czwartek, 27 października 2011

O północy w Paryżu


Nie, nie o filmie będzie. ;) Choć przyznam, że mnie korciło. :) Miło wspominam zwłaszcza pracę Owena Wilsona, który udowodnił, że stać go na więcej niż kolejne głupawe komedyjki. Okazał się świetnym "nowym Woodym Allenem". Generalnie mówiąc, filmowe O północy w Paryżu zasługuje na uwagę.

Dziś chciałabym jednak napisać o innym nocnym obliczu stolicy Francji, a raczej jego odzwierciedleniu, powstałym ku czci... zegarka. :)
Marce Van Cleef & Arpels zawdzięczamy kilka, a z pewnością jeden znany gadżet: pochodzący z kolekcji chronometrów pt. Poetyckie Zawiłości obiekt pożądania rekinów finansjery oraz celebrytów pierwszego sortu, zegarek Midnight in Paris.


Jak w przypadku wszystkiego, co znane z tego, że jest znane, także Midnight in Paris wyróżnia się czymś niebywale rzadkim i snobistycznym. W tym przypadku naszą uwagę zwracać ma cyferblat, nie tylko usiany diamentowo-złotymi gwiazdozbiorami nieba północnego, widywanymi (??) nocą nad Paryżem, lecz także okryty ruchomą tarczą z Aventurine [specjalnego rodzaju szkła], wyznaczającą - zdobiące męski nadgarstek i stosowne co do pory roku - odwzorowanie nadparyskiego nieboskłonu. Tył zaś każdego z zegarków skrywa oszlifowany kawałek liczącego sobie cztery i pół miliarda lat meteorytu.

Na stronie firmowej przeczytać możemy, iż Midnight in Paris "(...) jednoczy w sobie wszystkie wartości Domu [VC&A]: kreatywność, chęć ciągłego doskonalenia oraz biegłość technologiczną" [źródło TU].
Cóż, zegarek może i jest obrzydliwie snobistyczny, ale za to piękny. Nawet pomimo tych wszystkich moralnie wieloznacznych, a także zbytkownych, okruchów. Podobnie jak reszta kolekcji; tylko spójrzcie, o TUTAJ. Można się rozmarzyć... :)

Z czego wynika, iż zadanie postawione przed perfumiarzami, którym przypadło w udziale stworzenie pachnidła sprzężonego z czymś tak starannym i pożądanym, nie mogło należeć do łatwych. Aby zapach urodą dorównywał zegarkowi, poprzeczka musiała zostać ustawiona wysoko. Domitille Bertier i Olivier Polge w znacznym stopniu zostali zobligowani do przejścia śladem twórcy czasomierza, Jean-Marca Wiederrechta.
Zrobili więc, co mogli: postawili na spokojny, pełen szyku glamour.

Prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie kompozycji stworzonej ku czci zegarka o analogicznej nazwie inną. Choć to chyba dobrze, prawda? Znaczy, że pracę twórców omawianych perfum zwieńczył sukces. :) Zabutelkowany Midnight in Paris stanowi kwintesencję transparentnej wieczorowej elegancji.


Takiej, która nie krzyczy, której nie zauważa się na pierwszy, czy nawet drugi, rzut oka lecz która po prostu jest, stanowi oczywistość. Niczego nie udowadnia, nie narzuca, nie sugeruje. Po prostu cieszy oko (w tym przypadku nos ;) ), nienawykła do mówienia o sobie. Nowoczesny dżentelmen świata perfum.
Nowoczesny przede wszystkim dlatego, iż nie boi się słodyczy. W odróżnieniu od dziadka, od lat wiernego perfumom swych poprzedników, Mouchoir de Monsieur od Guerlain, przez ojca, zwolennika Eau Sauvage i starszego brata, którego signature scent stanowi Terre d'Hermès, mój dzisiejszy bohater nie unika niezobowiązujących flirtów ze, stereotypowo pojmowanym, damskim typem zapachów. :) Jest nowoczesny i elastyczny, także w kwestii postrzegania samego siebie: młody, odważny, inteligentny, przepełniony dystansem do całego świata (z własną osobą na czele), choć świadom tego, ile zawdzięcza przodkom. O bystrym spojrzeniu i takimż dowcipie, niechętny trzymaniu ludzi na dystans. Może niekoniecznie brat-łata, ile otwarty, nieco ekstrawertyczny towarzysz.

Co wnioskuję nie tylko po układzie nut zapachowych, z których najważniejszymi są bergamotka, konwalia, żywice o skórzanej poświacie, strużka kadzidła a także wspomniane lekkie, zielonkawe nuty słodkie, lecz także po wyczuwalnym, jakkolwiek niezbyt nachalnym sillage oraz niespodziewanej trwałości. Gdyż musicie wiedzieć, że testowałam wodę toaletową, a mimo to cieszyłam się towarzystwem Midnight in Paris znacznie dłużej, niż początkowo zakładałam. :)
Na zakończenie wrócę jeszcze do sedna, czyli rozwoju pachnidła na skórze. Otóż jest ono bardzo spokojne, dyskretne, niezbyt zmienne; urzeka optymistyczną aurą skóry, cichej, mruczącej przy ciele człowieka, w zasadzie podrzędnej wobec nut słodkich i żywicznych. Choć kiedy weźmie się pod uwagę, iż żywice także pokazano przez pryzmat woni galanteryjnych, a i z bergamotki wyciągnięto wszystko, co budzi dalekie skojarzenia z garbarnią, łatwo stracić orientację. ;) Spotkało to także mnie; siedzę przed laptopem, wącham własne przedramię, zastanawiając się: skóra to czy nie skóra? :) I dochodzę do wniosku, że jednak skóra; miła, nienachalna, wysmakowana, bardzo apetyczna. Nade wszystko zaś - unurzana w ciepłych, skłaniających do uśmiechu oparach lekkiej, aksamitnej słodyczy.

Niebywale wdzięczna, skrojona przez zręcznych rzemieślników, mająca zadatki na nobliwą; ale jeszcze nie teraz, nie dziś ani nie jutro. Midnight in Paris to woń jakby stworzona dla człowieka młodego duchem, pewnego, iż życie nie odkryło przed nim nawet połowy kart a świat tylko czeka, by on mógł go podbić. :) Takiego, którego sumienie nie gnębi, a i trosk nie starczyłoby nawet na jedną bezsenną noc. Takiego, którym każdy mężczyzna chciałby być, a każda kobieta pragnie.
Chłopak - fantom. :) Niczym zegarek MiP.

Byłabym zapomniała! Kompozycję zapachową, summa summarum, udało się stworzyć daleko mniej ostentacyjną od poprzedzającego ją chronometru. I to jest zaleta! :)

Rok produkcji i nos(y): 2010, Domitille Berthier oraz Olivier Polge

Przeznaczenie: zapach stworzony dla mężczyzn, lecz mający znamiona uniseksu. Wyczuwalny z daleka, zaś z bliska dyskretny, więc bliski ideałowi olfaktorycznej projekcji. :) Na wszelkie okazje, jakie tylko wymyślimy.

Trwałość: jako edt od trzynastu godzin do blisko doby; wody perfumowanej nie znam

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-skórzana (i orientalna)


Skład:

Nuta głowy: rozmaryn, ostrokrzew, bergamotka, cytryna
Nuta serca: yerba mate, konwalia, skóra, styraks, czarna herbata
Nuta bazy: bób tonka, kadzidło frankońskie, benzoes, ambra
___
Dziś noszę Rose Noire marki Giorgio Valenti.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://ahlconites.wordpress.com/2011/03/31/arrival-expected-at-2028-2358/
2. http://asthisthatother.blogspot.com/2011/06/oh.html

3. http://fineartamerica.com/featured/1-paris-by-night-denise-weller.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )