wtorek, 21 sierpnia 2012

Sport

Perfumy do uprawiania sportu - współcześnie banał nad banały a dla marek fantastyczny sposób na to, by "zarobić ale się nie narobić". ;) Jednak czterdzieści lat temu pomysł na takowe pachnidło wielu wydawał się niesłychany. Mimo to zdrowy rozum podpowiada nam, że "ktoś musiał być pierwszy"! I był; a właściwie była. Właśnie czterdzieści lat temu. Wizjonerka Estée Lauder, wypuszczająca na rynek perfumy o "bezpiecznej" nazwie Alliage.
Czy przypuszczała, że jej pomysł tak się rozrośnie? :)


Alliage, czyli z francuskiego po prostu Mieszanka, reklamowane było jako "pierwszy na świecie zapach do uprawiania sportu. Tylko kobieta mogła go stworzyć" czy też "Niepodobny do niczego na świecie". Wówczas była to zresztą stuprocentowa prawda. Ponieważ pachnidła dla kobiet aktywnych, pozbawione ciężkiego, orientalno-aldehydowego płaszcza nie należały do często spotykanych. Anonimowy zleceniobiorca Pani Lauder postawił (lub postawiła) na czystość, zieleń oraz chłodne podmuchy świeżej, ożywczej bryzy. Taka miała być Mieszanka. I była. Czterdzieści lat temu.
Współczesna interpretacja pachnidła od tej sprzed ponad trzech dekad różni się tak, jak omawiany aromat od znanych nam obecnie kolejnych wcieleń niezawodnego Men Fresh Light Sport. ;)

Przede wszystkim to, co ówcześnie okazało się chwytliwym olfaktorycznym odzwierciedleniem aktywnego trybu życia, dzisiejsze użytkowniczki (szczególnie młodsze) określiłyby jako "babciny śmierdziuch na nabożeństwo" lub coś równie soczystego. Cóż poradzić? Obiegową prawdę, że gorsza moneta wypiera lepszą znali już starożytni Fenicjanie. ;) Do tego dochodzi instrumentalne traktowanie sztuki perfumiarskiej oraz zwyczajny brak wyrobienia zmysłu węchu i mamy, co mamy.
Lecz, co najbardziej ciekawe, Alliage w dalszym ciągu pachnie orzeźwiająco oraz zielono, z wpisanymi w strukturę zapachu prostolinijną wesołością i prawdziwym zastrzykiem energii. Czyli w dalszym ciągu się sprawdza. I to jak! :)
Taką świeżość mogłabym nosić dużo częściej. ;>

Omawiany zapach bowiem w istocie pasuje nie tylko do działalności ściśle sportowej ale też do trybu życia po prostu aktywnego oraz zdrowego, do nowoczesnych kobiet, którym nieobca była zarówno kariera zawodowa (niekoniecznie stereotypowo kobieca), jak i popołudniowe treningi czy weekendowe wypady poza miasto, na łono natury. Dziś takie życie stało się równie oczywiste, co perfumy "sportowe", więc i w tym przypadku zniknął innowacyjny potencjał Alliage.
Co nie znaczy, że sama Alliage przestała pasować do takiego właśnie wizerunku! Ona w dalszym ciągu jest sobą, mimo upływu lat niezmienna. I być może to stało się powodem małej obecnie popularności aromatu. Na szczęście Estée Lauder jako marka perfumeryjna relatywnie rzadko podejmuje decyzję o całkowitym i nieodwołalnym wycofaniu zapachu z produkcji. Dzięki czemu i my możemy cieszyć się gorzkawą rześkością Mieszanki. :)


Która okazuje się bardziej gorzka niż Memoir Man od Amouage, bardziej świeża niż niejeden wykastrowany cytrusoczek oraz znacznie zieleńsza od Siberian Snow D.S & Durgi. Okazuje się przy okazji jednym z najbardziej suchych, mszysto-wetyweriowych pachnideł, jakie dane mi było poznać. To wszystko są niekwestionowane zalety.

W otwarciu kompozycja okazuje się wytrawna, cytrusowo szklista, przesycona wytrawnością cytryny i gałki muszkatołowej, później dryfuje w stronę intensywnego, podbitego zielenią przyprawowca. Posunięcie tak nietypowe, że aż odjechane. Super! :) Pojawiają się akcenty delikatnie słone, jakby morskie choć jestem pewna, iż nie wmieszano tu żadnych nowomodnych molekuł (najwyżej tańsze syntetyczne zamienniki naturalnych substancji), przeto morskość owa pochodzi gdzieś z gry nut z moją pamięcią. :) Zresztą charakterystyczny aromat morskich brzegów: glonów, drewna, odrobiny północnej stęchlizny to niemała zasługa mchu dębowego oraz wetywerii w stylu guerlainowskim, które splecione z cytryną, nutami morskimi i przyprawowymi, podbite słodkawym akordem żywicy sosnowej (a może mirry czy odrobinki benzoesu?) dają całość suchą, złożoną a jednak prostą. Oraz ujmującą, przeznaczoną dla dorosłych kobiet. Bywa, że pojawia się odrobina piołunowej goryczki, nigdy jednak nie staje się czymś więcej, jak elementem tła.
W bazie dominuje sucha, pełna słońca oraz retro-piękna pasta z mchu, wetywerii, gałki muszkatołowej z odrobiną kminku (albo jeszcze mniejszą ilością kminu), świeżo pociętego na aromatyczne deski drewna cedrowego i jednego z "tutejszych" iglaków, jak również odrobinę pudrowa, staroświecka ziołowa goryczka (czuję tymianek). Pojawiają się luźne skojarzenia z Eau Sauvage Diora czy wspomnianym Vetiver marki Guerlain, rozjaśnionymi kobiecą miękkością Chanelowej Dziewiętnastki. Nie ulega wątpliwości, że Alliage ma już swoje lata.
Lecz czy to ważne?

Dla mnie liczy się wyrazisty, silny charakter, indywidualizm oraz pewna uniseksualność pachnidła; także i ona zakrawała na precedens w perfumeryjnym świecie drugiej połowy XX wieku. Na długo przed CK One. :) Choćby z tego powodu warto rozejrzeć się za Alliage - zapachem, który przecierał szlaki wielu współczesnym trendom. A na dokładkę okazał się od ich dzisiejszych flagowców o kilka długości lepszy.

Rok produkcji i nos: 1972, Francis Camail

Przeznaczenie: zapach teoretycznie dla kobiet, lecz dziś mam go za rasowy uniseks z akordami stereotypowo męskimi. Bliski skórze jednak bez trudu wyczuwalny. Nie tylko na czas uprawiania sportu tudzież wycieczkę. ;) Bezpiecznie nieformalny i całodobowy.

Trwałość: w granicach ośmiu-dziesięciu godzin, czasem odrobinę dłużej

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-szyprowa

Skład:

Nuta głowy: brzoskwinia, cytrusy, nuty zielone
Nuta serca: palisander, gałka muszkatołowa, kminek, galbanum, tymianek, jaśmin, bylica, sosna
Nuta bazy: wetyweria, drewno cedrowe, mirra, mech dębowy, piżmo
___
Dziś noszę Gucci Pour Homme II.

12 komentarzy:

  1. Nigdy nie przekonywały mnie "sportowe" perfumy, zdawały (i zdają) mi się rozwodnione, nijakie, do bólu komercyjne. Z Mieszanką jednak poznałabym się chętnie gorycz z odrobiną soli to to, co ryby lubią najbardziej a "zielony przyprawowiec" brzmi co najmniej interesująco. Ponosiłabym sobie ten zapach--niekoniecznie do uprawiania sportu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz to ja ci chcę podziękować za poznanie tego zapachu:*
    Jest on niezwykły,jak wszystkie poznane dzięki tobie zapachy Lauder:)
    Na mojej skórze wyłaniają się przede wszystkim piękne cytrusowo-sosnowe akcenty,doprawione toną zieleniny,w tym wetiweru:)
    Kobietę ubraną w taki zapach nie dałbym rady zapomnieć.Magiczny zapach:)
    Jeszcze raz dziękuję
    P.S.
    Nosem zapachu jest Francis Camail.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rybo - skąd ja znam takie wrażenia odnośnie "Sportów"? ;) Alliage warto poznać jednak ostrzegam Cię, że soli naprawdę nie ma tam zbyt wiele. Za to cała reszta zgadza się jak najbardziej. :)

    Jarku - ależ nie ma sprawy! Cieszy mnie, że zapach przypadł Ci do gustu. :) Twój opis brzmi apetycznie. :) Dzięki za informację o twórcy. Zaraz zedytuję wpis.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rybko , to po prostu przepiękny szypr , ten sport to nie wiem po co wciśnięty :p
    Wiedźmo , o ile wiem , Alliage został wycofany z produkcji w latach 80 , dłuuuugo go szukałam i nie mogłam nigdzie znaleźć , czyżby go wznowili ? Czy nigdy nie przestali robić , ale z kolei na różnych stronach perfumeryjnych wyraźnie było napisane , że wycofany . Tak czy siak , uwielbiam go i o dziwo mój mąż-wybrednik też :))) szkoda tylko , ża jest praktycznie nie do zdobycia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Może w początku lat 70. był inny sport, niż obecnie, do którego Alliage pasowała? ;)) Mniej siłowni i sportów walki (dla kobiecego targetu), więcej tenisa na przykład. ;)
    Szczerze mówiąc to o wycofaniu też gdzieś tam kołatało się po mojej głowie ale zajrzałam na podstronę Basenotes a tam stoi: "in production". Ale to jeszcze nic pewnego, więc wyguglałam Lauderów stronę firmową a tam również Aliage występuje, zwarta i gotowa do sprzedaży jak się wydaje:
    http://www.esteelauder.co.uk/product/582/1944/Product-Catalog/Fragrance/For-Women/Alliage/Alliage/Sport-Fragrance-Spray/index.tmpl
    Choć sądząc z opisu nut "obowiązkowa" kastracyjka została jak najbardziej zaliczona. :> Ale: flakon Alliage można dziś kupić nawet w Polsce, o tu na przykład:
    http://testery-perfum.pl/estee_lauder/alliage_sport/15892.html
    Mogłam to jeszcze zweryfikować dzięki innym opiniom, tych jednak z zasady nie czytam przed wyartykułowaniem własnej. ;) A potem zapomniałam.
    Skoro zapach pasuje Wam obojgu, można się tylko cieszyć! :) Jest czym, bo Alliage naprawdę jest grzechu warte.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli o sport idzie , to Alliage najbardziej mi pasuje do Marleny Dietrich w skórzanej pilotce , siedzącej w gondoli motocykla z lat 40 , wszak jazda motocyklem to też sport czyż nie;) ?
    Na pewno w nim pogrzebali , bo i flakon ciut inny i kolor inny - dużo jasniejszy . Niemniej na liste muszmieciów juz trafił i tojedno z czołowych miejsc .

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedźmo , a nie opisałabyś Palomki ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo starych lauderów jest jeszcze w oficjalnym obiegu ja ostatnio na zlocie dowiedziałam się o podobno bardzo ciekawym skórzanym Azuree ( nie tym kokosiastym T. Forda ) tylko starym Azuree Pure. Aliage dopisuje do listy "do zapoznania"

    OdpowiedzUsuń
  9. Parabelko - nawet ciekawe skojarzenie. :) Mnie kojarzy się też np. z Katherine Hepburn za sterami awionetki.
    Zauważyłam też, że to, co jet obecnie sprzedawane zamiast "normalnego" stężenia występuje jako "sport spray", co mnie podejrzanie kojarzy się z czymś na kształt mgiełki. Niefajnie. :/ Ale faktycznie, zainteresować się warto. :)
    Palomę opiszę, pewnie, ze tak! Pytanie tylko: kiedy?

    Polu - fakt, tego jest tyle, że wystarczy tylko wiedzieć, czego się szuka, a nie będzie większych kłopotów ze znalezieniem. :) Hmm, w tym właśnie kłopot: powiedzieć łatwo! ;)
    Tak czy inaczej, zainteresowałaś mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedźmo - masz na myśli obecnie sprzedawany Alliage jako sport sprawy jest mgiełkowaty ? Bo mój stary z lat 80 a raczej jego ostatnie krople (a buuuu :( ) owszem jest sport sprayem , ale moc ma godną szacunku i pozazdroszczenia , to nie żadna mgiełka ,a solidna edp :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, obecny. Ale właśnie natchnęłaś mnie nadzieją, że a nuż nie będzie źle? :)) Ufff... ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też mam taką nadzieję , bo to następna planowana flaszka :P rozczarowania chyba bym nie przeżyła...

    Czekam niecierpliwie na Palomę :P

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )