagę przykłada do "makes" a zdecydowanie zbyt dużą do "round". ;)
OdpowiedzUsuńGio, jak wspomniałam wyżej, nie znam; ale mam wrażenie, że byle czego sobą nie reprezentowało.
A ja nadal mam nadzieję. :)
Pozdrowienia
Nie zbyt dobrze. (:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Co Ty po wiesz? ;)
OdpowiedzUsuń[Ale że co?]
Pozdrawiam również :)
Gio to moje pierwsza woda perfumowana,kupiona chyba w 1996 roku,do dziś mam pustą buteleczkę 25 ml. i pudełko, mój zapach, tyle że w polskich perfumeriach już nieosiągalny,proszę może podacie typy dobrze "skrojonych" zapachów do przetestowania ,bo ciągle szukam kupując wiele próbek i bez efektu:) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńWitaj Ziajko! :)
OdpowiedzUsuńNadal nie znam Giò, ale wciąż nie tracę nadziei.
Nie wiem, na ile to Ci pomoże, ale na stronie Dolce.pl znalazłam to:
http://www.dolce.pl/giorgio_armani/gio/1583.php5
Dla mnie to trochę za dużo, jak na zakup w ciemno, ale mam nadzieję, że Tobie link się przyda. W sprawdzonych perfumeriach znalazłam tylko to.
Pozdrawiam!
Przepraszam, nie doczytałam. ;)
OdpowiedzUsuńZnasz może klasyczną Organzę? Albo Samsarę Guerlain lub Burberry for Woman? Wszystkie są klasyczne i w dobrym, szykownym stylu. A może Midnight Poison od Diora? Mam przeczucie, że może być zbliżony do Giò; ale to tylko przeczucie. ;) A może raczej coś w stylu Eternity Calvina Kleina? Lub Yvresse marki Yves Saint Laurent? Miły, kwiatowy, szyprowy szampan. Stężony optymizm. :)
Teraz typów jest nieco więcej; może będzie w czym wybierać..? Powodzenia! :)
Dziękuję.Nie mam zaufania do perfumerii internetowych. Organzę znam,ale nie mogę używać bo ma je koleżanka ,więc rozumiesz, dziękuję za propozycje,nie zna szkoda ale sprawdzę na pewno jeśli są w naszych perfumeriach,tak wiem że wybór jest duży,ale ja chciałabym mieć pewność, że to zapachy dobre a może nie zwracać uwagi na komentarze że np.najnowszy guccci guilty to "byle co" czy lady millon to słodziak i szkoda kasy na niego.Nie chodzi mi tylko o podobne nuty zapachowe jak w Gio ale o dobre perfumy warte swej ceny.Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń