niedziela, 29 stycznia 2012

Króliczku mój, gdzie jesteś??

Słów kilka o gonieniu króliczka i takich tam. :) W kontekście olfaktorycznym, rzecz jasna.


Przytoczę banał: znamy ledwie drobny procent wszystkich perfum świata. I nigdy nie będzie inaczej. Przecież im więcej wiemy, tym bardziej jesteśmy świadomi rozmiaru swojej niewiedzy, trywializując pewien znany cytat. ;) Dlatego nie sposób ogarnąć bezmiaru informacji, jaki rozciąga się przed nami.
Sprowadzając myśl do parteru stwierdzam, że rozdźwięk między kompozycjami zapachowymi, które już znam a tymi, jakie pragnęłabym poznać w przyszłości, jest zatrważający. Choć to raczej lepiej, niż gorzej, prawda? Dzięki temu ominą mnie faustowskie lęki. ;>

I postanowiłam się troszkę pobawić. Poszperać w pamięci, które pachnidła śnią mi się po nocach, jakie mogłyby stanąć kiedyś na mej drodze. Lista oczywiście i tak nie będzie kompletna. ;) Lecz pobawić się można, prawda? :)


Marka, nazwa, krótkie uzasadnienie. I postaram się wziąć swoją zachłanność w karby. ;)

Annick Goutal
Eau de Lavande - lawenda na słodko, z przyprawami, a produkcji zaprzestano już dawno
Folavril - nuty nie powalają, za to nazwa przeciwnie ;)

Bond No. 9
kompozycje regionalne, a w szczególności te stworzone dla Harrodsa (Harrods Amber..! ;) )

Boucheron
Jaipur Homme - stawiam na paprociowca, czy słusznie?

Caron
Acaciosa, En Avion, Impact pour Homme, Secret Oud, Les Plus Belles Lavande, Royal Bain, Tabac Blond... Mam wymieniać dalej? ;) Wszystkie, ponieważ istnieją.

Chanel
najpierwsze wersje Piątki i Dziewiętnastki

Chopard
Mira-Bai - świat jest wielki a ja taka malutka!, czyli trudności z dostępem
Wish - ciągle mi umyka

Creed
Green Irish Tweed - z powodów identycznych, co w przypadku Wish [choć tu raczej o rzetelne testy chodzi, nie o samo poznanie, bo zapach doskonale kojarzę, z Q. :) ]
Angélique Encens - kadzidło, wanilia, ambra
Ambre Cannelle - z uwagi na ambre i na cannelle ;)

Dior
Diorama, Diorissimo, Diorling - legendy w czystej postaci
Bois d'Argent - za samą nazwę, chociaż nuty także mają znaczenie ;)
Ambre Nuit - a nuż nuty ułożą się w coś wartego zachodu?
Eau Noire - dla nazwy, kreatora (Francis Kurkdjian) oraz nut, które sugerują coś bardzo, bardzo przyjaznego
Mitzah - kolendra, cynamon, przyprawy, kadzidło, labdanum, paczuli, miód i róża (a ja zniknę gdzieś w kątku i umrę w ekstazie ;) )

Donna Karan
DK for Men, Donna Karan for Women - okazja może się nie powtórzyć
Essence Lavender - lawenda i wszystko jasne
Fuel - za nazwę

Armani
większość linii Privé

Givenchy
Vetyver - swoim minimalizmem podobno wyprzedził epokę

Guerlain
rety! od czego zacząć? ;) Voyou i Dandy, Chamade, Vol de Nuit, Mahora, Derby, AA Lavande Velours, Bois d'Armenie, Tonka Imperiale, Myrrhe & Delires...

