niedziela, 6 maja 2012

To nie jest to, o czym myślicie

Skojarzenia, jakie pojawiają się w naszych głowach na hasło "igraszki na sianie" są zdecydowanie jednoznaczne. :) Tymczasem spotkałam pachnidło, które siermiężnej erotyce na wiejską nutę jakością skojarzeń zadaje kłam. Ponieważ choć pojawia się i siano i zabawa, oba składniki wyjęto z kontekstu seksualnego. Kiedy zaś dodać do nich lekkość, ciepły brak dosłowności oraz nierzeczywistą nostalgię, wtedy naszym zmysłom ukazuje się - Pohadka marki Ys  Uzac. :)


Zapach to delikatny, jak na mój gust nawet aż za bardzo, chropowaty, ciepły. Przyjemny dla powonienia, jak i dla duszy. Z jednym zastrzeżeniem: tylko wtedy, kiedy wewnętrzne ciepło i miękki blask pachnidła ma szansę rozlać się na świat zewnętrzny, kiedy aura daje im taką szansę. W porze skwarów bowiem Pohadka zwija się niczym ślimaczek wyłuskany z muszli i zostawiony na słońcu (obrzydliwa tortura swoją drogą): marnieje prędko acz boleśnie, zasychając w twardą, szaroburą ektoplazmiczną grudkę. Ginie równie szybko co niewidowiskowo. Inaczej dzieje się w dni chłodniejsze, wietrzne i pochmurne, jak dzisiaj. :)

Wówczas omawiany zapach zaczyna rozsnuwać swoją wciąż delikatną, lecz także i magiczną sieć ze źdźbeł suchych roślin, z niepozornego siana, aromatycznego tytoniu, z majeranku i kocanki. Wszystko, co suche a pięknie pachnące, spotyka się w tej jednej kompozycji.
Wówczas też jasnym staje się, o co chodzi z tą platoniczną "zabawą na sianie". :)

Z Pohadki bije optymizm. Poważnie; łagodna, niekoniecznie szampańska, cicha radość płynąca spomiędzy akordów pachnidła aż oślepia. Sprawia, iż nasycona suchość rozplenia się po partyturze niczym antyteza "chwastu". :) Pełna, dojrzała i młodzieńcza, zachwycająca i niepozorna zarazem. Przesączająca się przez ludzką aurę niczym pojedyncze promienie słońca przez ciepłą mgłę. Radość, ale nie nieograniczona, daleka od gargantuicznej, libacyjnej rubaszności. Spokój wyraźny, jednak figlem podszyty. Cień, acz zdominowany przez wiązki promieni świetlnych. Ciepło, które nigdy nie rozwinie się w gorąco. Antyteza czy oksymoron?


O przebiegu nut Pohadki trudno napisać cokolwiek wiążącego. Zbyt mało znam "w naturze" część z jej oficjalnych składników. Jedyne, co mogę opisać bez wątpliwości, to rozwój.
I tak z początku omawiany aromat jest ostry i żywy, wibrujący w takt wyznaczany przez rozgrzane słońcem liście i łodygi aromatycznych roślin. Z czasem aromat otwarcie łagodnieje, ujawniając łagodny światłocień siana, tytoniowych liści (o ileż piękniejszych niż w Fougère Bengale Parfum d'Empire!), majeranku. Z nich też w końcu ewoluuje miękkie, pozacielesne ciepło [aczkolwiek z "człowiekiem" związane. Może tak właśnie pachną dobre duchy żniw? ;) ], lekko zielone i figlarne skrzaty, rozsiewające wokół siebie aromat wanilii, kwiatków nieśmiertelnika przemieszanych z tytoniem i sianem a także czegoś w stylu ambry. One też ocieplają, wydelikatniają strukturę kompozycji, jeszcze bardziej unosząc ją (i nas w Pohadkowej chmurce ;) ) ponad powierzchnię Ziemi. :) Z czasem po prostu cichnąc, rozpływając się w przesyconej miękkim światłem mgle, redukując się do cielesnego, jakby piżmowego ciepła podbitego tytoniem i - znikając. Rzeczywiście, baśniowe to pachnidło. Unikające dosłowności, nierealne, przenoszące nas na samą granicę między snem a jawą.

Jeśli szukacie po prostu "perfum" zwróćcie się w inną stronę. To nie jest to, o czym myślicie. Wróćcie, kiedy znudzi Was znój codzienności, kiedy życie po raz kolejny podstawi Wam nogę, kiedy Wasze sny i myśli od rana do nocy będą czarne. Wróćcie tu po światło i spokojną radość. Po radość, nie po receptę na sukces ani nie po zapomnienie. Ich poezja nie gwarantuje. Bo też i nigdy tego nie robiła.
Poezja pozwala - marzyć. Trwać między jawą a snem, odwlekając moment pobudki.
Wówczas piękna jest Pohadka.

Jednak to wszystko dzieje się, kiedy wokół panuje lekki co najmniej chłód. W czas gorąca testy Pohadki najlepiej sobie darować. Lub ich efekty pominąć litościwym milczeniem. Nie warto smętnym racjonalizmem psuć kruchego piękna sennej opowieści...

Rok produkcji i nos: 2011, Vincent Micotti

Przeznaczenie: zapach typu uniseks, bezpieczny i bliskoskórny, więc świetny raczej za dnia. Jak napisałam wyżej - przede wszystkim na niepogody. Chyba więc raczej nie na lato. ;)

Trwałość: od niecałych czterech godzin w upał do blisko dziesięciu przy gorszej pogodzie.

Grupa olfaktoryczna: aromatyczna

Skład:

Nuta głowy: shiso, czyli pachnotka zwyczajna
Nuta serca: jaśmin, akordy siana i ziół, kwiat dawana, labdanum
Nuta bazy: absolut wanilii, skóra, kocanka, tytoń
___
Dziś noszę to, o czym powyżej.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://blog.joyhey.com/2012/02/05/sunshine-world/
2. http://freedommoment.tumblr.com/post/16191885773

5 komentarzy:

  1. To nie jedyna pozytywna recenzja tego zapachu,jaką czytałem.
    Pozwól że znów się powtórzę:Rozmarzyłem się po twoim opisie:)
    Choć gustuję w ciężkich orientalnych woniach,jeżeli jest tak jak piszesz,to Pohadka może mnie zachwycić,a zazwyczaj tak jest,bo ty posiadasz świetny nos do tego co dobre.
    -uznaj to jako komplement:)
    Pozdr,

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się, że to taki ładny zapach. Ba, nie spodziewałam się, po lekturze innych recenzji, że w ogóle jest ładny. A tak znowu chcę coś poznać, przydałby mi się haust takiego optymizmu i beztroski na chłodną wiosnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jarku - zapach jest naprawdę dobry. Może nie wyrywa z kapci ani nie rzuca człekiem o ziemię, ale w jego przypadku chyba nie o to chodzi. Przetestować warto; jakby co, nie zapomnij przypomnieć, bym dorzuciła Ci trochę Pohadki do listu, okej?
    Jedno wiem na pewno: komplemenciarz z Ciebie straszny! :) Dziękuję za te wszystkie miłe słowa. :) Nie wiem, czy istotnie zasłużyłam, ale moja próżność czuje się dokarmiona. ;)

    Rybo Potrójna - ja w zasadzie też nie. :D Testowałam go dwukrotnie podczas ostatnich upałów i nadziwić się nie mogłam, że z P. "takie nic". Ale wystarczył jeden zimny wieczór a po nim jeden chłodny dzień, bym doceniła delikatne ciepło kompozycji. Naprawdę mało sztampowe. :) Podesłać Ci co nieco?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli z czasem skroi nam się jakaś wymiana to o Pohadki kropel parę się do Ciebie uśmiechnę.
    Lubię siano i kumarynę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to super. Będę pamiętać, jakby co. :)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )