I choć dzisiaj trochę mnie ta pomyłka śmieszy, skojarzenie pozostało. Twarzą zapachu Nuhi marki Nuhi został kloszard. Domyty, modnie ufryzowany i nieźle ubrany - ale jednak kloszard. :D
[I tak; zdaję sobie sprawę, że moje skojarzenie miało powędrować w stronę "niedbałej elegancji" albo "bad boya w średnim wieku", swoistego "przeterminowanego Piotrusia Pana" (pewnie stąd wziął się Clooney), jednak wybrało mniej popową - za to bardziej realistyczną - ścieżkę. A w ogóle wydaje się niezłym dowodem na to, że przemyślana reklama to coś więcej, niż ubranie danego modela w cokolwiek i odpowiednie ustawienie go względem aparatu fotograficznego tudzież kamery.]
Co nie mgło nie wpłynąć na mój odbiór kompozycji perfumowej. Czego bardzo żałuję, lecz nie mogę kłamać (też z powodu kontrowersyjności skojarzenia).
Nuhi okazało się być zapachem tendencyjnie męskim, ciepłym ale asekuranckim.
Od przestrzennego, lawendowo-przyprawowego otwarcie, najbardziej orientalnego spośród wszystkich wcieleń zapachu, po późniejsze wydelikacenie i zmianę w pastelowy, jaśniuteńki lawendowo-słodki proszek na wiotkich drzewnych podstawach Nuhi właściwie dałoby się lubić. Ostatecznie to przyjazny, spokojny męski zapach; pewniak do stosowania na co dzień. Bliskoskórny choć wbijający się w nos, kiedy tylko przytulic go do uperfumowanej skóry, miałby niemałe szanse, by stać się zwyczajnym, praktycznym zapachem "do używania", nie do artystowskiego podziwiania czy zrozumienia.
Gdybyż tylko nie przypominał mi tylu innych perfum! Od najbardziej oczywistego skojarzenia z klasycznym La Nuit de l`Homme od YSL po Dior Homme Intense, L'Instant de Guerlain pour Homme, The One for Men od Dolcego i Gabbany, Allure Pour Homme od Chanel albo Π od Givenchy.
Mało? Mogę wymieniać dalej. ;>
Równie dobrze Nuhi przypomina mi: męskie CK One Shock albo takież Obsession oraz Eternity wiadomej marki, Avant Garde od Lanvin, Boss Bottled Night, setkę najnowszych męskich Avonów i Oriflame'ów, coś od Rasasi, Dreamera od Versace, Jaïpur Homme od Boucheron, Opium pour Homme...
Z każdego z powyższych twórczyni Nuhi zaczerpnęła "coś", tworząc potencjalnego mega-super-hiper bestsellera.
Lecz nie jest to właściwy kierunek.
Rok produkcji i nos: 2013, Sidonie Lancesseur
Przeznaczenie: zapach stworzony dla mężczyzn; jak wspomniałam powyżej, ciepły i otulający, świetny do codziennego użytkowania (ponieważ nikomu się nie narzuca), tylko... czy nie lepiej zdecydować się na coś łatwiej dostępnego? Wybór jest spory. ;D
Trwałość: na kobiecej skórze wytrzymuje blisko dwanaście godzin, na męskiej pewnie będzie mniej trwały
Grupa olfaktoryczna: aromatyczna
Skład:
Nuta głowy: lawenda, mięta, ananas, kminek, kardamon
Nuta serca: gałka muszkatołowa, cynamon, fiołek, piwonia
Nuta bazy: drewno sandałowe, drewno cedrowe, bób tonka, wanilia
___
Dziś Gao marki Xerjoff.
P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://www.theardentepicure.com/2011/06/whats-for-dessert-lavender-vanilla-bean.html
Reklama wybitnie niszowo sexy. Co do zapachu - nie mam zdania, żądzą poznania nie pałam.
OdpowiedzUsuńCzytając tytuł wpisu myślałam, że będzie post - cegiełka do naszej krucjaty przeciw błędom stylistycznym w tekstach o perfumach. Ale nie jestem rozczarowana. Twoje recenzje też bardzo lubię. :)
"Niszowo" to w tym przypadku wyjątkowo trafne słowo. :D Mnie do poznania skłoniły nuty; ale nie spodziewałam się czegoś aż tak wtórnego.
OdpowiedzUsuńPost miał pierwotnie inny, zabawniejszy oraz bardziej trafny tytuł ale zmieniłam go tuż przed publikacją, bo mógł rodzić podejrzenia, że naśmiewam się z bezdomnych. Co w żadnym przypadku nie było moim celem, więc musiałam wymyślić coś mniej dosłownego. Błędy stylistyczne" to była pierwsza myśl. I tak zostało. :)
Co do krucjaty akurat przeciwko tym rodzajom błędów, to z pewnością byłaby chwalebna - nawet bardzo. Z tym, że nie jestem odpowiednią sobą do jej prowadzenia. :)W końcu nie dalej jak dzisiejszego popołudnia napisałam, że Ziemia składa się m. in. z planet węglowych. ;) I nie tłumaczy mnie brak czasu na ponowne przeczytanie notki i późniejsze poprawki; tekst poszedł w świat (choć już go edytowałam).
Wiedżmo, takie wpadki zaliczamy wszyscy. Na tym polega jeden z fenomenów ludzkiego mózgu - poprawia nasze błędy nawet nam o tym nie mówiąc. ;) Bo wie, jak miało być. Stąd tak konieczny i ważny jest redaktor tekstu. Blogi redaktorów nie mają. Też często pomstuję na swoją niedbałość, kiedy zdarza mi się puścić w świat jakiegoś babola. Ale to przecież nie niedbałość, tylko naturalna zdolność naszego mózgu do łatania dziur w rzeczywistości. A Twoja Pracownia to i tak jeden z ładniej (i staranniej) pisanych blogów w polskim internecie. W każdym razie ja uważam, ze jesteś dla siebie zbyt surowa. :) Uściski. :)
UsuńFakt, że redakcja jakaś by się przydała, to wiem i ja. :)
UsuńNo i chyba zawsze przyjemniej jest twierdzić, że najważniejsze, by błędy w końcu dostrzegać i je poprawiać. :D Ale faktycznie pocieszam się tym, że skoro ja u Ciebie ww. błędy zauważam bardzo rzadko, to i inni na moje nie zwracają aż takiej uwagi. ;)
Za komplement odnośnie bloga pięknie dziękuję. Staranność - obie wiemy, że każdy kij ma dwa końce i ile się trzeba przed publikacją naszukać, nasprawdzać, czy przypadkiem stan naszej wiedzy nie rozminął się z rzeczywistością itp. Kupa roboty, mówiąc krótko. :) Za to ile radości potem!
Uściski odwzajemniam