Nina Ricci
Deci-Dela - skutkiem ochoty na retrosłodycze ;)
Liberty Fizz - pomidory, Panowie i Panie, pomidory! :D

Versace
Blonde - dla nut i, legendarnej już, mocy pachnidła

YSL
Jazz - dla nazwy i nut
M7 Oud Absolu - by skonfrontować z wersją legendarną
Y - gdyż prościej już się nie da ;)

Zauważyliście, że wymieniłam tylko dzieła najbardziej popularnych marek? Gdybym chciała zagłębić się w niszę, listy "największych marzeń" nie ukończyłabym do wakacji. :)

A najśmieszniejsze, że to jeszcze nie koniec. ;)


Bo najmocniej "gniotą" mnie kompozycje sygnowane przez szwedzką markę Agonist (mniam, mniam!), większość dzieł od Ava Luxe, Humięcki & Graef, Serendipity3... Długo można by wymieniać.
Oprócz nich planuję (ciekawe słowo, doprawdy! ;> ) poznać pierwsze Hot Couture od Givenchy, Eau du Fier od Annick Goutal, Vetiver pour Elle, L'Abeille i AA Winter Delice [zgadza się; nie znam ;) ] marki Guerlain czy większość ekskluzywnej kolekcji Chanel.

Mhmm, lista jest długa, szeroka i pojemna. Nawet bardzo.
A Wy? Jakie zapachy mącą Wam spokój duszy? :)
___
Dziś No. 6 by Susanne Lang marki Untitled.

P.S.
Źródła ilustracji:
1. http://www.sharenator.com/These_Funny_Animals_39_pics/#/these_funny_animals_640_19_These_Funny_Animals_39_pics-16.html
2. http://rabbi.tumblr.com/post/68165206/smelly-bunny-had-a-bath-via-lizzieviolet
3. http://herblondness.tumblr.com/post/105275765/dailybunny-via-bunny-love-this-is-a-tumblelog

20 komentarzy:

  1. O jak miło wpłynąć na czyjąś wishlistę :) By the way, służę swoimi Eau du Fier i Vetyver de Gicenchy.

    Jaipur Homme paprociowy? - czy na pewno mamy na myśli tego samego Boucherona? Też chętnie podrzucę próbkę.

    Mahora. Hm... Trudny, narowisty syrop-stwór, chyba warty poznania tylko z kronikarskiego obowiązku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. Męczył mnie Habit Rouge EDP, zdobyłem - bez zachwytu. Vintage Shalimar okazał taki sam jak współczesny, więc polowanie było niepotrzebne. Chodzi za mną Paczula Doskonała, SMN Patchouli jest blisko - jest majestatyczna jak gotycki kościół, przewiewna chłodem wiekowej posadzki, czuć w niej drewno klęczników i ciepłe światło z witraży. Jednak to Nadal-Nie-To...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym chętnie poznała oryginalne, pierwotne formuły perfum chanel i guerlain. Tak ogólnie, chciałabym móc poczuć zapach poszczególnych dziesięcioleci ubiegłego wieku. Ale tak jak kiedyś pisałam, ciężko czasem stwierdzić czy coś jest tak inne bo sprzed reformulacji czy po prostu się zepsuło albo jedno i drugie... Ale chciałabym kiedyś posiadać ekstrakty największych klasyków perfumowych takie sprzed lat.

    Poluję również na "Blask" i "Geste" od H&G

    W zasadzie wszystkie niszowce będące pod ręką w Quality nie spędzają mi jakoś snu z powiek :P Ot taka natura

    OdpowiedzUsuń
  4. co do "szaneli" dość stara wersja jest tu: http://www.ebay.de/itm/CHANEL-No-5-5-6-ml-PARFUM-MINIATUR-RARITAT-/110769499827?pt=Flakons&hash=item19ca606eb3#ht_1936wt_792

    OdpowiedzUsuń
  5. ech.... przez ciebie Wiedźmo znów zaczęłam szperać po ebayu złoooooo........
    A i widziałam zjawienie się twe na wizażu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. listę Ci skrócę dwoma próbasami :D Musisz koniecznie spisać resztę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Michale - Twoja propozycja przedstawia się nadzwyczaj hojnie. :) Dziękuję! Zwł. za EdF. :* Vetyver masz "oryginalny" czy z serii Mitycznej (tak tylko pytam..)?
    Co do Jaipur, jakoś tak naiwnie założyłam po lekturze nut, chętnie w końcu przekonam się własnonośnie. ;) A Mahora, skoro taka trudna i narowista, to najprawdopodobniej mnie zachwyci. ;)
    Doskonała mnie wydaje się Patchouli od Mazzolari. :) Dwa miesiące temu skończyłam odlewkę i teraz czaję się na flakon. A Patchouly PFR, mnie wydaje się bardzo zacna? Albo ta z Etro, może nie jest zbyt głośna, ale za to sucha i piwniczna; może Ci przypaść do gustu. :)


    Polu - zgadza się. :D Ciekawe, jak pachniało, np. pierwsze Jicky? Tylko, że musiałybyśmy mieć sto procent pewności co do tego, czy flakonu nie otwarto lata temu. Rydzyko ogromne, choć też i chętka nie najmniejsza. ;)
    Dziękuję za link, ale aktualnie nie bardzo mnie stać. Jednak poczekam, a nuż aukcja powisi jeszcze dłużej? :) Albo i nie. Zobaczę.
    Przeze mnie? A co, stoję Ci za plecami i krzyczę: "po Ebayu łaź, ale już!!"? ;P

    Dominiko - którymi, którymi? ;) Oprócz tego:
    :* za całokształt. :) Jesteś kochana!
    Naprawdę, gdybym miała toto spisać, lista byłaby długa i nudna. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Vetyver mam z serii Mythical. A Jaipur Homme to miękka wata cukrowa z benzoesu, paczuli i kardamonu. Wyślij mi swój adres na @ if you like. Tylko musisz trochę poczekać, bo chwilowo nie mam pustych fiolek. Etro Patchouli - za mało paczuli w paczuli ;) - za to sandałowca w bród. Co to jest PFR?

    OdpowiedzUsuń
  9. PFR, już wiem. Nie, to nie to. Jednak SMN jest najbliżej paczulowego Graala. Wracając do tematu - króliczkuje mnie i burzy spoków duszy zapach Egoiste Chanel. Ale jest jedno ale. Jest to zapach miodowy, jak wypastowana podłoga pastą Pałacową marki Libella ;) Współczesny już tak nie pachnie, a vintage juice się zestarzał na niekorzyść. Zapach przepadł.

    Jak pomidory to Eau de Campagne! (sprzed reformuły).

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja napiszę, dzięki! :) I spokojnie, to nie nerka do przeszczepu, mam czas. ;)
    To rzeczywiście nie masz łatwego życia, nawet nie wiem, czy mogę Ci coś jeszcze doradzić. Prawda, kiedyś Egoista był kilka razy bardziej ciekawy, dziś - niestety; z tego zostało mało. Może gdzieś jeszcze znajdziesz nieotwierany dawny flakon, na jakiejś aukcji na przykład?

    Eau de Campagne rzeczywiście było świetne (ale i dziś nie jest złe, tylko daje sie znieść). Co nie zmienia faktu, że chciałabym poznać kolejną jego wariację. :) Dla porządku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Współczesna Eau de Campagne, podobnie jak Eau Sauvage - nawet nie jest cieniem pierwowzoru. W obu wodach _wszystko_ zostało zastąpione syntetykami i bardzo trudno dowąchać się podobieństwa do wersji sprzed zmiany :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nieduże próbki winter delice i DK Fuel dla Cię :)
    Ja to bym chciała kiedyś spisać czego szukam, przynajmniej może bym ogarnęła choć trochę ten Chaos ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hłe hłe hłe. Winter już mi zaproponowano, ale chyba Twojemu nie odmówię (choć jeśli masz mało, to podziękuję) - zawsze to większe pole do testów. ;) Za Fuel dziękuję, masz buziaka :*
    A który Chaos, stary czy nowy (bo nowy to ja mam, więc wyślę Ci próbiszcze :) )?

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałem już 2 butelki vintage Egoiste i obie pachniały zestarzałymi sandałowymi wiórami. Jak już pisałem, zapach przepadł. Zresztą to nie dla mnie, tylko Mana of my dreams, który także nie istnieje i jak wiemy istnieć nie będzie :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Cóż, był jeden, przyjdą następne zapachy. Panta rhei i te sprawy... ;)
    Nie jestem pewna, czy Cię dobrze zrozumiałam: czy Ty robisz pachnące prezenty swoim własnym marzeniom? Kurtka, mają z Tobą jak w raju! ;P

    OdpowiedzUsuń
  16. Poznanie/ zdobycie tych wszystkich zapachów to jedno. A opisanie ich to drugie. Wszystko to razem zajęłoby tyle czasu, że śmiem twierdzić, że życia by Ci na to nie starczyło. Marzę sobie czasem, że istnieje taka tabletka, jak w filmie "Jestem Bogiem" -widziałaś? Ile ja bym za to dała ;-)

    Ile tych perfum masz na swojej aktualnej liście? Mniej czy więcej niż sto? I jak najczęściej je zdobywasz? Wyobrażam sobie, że po kolei skreślasz te, które poznasz albo które uda Ci się zdobyć, ale mogę się mylić :-)

    Eau de Campagne zainteresowałam się kilka lat temu, dopiero po tym, jak się dowiedziałam, że mówi się o nim , że pachnie pieniędzmi (za sprawą liści pomidora, rzecz jasna). Podobał mi się, jednak nie na tyle, żebym chciała go na sobie nosić. Chyba jest dla mnie zbyt staroświecki ;-) Nigdy nie zdarzyło mi się sprzedać ani jednej sztuki tych perfum, w przeciwieństwie do pozostałych kompozycji Sisley.

    Jeżeli chodzi o mnie, to nie jestem wybredna i z chęcią sprawdziłabym wszystkie zapachy po kolei, niezależnie od marki i rodzaju ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Toż napisałam, że byłoby to niemożliwe. Nierealne. A nawet głupie. Czyli zgadzam się. :) Filmu nie widziałam, ale domyślam się, że chodzi o jakiś rozszerzacz czasu czy przedłużać życia. Chyba nie chciałabym, nie pragnę przeżyć czy doświadczyć wszystkiego, być wszędzie i wiedzieć wszystko. Może czasem przyłapuję się na takich myślach, ale tak "na rozsądnie" pojmuję, iż trudno byłoby o większą egzystencjalną tragedię, jak być alfą i omegą. Nie pragnę boskości. ;) Choć do Absolutu, doskonałości i Nirwany można dążyć, dlaczego nie? O ile rozumiemy, że nie zawsze Cel jest najważniejszy, lecz sama Droga także ma niebagatelne znaczenie. To tak pokrótce. ;)

    Perfum do poznania na pewno jest więcej niż setka, dużo więcej. nie mylisz się. :) Gdyby tylko na miejsce każdego skreślonego zapachu nie pojawiały się trzy nowe! ;P

    Nigdy nie rozumiałam tego porównania. Co mają liście pomidorów do pieniędzy?? Czy raczej zapach jednych do aromatu drugich? Przecież "Wiocha" nawet nie pachnie szczególnie luksusowo! Czyżbyś zarażała klientów własną niechęcią? ;> A fe! ;P

    OdpowiedzUsuń
  18. Wręcz przeciwnie - zachęcałam ich do poznania zapachu :P I na tych, którzy chcieli go poznać działała przede wszystkim opowieść o tych pieniądzach ;-)
    Wydaje mi się, że chodzi o to, że liście pomidora oddają w Eau de Campagne specyficzny zapach banknotów. Moim zdaniem coś w tym rzeczywiście jest, choć z drugiej strony wydaje mi się, że nigdy sama bym na to nie wpadła, gdyby mi ktoś wcześniej tego nie zasugerował ;-)

    Chwyt marketingowy to świetny, tyle że w tym konkretnym przypadku chyba niezbyt skuteczny ;-)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )