piątek, 26 lipca 2013

Wakacje na daczy

Dlaczego właśnie tam?
Ponieważ opisuję dziś rosyjskie perfumy. :) Do tego wybitnie gorące, wakacyjne, proste chociaż mocy im nie brakuje.

Lecz nie oczekujcie ani ziół z ogrodu, ani słoików ze słodkimi przetworami, ani tym bardziej drewnianego budownictwa wśród lasów. W opisywanym pachnidle główną rolę odgrywać będą marzenia o podróży do ciepłych krajów.
Nikita od Sławy Zajcewa.


Kompozycja rozpoczyna się rzeczywiście słodko-owocowo i może budzić dalekie skojarzenia z zachowywaniem witamin oraz smaków na długie zimowe miesiące - o ile będziemy mówić o przetworach z cytrusów. :) O krążkach pomarańczy i nektarynek, pływających bezwładnie w wielkim wekowym słoju, aż po brzegi wypełnionym złocistym, cukrowym syropem. Pojemnik ustawiono na parapecie, aby oświetlały go ostre promienie letniego słońca, wpadające do wnętrza pokoju ciemnego choć już rozgrzanego. Tak wyglądają dosłownie pierwsze sekundy Nikitowego życia na ludzkiej skórze.
Chwilkę później zaczyna ujawniać się kwiatowa, dosyć zatykająca, pastelowo-pudrowo-zielona słodycz. To znany nam już od dawna zapach gardenii tahitańskiej, zwanej też z francuska kwiatem tiaré lub z polska kwiatem tiary [co już jest kompletnie bez sensu, ponieważ nie spotkałam się jeszcze z przyozdabianiem tych koron prawdziwymi kwiatami; ;> Zawsze sądziłam, że tiara papieska czy wieńcząca skronie kobiet z rodzin panujących (w wersji tandetnej: królowych piękności) już sama z siebie jest wystarczająco bogata. ;) Co ważniejsze, ów kwiat od dawna ma polską nazwę!]. I zaczyna dominować nad całym rozwojem kompozycji.

Nie pomaga soczysta pikanteria soku z papryki chilli ani kandyzowane, słodko-ostre krążki imbirowego kłącza, gardenia tahitańska rozsiada się na ludzkiej skórze niczym na tronie [ciągnąc tiarowe skojarzenie ;) ] i najwyraźniej bardzo jej tam wygodnie. :) Ogłuszającą słodycz roślinki gdzieniegdzie wygładza lekki kokosowy szlif (widać, że tiaré również kryje w sobie kokosowy rys, zbliżony do tła gardenii jaśminowatej). Staje się on nieco bardziej wyraźny przy podstawie mieszaniny, gdzie podtrzymują go śmietankowe, jasne sandałowcowe podpórki. Lecz cóż z tego, skoro jeszcze później (delikatny w ostatniej fazie) kwiat pada łupem pasożytniczej wanilii, pnącej się ku górze i zagłuszającej sandałowcowo-kokosowe uziemienie kompozycji? Deklarowana w spisach nut ambra niemal nigdy nie ogląda światła dziennego, przyćmiona nadmiernie dosłodzonym, pudrowym białym piżmem. Od czasu do czasu zauważam coś w stylu chemicznego, 'kokosowego mleka w proszku', które i tak nie ma wiele do powiedzenia w powodzi jasnej, pudrowej słodyczy.

Nikita to kompozycja rozbuchana niczym międzyzwrotnikowa przyroda, najprawdziwszy zdziczały ogród Matki Natury, mocny oraz bezkresny. Piękny z daleka lecz kłopotliwy w bezpośrednich kontaktach.
Mimo to wierzę, że może się podobać. Przez krótki okres czasu, raz czy dwa do roku. Do tego raczej w chłodne dni aniżeli latem. :] Zupełnie, jak zawartość słoika z dżemem malinowym. ;)

Wakacyjny eksperyment na rosyjskiej daczy niestety nie mógł się powieść; Sławie Zajcewowi ostała się "tylko" Maroussia.

Parabelko, dziękuję za możliwość przetestowania tych perfum! :*

Rok produkcji i nos: 2007, ??

Przeznaczenie: zapach stworzony dla kobiet.
Latem to prawdziwy morderca, duszący pudrowo-kwiatowo-waniliową słodyczą każdego, kto ośmieli się doń zbliżyć, z uperfumowaną osobą na czele. ;) Za to w miesiącach zimowych staje się przytulnym umilaczem pochmurnych, chłodnych dni. :)
Na okazje, hmmm... trudno określić. Choć jesienią i zimą świetnie sprawdzi się w każdych okolicznościach, starczy tylko wybadać odpowiednią dawkę.

Trwałość: zimą jakieś siedem-osiem godzin, upalnym latem blisko dobowa

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-waniliowa

Skład:

Nuta głowy: mandarynka, pomarańcza, papryka, imbir
Nuta serca: gardenia tahitańska
Nuta bazy: drewno sandałowe, ambra, piżmo, wanilia
___
Dziś El cielo sombre la Plaza de Oriente marki Loewe. Cudowne w skwarny dzień! :)

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://blog.naver.com/PostView.nhn?blogId=eyre6262&logNo=110141943664

17 komentarzy:

  1. Gdy przeczytałam tytuł postu od razu przypomniała mi się wdowa po jublerze, Anna Francewna oraz jej służąca, Anfisa. Z Mistrza i Małgorzaty oczywiście.
    Ich pośpieszne wyjazdy na daczę za miastem pasuję do Nikity jak ulał.


    Swoją drogą- zapach (także poznany dzięki Parabelce), mocno owocowy ale bardziej w kierunku przetworów niż świeżo zebranych, soczystych owoców na mnie psuje się po kilku minutach intensywną wonią płynu do trwałej ondulacji. Taką gryząco- chemiczno-białkową. Czyżby to ten kwiat tiaré?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że faktycznie? Masz już pyszne skojarzenie do recki, jakby co. ;)

      Z przetworów to u mnie jak wyżej, za to płyn do ondulacji nie jest tak absurdalny, jak początkowo może się wydawać. Kto wie, czy ta duszna, pudrowo-roślinna słodycz nie kryje w sobie jakiegoś ostrego, predatorowego rysu, ignorowanego przez moją skórę albo nos? Dla mnie to prawdopodobne.

      Usuń
    2. Predator w Nikicie ??? Koooniec świata :D tam sa ciasteczka waniliowe , nie predator :P

      Usuń
    3. No to Predator zażerający się waniliowymi ciasteczkami, może być? ;P

      Usuń
    4. Pod warunkiem , że przy eleganckiej herbatce na werandzie ;P

      Usuń
    5. Nie jestem pewna, ale chyba chciałabym to zobaczyć! ;))
      [A gubernator-Terminator Arnie zabawiałby gościa z odległych stron konwersacją o zaletach ziemskiej pogody :D ].

      Usuń
  2. No nie , dziewczyny , co z Waszymi nosami ? toż tam ani płynu do trwałej ani kokosa nie uświadczysz , to przemiły , puchaty , beztroski , pudrowo-waniliowo-ambrowy zapach , gdzie mu tam do killera ! Nie do wiary , że wąchałyśmy to samo ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z naszymi nosami wszystko okej,zatem pojawia się pytanie: co z TWOIM nosem? ;P
      Albo posyłając nam próbki, ze skąpstwa dopełniłaś je jakimiś tajemnymi mikturami. ;) Oczywiście żartuję.
      Może być też tk, że ponieważ na co dzień obcujesz raczej z ciężkimi retroszyprami, Twój nos traktuje Nikitę jak miłą, miękką odmianę? (ale już chyba kiedyś coś takiego Ci sugerowałam; żeby było śmieszniej, chyab przy innym zapachu ;) )

      Usuń
    2. Z moim nosem (chyba) wszystko w porządku ;P ale kokosa tam naprawdę nie ma . Nie tylko z retroszyprami obcuję , lżejsze zapachy też mam na stanie i w użyciu , więc to chyba nie dlatego ;). Zresztą co tam mój nos , co powiecie na nos mojej znajomej , która powąchawszy Golden Chypre Grossmith wykrzyknęła "Guma arabska !" :P

      Usuń
    3. Właściwie bardziej miałam na myślipowidok kokosa, niż sam dorodny orzech. Coś widmowego, ledwie zauważalnego, kokosowa obecność (w znaczeniu paranormalnym), no! ;) W tkim razie pozostaje nam już chyba tylko tradycyjnie zwalić wszystko na chemię skóry. ;)
      Guma arabska? Już nawet nie pamiętam, jak toto pachnie. :D Zatem jakości skojarzenia Twej Znajomej nie mogę zweryfikować. ;)

      Usuń
    4. Guma arabska miała słodki , gładki , prawie jadalny zapach :D

      Usuń
  3. Ja z kolei pamiętam, że Nikitę potraktowałam po macoszemu. Od razu wydała mi się przeładowana (choć nie skreślam barokowych kompozycji) i wydała nieinteresująca. Mogę poświęcić czas tego rodzaju perfumom, jeśli porażają mocą. ale tu owo zjawisko, w moim odbiorze, nie miało miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woda może rzeczwiście trochę przeładowana (choć dla mnie raczej dzięki stężeniu składników, nie zaś ich nadmiernej ilości), więc wcale Ci się nie dziwię.
      Zauważyaś ciekawą rzecz: jeśli dany zapach wrzeszczy na nas, to chocy nie całkiem był w naszym guście, poswięcamy mu więcej uwagi. Jak z wykrzykującymi coś na ulicy ludźmi, bez rożnicy, co sobie o nich pomyślimy, kiedy juz wsłuchamy się w tekst głośnej przemowy. ;) Po prostu zwracają uwagę. Niby to oczywistość ale po raz kolejny zdumiało mnie, jak bardzo połączone są światy perfumiarstwa (czy szerzej: sztuki w ogóle) oraz pychologii.
      Widać, że antropomorfizowanie perfum nie jest wcale tak kretyńskie, jak część osób zwykła sądzić. :]

      Usuń
    2. Ano pewnie. Zwraca się uwagę. Szczególnie dlatego, że szepczące perfumy zazwyczaj szybko znikają i pozostajemy nadzy, a krzykacze przycichają, ale są.

      Usuń
  4. Wiesz co Wiedźmo , tak sobie pomyślałam - wybrałaś złą pore na testowanie Nikity , ona nie lubi upałów . Wypróbuj ją , kiedy się zrobi chłodno - na przełomie jesieni i zimy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbowywałam, jednak poza byciem miłym i ciepłym otulaczem nie zrobił wtedy na mnie większego wrażenia. Sympatyczny zapach i nic więcej. Dopiero teraz sprowokował jakąś wizję. A wizje to rzecz pożądana. ;)

      Usuń
    2. Byle przyjemne ;P

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )