niedziela, 18 września 2011

Łono natury

Czyli kilka zdjęć z wczoraj.
Las, woda oraz.. dziecię przysposobione. :)




...czyli grzyby w Borach Dolnośląskich. :)
W tym roku obrodziły nieprzesadnie.




Kwisa


oraz.. Zgadnijcie, gdzie jeszcze mnie zagnało? ;)




Opuszczona ewangelicka świątynia w Żeliszowie. :) A raczej Chapel, przebój internetu. Aby dostać się do środka przez zawieszone 100 cm nad ziemią okienko o wymiarach niecałe metr na metr, trzeba było poczekać, aż budynek opuszczą poprzednicy, a i tak chwilę później utworzyła się mała kolejka turystów. Miejscowi tylko się uśmiechali. ;)








Polichromie i zniszczenia. W tle wydrapywany rysunek typowy dla podobnych miejsc; już od czasów starożytnego Rzymu. ;)




Pisałam, że natura już przysposabia zbór w Żeliszowie:


___
Dziś z perfumami nie miałam jeszcze kontaktu.

6 komentarzy:

  1. zdjęcia twe jak zwykle cieszą me oko:)
    wiedzmo ty to tak jak ja jesteś dzieckiem natury ;)
    a wypadów to tylko pozazdrościć.
    ja w młodości nie omijałem żadnych budowli oraz bunkrów do czasu zaklinowania:D ale to inna historia :))
    uważaj z tymi "dzieciakami"
    więcej mogą narobić szkody niż pożytku:)
    pzdr
    J

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wlazłaś tam do środka, czy zaglądałaś tylko? Bo przecież wchodzić nie trzeba chyba pojedynczo?

    Miejsce piękne. Co za nastrój... I drzewa na pierwszych zdjęciach bajkowe. W sam raz do recenzji jakiegoś drzewnego zapachu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jarku - bardzo dziękuję. :) Tym bardziej, że nie mam PS ani wypasionego aparatu, tak więc jedyną robotę odwalam podczas kadrowania.
    Co to za dziecko natury, które nie tylko ma arachnofobię, ale i lęk wysokości? ;) Choć nie powstrzymuje mnie to przed włażeniem w las lub spacerami po spróchniałej podłodze w Żeliszowie na przykład..
    Dżizas, w COŚ Ty wlazł?? :O ;) Aż strach pytać.
    O co chodzi z tymi dzieciakami? Czyżbyś wiedział o mnie coś, o czym sama nie mam pojęcia? ;)

    Sabbath - z okienka wiele bym nie sfotografowała. Jasne, że może wejść klika "grup" na raz, ale wtedy trudniej byłoby zrobić zdjęcia opuszczonego budynku, prawda? ;) A jakoś tak się złożyło, że wszyscy byliśmy zaopatrzeni w sprzęt fotograficzny. :) Instykt stadny działa!
    Dzięki i Tobie. Miejsca nastrojowe, to i o ukazanie tego nietrudno. :) Fakt, te dwa zdjęcia się udały. Gdyby tylko ująć im trochę słońca.. ale wiem, że marudzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Własśnie słońce jest na nich najlepsze. Tworzy nastrój prawie mistyczny, sakralny. Daje taką przestrzeń, głeboki oddech.
    Więc tak - marudzisz. :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. chodziło mi o twe dziecię przysposobione:D
    a może ja coś nie zrozumiałem :))
    a zaklinowanie to przykry incydent,teraz traktowany z humorem.
    na szczęście był ze mną ktoś,kto pomógł się wydostać ;)aż strach pomyśleć że mógłbym spędzić noc :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Sabbath - zgoda, promieni sobie życzyłam i to przez nie odłożyłam scyzoryk a chwyciłam za aparat. :) Miałam na myśli nieco przygaszony "ogół", nieco mniej przytłoczone barwy. Jakimi je zapamiętałam w rzeczywistości.
    Ale dziękuję pięknie. :*

    Jarku - dziecię lasu przysposobiło inne dziecię w imię tegoż lasu właśnie? Czyżbyś naoglądał się seriali latynoamerykańskich? ;> :P
    Niezrozumienie najwyraźniej było obopólne. :)
    Miałeś szczęście, co piszę poważnie. Na takie wyprawy zawsze trzeba zabierać jakieś "ubezpiecznie", więc postąpiłeś słusznie. Nigdy nie wiadomo, na co się natrafi(lub co się przytrafi) przy okazji "niewinnego" spacerku po ruinach. Ale to juz wiesz. :)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )