piątek, 29 listopada 2013

W tę noc!

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Rada pani Girard, czarownicy

Musisz ulepić w piątek, we wrześniu, na nowiu,
małą lalkę, podobną do twego kochanka.
Zrobić jej usta z głogu, wprawić oczy sowie
i tulić ją co wieczór i każdego ranka,

by tamtemu - głupiemu - zdawało się czasem,
że mu coś w sercu słodko, niepotrzebnie śpiewa,
że go gonią ćmy jakieś z jedwabnym hałasem,
i aby się opędzał i martwił, i gniewał,

I by samotnie błądził aleją jesienną,
na wpół jeszcze uparcie, na wpół nieprzytomnie -
i tupiąc w suche liście malowane henną,
myślał: "diabli nadali! nie mogę zapomnieć!"

I aby poczuł w sercu tęsknotę i chandrę,
by w chmurach z przerażeniem ujrzał sylfy nagie,
w dziupli drzewnej nos dżina, w fajce - salamandrę -
i wpadł prosto w drzwi twoje - wprost w różową magię... 



Shalimar, HabanitaAnaïs Anaïs od Cacharel, Memoir Woman od Amouage, Rock Crystal Durbano, Ambre Russe, Wazamba, No. 19 od Chanel, Black Aoud od Montale, Night Aoud od M. Micallef a może Gaïac tej samej marki? 
Soir de Lune od Sisley, Patchouli od Mazzolari, Qessence rodziny Missala, Ambre Fétiche lub  Encens Flamboyant marki Annick Goutal, Ambre Sultan Lutensa czy jego Bois Oriental a może Serge Noire...?
Black Cashmere Donny Karan, Ambre Noir od Sonoma Scnet Studio, Incense Avy Luxe czy Rasha?
Czasu coraz mniej a ja nie wiem, na jaki zapach się zdecydować!

A Wy, jakie perfumy wybierzecie na noc magii miłosnej? :)


Czym powinna pachnieć wigilia dnia świętego Andrzeja?

P.S.
Źródła ilustracji:
1. http://doctorboneslovespells.com/index.php/lo/
2. http://swidnica24.pl/swidnicki-imprezownik-50/

12 komentarzy:

  1. Ojejku, nie wiedziałam, że przede mną jakaś "noc miłosnej magii"! Dwa zapachy przychodzą mi do głowy - Agent Provocateur klasyczny albo Lou Lou.
    Może jeszcze...Yes For Love?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nic o nocy magii nie widziałam, nie wiem w którym kierunku pójść albo w klimaty Black Cashmere albo Aziyade albo Patchouli Intense Fragonard, no bo tak to jest jak się ma wybór za duży D:

    OdpowiedzUsuń
  3. Rety, czyli wyście dotąd nie słyszały o Andrzejkach??? ;) [na wszelki wypadek przypominam, że to było wczoraj, nie dziś ;) W wieczór i noc poprzedzające dzień św. Andrzeja].
    To je miałam na myśli. No bo cóż to innego, jak czas miłosnych wróżb i zaklinań? :)

    Fajne pomysły podałyście, Yes for Love i Aziyade przekonują mnie szczególnie. Lou Lou to nie całkiem moja bajka (choć doceniam i kiedyś na pewno opiszę), Patchouli Intense nie miałam okazji poznać. Niemniej paczulowce pasują bardzo. :)

    Justyno, prawda? :) W ogóle lubię poezję M. P. J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Perfumy na tę noc: MY LOVER - Christopher Dark:)
    Pozdrawiam, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nazwa na pewno pasuje do klimatu. :)
      I witaj, Kasiu!

      Usuń
  5. Tomik "Różowa magia" jest świetny. Ta "malarskość" i gra kolorami...Z resztą "Niebieskie migdały" w niczym nie ustępują. Pawlikowską (z rodziny Kossaków przecież) najbardziej lubię właśnie za skamandryckie tendencje do łączenia sztuk, a szczególnie jej malarską obsesję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, muszę sobie przypomnieć całokształt jej twórczości, bo w tej chwili chyba nie potrafiłabym Ci powiedzieć, który wiersz znajdował się w którym tomie. Właściwie tylko "Szkicownik poetycki" łatwo byłoby mi wywęszyć. ;) Chyba już wiem, co będzie moją dzisiejszą lekturą do poduszki. :)
      Hahaha, zgadłaś z tym łączeniem sztuk. :) W końcu od zawsze cenię je wysoko. A i Skamandryci są mi szczególnie bliscy, wszyscy. W ogóle chciałabym, żeby powstał kiedyś film o tym środowisku, ich powstaniu i upadku [ale koniecznie z uwzględnieniem członków mniej oficjalnych, jak Boy, Krzywicka, Pawlikowska-Jasnorzewska, Wieniawa, Iłłakowiczówna czy Maria Morska]; taki wysokobudżetowy, stworzony przez zdolnych ludzi, z ciekawym scenariuszem. Ach, to byłoby widowisko...! :) Na pewno lepsze, niż kolejne bogoojczyźniane laurki. :>

      Usuń
    2. Ze Skamandrytów najbardziej lubię Iwaszkiewicza, chociaż głupio tak mi wyróżniać, wszyscy byli świetni. Iłłakowiczówna jako WIELKA indywidualistka chyba najbardziej zasługuje na miano "satelity(satelitki?)" skamandryckiej, zawsze krążyła gdzieś samotnie, ciekawa postać. Szkoda, że się o niej nie mówi tak często, jak o niektórych wieszczach, "co wielkimi poetami byli" :)

      Usuń
    3. To ja chyba nie wiedziałabym, kogo wyróżnić. :)
      Zresztą w ogóle lubię ich twórczość oraz biografie, także te późniejsze. Iłłakowiczówna nie jest moją faworytką ale i ją bardzo cenię. Także za indywidualizm oraz hm... odwagę? samotności.
      Podejrzewam, że o Iłł. nie mówi się często, bo była kobietą. O M. P.-J. też w szkołach za wiele nie słychać (poza tym, że "miała trzech mężów", co dziś nie robi już na nikim wrażenia), nawet Konopnicka postrzegana jest głównie jako autorka ramot dla maluchów oraz bogoojczyźnianych.

      Usuń
    4. Ja tylko wiedziałam, że wtedy przepowiada się (a raczej ma takie aspiracje) przyszłość - w sensie zamążpójścia czy coś. Mam nadzieję, że to moje drugie małżeństwo bedzie ostatnim i jestem mocno niezainteresowana przepowiedniami - stan obecny mi mocno odpowiada. Natomiast "miłosna magia" brzmi bardzo obiecująco - nic nowego do "włożenia" mi nie doszło...jeszcze...bo być może będzie to Dita Erotique

      Usuń
    5. No teoretycznie tak ale ja zawsze patrzyłam na rzecz szerzej. ;) Nawet w udanym związku co nieco magii nie powinno zaszkodzić.

      Jeśli będzie to ta Dita, nad którą zachwycała się Sabb, to już Ci zazdroszczę flakonu! ;)

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )