wtorek, 14 sierpnia 2012

Waniliowy sen kota

Wanilia... Składnik perfum, który tylko z pozoru jest prosty i mało odkrywczy. Wiedzą o tym miłośnicy wanilii wcieleń orientalnych (w postaci np. Shalimar) lub dymnych (Vanille Noire od YR).
Oraz Pierre Guillaume, który zdecydował się poświęcić zdrewniałym słupkom kwiatu pewnej orchidei osiemnastą część swojej podstawowej serii perfum. :)

Którą to część reklamują grafiki tak proste, stylistycznie wysmakowane i w ogóle bardzo, bardzo "mrrr..." (szczególnie ta obok ;) ), że poczułam chęć rezygnacji ze zwyczajowych, synestetycznych ilustracji. Wreszcie trafiło się coś, co faktycznie oddaje charakter promowanego pachnidła. ;) Ale dosyć już tej gadaniny! Do rzeczy.

Cadjméré to kolejny przykład wanilii ciepłej, choć nieco mrocznej, orientalizującej. W odróżnieniu jednak od wspomnianych wód okazuje się także dziełem jednoznacznie animalnym. Miękkim, cienistym, delikatnie słodkim, kremowo drzewnym a jednak z wyrazistym, niespecjalnie ukrytym pazurem. Rzeczywiście, taki dziki kot z omawianej mieszaniny. ;)

 W otwarciu pachnidło jest najbardziej przyjazne, przyjemnie zielone choć niepozostawiające złudzeń co do waniliowo-dymnej inspiracji utalentowanego perfumiarza. Przypomina mi trochę Eau Duelle od Diptyque, chociaż jest Cadjméré odeń mniej słodkie a bardziej drzewne; na pewno nie ma też w Dwoistej nieco migdałowych akordów piżma, wspomaganego przez dosłownie odrobinkę czegoś cywetopodobnego. Co w arcyciekawy sposób łączy się z wanilią oraz przyjemnym, nienachalnym, nieco przesuszonym kokosem, o woni pełnej a nieprzesłodzonej.
Z czasem zresztą owa sympatyczna, nietypowa masa smakowita i cielesna pospołu, gładka choć nie zawsze łatwa we współżyciu, przyjemnie delikatna i nawet "cukiernicza", jakkolwiek o słodyczy zredukowanej do minimum, zaczyna wybijać się na pierwszy plan. Za tło służą im nuty łagodnego, śmietankowego sandałowca, nieco oleistego gwajaku oraz kontrastowa, jakby iglasta balsamiczność [pewnie powstała dzięki niespotykanej odsłonie cyprysowych olejków]. Za pikanterię oraz kanciastość omawianej wody odpowiadają wspomniane dodatki odzwierzęce, przynajmniej w teorii.

Okazuje się, że Cadjméré to pachnidło żywe, nieco zbyt statyczne - aż do granicy ociężałości, o strukturze prawie monolitycznej. Mimo to nosi się je łatwo, bez szczególnych cierpień. Rozumiem jednak, że części z nas wyraźne nuty animalne zestawione z kulinarną słodyczą (choć, jak podkreślam, niezbyt dosłowną) mogą wydać się nieco zbyt ciężkim przeżyciem. ;) Wszak nie bez powodu od kilku lat chodzą mi po głowie mało zachęcające skojarzenia Elve. :)
Dlatego do testów zachęcałabym każdego. Do testów, nie do zakupów w ciemno. ;) Choćby dlatego, ze sama też nie pragnę własnego flakonu; jak dla mnie dzieło układa się zbyt prosto i statycznie.

Rok produkcji i nos: 2007, Pierre Guillaume

Przeznaczenie: zapach typu uniseks, dla Pań waniliowo-kokosowy, dla Panów zwierzęcy. ;) Tyle stereotyp. W praktyce Cadjméré okazuje się zapachem masywnym, bliskim skórze choć łatwo odróżniającym się od naturalnego zapachu ludzkiego ciała. Na wszystkie okazje.

Trwałość: w granicach siedmiu-dziesięciu godzin

Grupa olfaktoryczna: orientalno-waniliowa

Skład:

czerwona mandarynka, żywica cyprysowa, mirt, wanilia, mleko kokosowe, drewno różane, drewno sandałowe, ambra
___
Dziś Dahlia Noir edp od Givenchy. Hmm, ani to dalia ani tym bardziej noir. ;)

2 komentarze:

  1. Cadjméré rozczarowało mnie wierutnie. Napaliłam się na testy pod wpływem reklamy, z rysiem, tej samej którą zilustrowałaś post. Niestety same perfumy, choć niezatrącające o padlinę okazały się ciężkie a jednocześnie jakieś rachityczne, jakby zgniecione własną masywnością osiadały grubą warstwą na skórze zamiast pachnieć.
    Zamiast miękkie po kociemu Cadjméré na mnie jest cukierniczo słodkie jakieś takie lepkie i w sumie męczące.
    Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, a już się cieszyłam, że wszystko pasuje do siebie jak rzadko! :/ Przykro mi, że Cię Cadjméré nie polubiło.
    Faktycznie są masywne, ale zimą o wiele łatwiejsze w użytku (powinnam była napisać to w recenzji..). Latem ich monolityczność rzeczywiście może być przytłaczająca. Zimą jest trochę więcej wanilii oraz drzew. Może na Tobie dzięki nim wychodzi właśnie ta lepkość?

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )