No dobrze, kwiatek potrojony. :)
Czyli trzy kwiatowe niszowce, kompletnie niezaskakujące, ale - z pewnych względów - w świecie ostrej głównonurtowej rywalizacji musiałyby wypaść z rynku jeszcze szybciej, niż nań trafiły.

Przypadek pierwszy to
Rose Sauvage od Antonio Viscontiego. Składnik tytułowy przedstawiono tutaj jako kwiat esencjonalny, pylisty, słodki, otoczony przez subtelne akordy alkoholowe. Hm, może raczej: słodowe, drożdżowo-waniliiowe na miękkiej, brunatnej w barwie i niedosłownie czekoladowej w wyrazie paczulowej poduszce.
Przywodzi na myśl klimaty niedzisiejsze, jakkolwiek nie zawsze retro. Wypomadowane róża, jaśmin, goździki czy orchidea najzwyczajniej nie należą do ulubieńców współczesnych dyktatorów perfumiarskich trendów; rzecz jasna ze szkodą dla ogółu materii. ;> Szczególnie, kiedy układają się w kompozycję jednocześnie pudrową i oleistą, udekorowaną girlandami słodkiej (ale niejadalnej!) biżuterii w postaci tonkowych brosz, tuberozowych pierścieni, ambrowych kolczyków bądź waniliowych kolii. I już wiadomo, jak bardzo bogatą jawi się całość pachnidła, jak gęstym tekstem musiano napisać jego formułę.
Róża, upojne kwiaty oraz jeszcze więcej róży; niejadalne słodkości; pudrowe paczuli utarte z ambrą; duża szczypta egzotycznych przypraw - dzięki nim
Rose Sauvage trzyma się z dala od plastikowych syntetyków. Przeznaczona raczej dla poważanych konserwatywnych dam (by nie rzec: matron), ale warta uwagi, wykonana poprawnie, ze składników, którym trudno cokolwiek zarzucić.
Spalone lampami solaryjnymi nastolatki oraz pełne pretensji snobki skazałyby by ją na śmierć w mgnieniu oka. Na śmierć albo reformulację, przy czym nie jestem pewna, które wyjście byłoby tym gorszym. ;>

Kolejne pachnidło wydaje się być predestynowane do (nadal hipotetycznego) dłuższego życia na półkach przeróżnych sefor i daglasów. Przynajmniej w teorii.
Lecz praktyka przedstawia się daleko mniej różowo: to, co może i jest nadzwyczaj sympatycznym, noszalnym oraz w gruncie rzeczy lekkim kwiato-paprociowcem dla Pań, co w każdej ilości nie przytłacza a nawet plasuje się w nurcie ukochanych przez tłumy perfum świeżych, w praktyce okazałoby się najwyżej chwilową modą, szybko przemijającym kaprysem lub wyznacznikiem pozerstwa.
Powód jest prosty: cena. Która w przypadku
Magnolia Romana od Eau d'Italie odzwierciedla jakość wykonania dzieła; nie ma niczego nagannego w żądaniu 120 dolarów lub 380 złotych za 100 ml pachnidła stworzonego ze znawstwem i - przynajmniej umiarkowaną - cierpliwością, przy pomocy najlepszych składników. Tyle, że nie w świecie, który za motto obrał sobie slogan "równaj w dół!". Gdzie potencjalne nabywczynie szybko wystawiłyby imponujący rachunek przyjemnemu, mało dosłownemu swieżakowi, opartemu na grze olejków cytrusowych, lekkich nut drzewnych, łagodnych przypraw oraz akcentów ozonowo-wodnych. Nie da rady, nawet jeśli aromat z czasem poczyna zalotnie mruczeć przy skórze, kusić miksem cedru z lilią wodną, łagodnymi promieniami słońca przemieszanymi z leciutkim piżmowo czystym pudrem.
Współcześnie jakości nie sposób wpisać w koszta; ona nie kalkuluje się w czasach, gdy i tak mało kto potrafi ją rozpoznać. Ergo: najlepiej i najtaniej będzie, kiedy ją usunąć. ;>

Na kolejną bohaterkę dnia wybrałam lewkonię. Dokładniej:
Night Scented Stock z cyklu Antologii marki Penhaligon's.
Na dobry początek muszę Wam wyznać, iż nie pamiętam zapachu owego niepozornego kwiatuszka. Dlatego muszę radzić sobie bez świadomości, jak
NSS wygląda na tle natury. :) Obym jakoś wybrnęła.
W ramach intymnych wyznań rzucę jeszcze, że brytyjska
Maciejka jest jedynym spośród dzisiejszych pachnideł, które widziałabym na swojej półce. Może nie w takiej ilości, jaką proponuje producent, ale jako miniaturkę czy odlewkę.. kto wie?
Teraz do rzeczy.
O tym zapachu trudno pisać w sposób konwencjonalny, rozbierając go na czynniki pierwsze i układając w głowie niczym matematyczne wzory. Poza jednym wyjątkiem czuję przede wszystkim pastę skomplikowaną strukturalnie, ale o prostolinijnym duchu: na poły korzenną i słodką, chwilami ziemistą o niepokojąco "męskich" konotacjach, za którymi stoją dodatki żywicznego drewna, wetywerii, fiołka czy skóry, lecz w pierwszej chwili - jednoznacznie kwiatową, posłuszną we wszystkim lekkiemu, zielonkawemu jaśminowi.
Night Scented Stock stanowi ukłon w stronę perfumiarstwa klasycznego, stylowego, skupiającego się na pięknie według jego wczorajszej definicji, paradoksalnie w mniejszym stopniu spolaryzowanego przez interkontynentalnych speców od marketingu. Jakość nie do przejścia dla miłośników nie tego, co "piękne" lecz tego, co "łatwe", lekkie; nie dla ludzi, których światem rządzi sztywny przymus wtapiania się w tłum, zwany też zakazem wychylania. ;P
Kiedy myślę o klasyfikacji
NSS przypominam sobie opinię na temat bodajże jednej z wód Hermèsa, przeczytaną dawno temu a wyartykułowaną przez dziewczynę, z pewnością miłą, uroczą i konformistyczną: "Nie lubię, kiedy piszecie, że to uniseX! [ ;> ] Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego!" Urocze, prawda? ;) Tak gęsie, że aż rozczulające.
Oto, jak trafiłam na koronny dowód, dlaczego
Rose Sauvage,
Magnolia Romana,
Night Scented Stock oraz wiele innych kompozycji mimo, że w zasadzie typowe i niezbyt oryginalne, szybko zginęłyby śmiercią tragiczną, zagryzione bądź zagłodzone. Rządzi nami zasada bezpardonowej oznaczoności, konieczność ciągłego dopytywania się: "Co o tym sądzisz?", "Dlaczego nic nie mówisz?" albo "Nie wyglądam w tym grubo?". ;) Opinia osób trzecich nie jest już komplementarna do naszej lecz stanowi o sednie życiowych wyborów. Pozwalamy innym decydować i de facto żyć za nas. Okropne, ale prawdziwe. Zresztą, nie tylko w przypadku perfum.
Antonio Visconti, Rose SauvageRok produkcji i nos: 2005 lub później, Antonio ViscontiPrzeznaczenie: mocny, dosyć silny zapach stworzony dla kobiet.Efektowny i chwilami ciężki, więc raczej na okazje wieczorowo-formalne
Trwałość: od ośmiu do ponad dziesięciu godzin
Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-orientalna
Skład:Nuta głowy: mandarynka, bergamotka, pomarańcza, róża damasceńska, goździk (kwiat)
Nuta serca: irys, jaśmin, bób tonka, paczuli
Nuta bazy: tuberoza, absolut różany, szara ambra, wanilia
Eau d'Italie, Magnolia RomanaRok produkcji i nos: 2008, Alberto MorillasPrzeznaczenie: lekki, sympatyczny i orzeźwiający zapach skierowany do kobiet. Wyraźny, ale nie męczący; żywy. Na gorące dnie i wieczory.
Trwałość: w granicach pięciu-siedmiu godzin
Grupa olfaktoryczna: świeżo-kwiatowa (i aromatyczna)
Skład:Nuta głowy: bazylia purpurowa, liście cytryny, gałka muszkatołowa, cyprys, neroli
Nuta serca: róża, magnolia, tuberoza, lotos, akordy wodne i ozonowe
Nuta bazy: białe piżmo, cedr wirginijski, siano
Penhaligon's, Night Scented StockRok produkcji i nos: (1976) 2009, ??Przeznaczenie: zapach dla kobiet, ale z przechyłem w stronę odważnego uniseksu. O nieprzesadnie dużym sillage, ciepły i przyjazny; na wszelkie okazje.
Trwałość: w porywach do sześciu godzin, więc nie powala
Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-orientalna
Skład:Nuta głowy: goździki (przyprawa), cynamon
Nuta serca: lilia, jaśmin, ylang-ylang, heliotrop, fiołek
Nuta bazy: wetyweria, paczuli, benzoes, bób tonka, wanilia, piżmo
___
Dziś ... ... chyba zapomniałam, co testuję! :D
P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://www.routard.com/photos/paris/45588-rose_sauvage.htm
2. http://kateiredale.typepad.com/inspired/2011/04/the-warrior-within.html
3. http://flickrhivemind.net/User/alexv1n/Timeline