Jak w tytule: czym pachniał miniony wieczór, nawet, jeśli spędziliście go przed monitorem komputera, zajadając czipsy i popijając piwo? ;) Lub odpoczywając po białym szaleństwie.
W moim przypadku wybór był tematyczny: Messe de Minuit [na okoliczność powrotu ulubionego zmysłu ;) ].
I nie żałuję; śliczne, nieco demoniczne ziołowe kadzidło w takich chwilach sprawdza się idealnie.
___
A w tej chwili - znaleziony pod choinką Bal à Versailles marki Jean Desprez.
Byłabym zapomniała: w czasie świątecznego błogostanu nie zapominajcie o ...
U mnie też Północ a raczej Belle de Miniut Niny. ;-) Idealny pierniczek na Gwiazdkę. Czy można liczyć na recenzje? ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Karolina
Euphoria Intense i w końcu musze przyznać ci rację. Zapach beznadziei i skowyt tłumu w jednym. ;-) Szkoda było Wigilii na to coś.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt, Wiedźmo! :-)
Karolino - witaj. :) Ależ recenzja Belle de Minuit już jest, o tu:
OdpowiedzUsuńhttp://pracownia-alchemiczna.blogspot.com/2010/12/swieta-bez-piernika.html
Świetny wybór, na pewno bardzo klimatyczny. :)
Rysiu - ale ja nie wspominałam nic o męskiej Euphorii! Jestem cięta tylko na damskie siki-kompociki. ;> Bo rozumiem, że o Euphorii Intense męskiej piszesz? Jestem ciekawa Twoich wrażeń! :)
Dziękuję i wzajemnie!
W rzeczy samej masz rację. ;-) Miałam na myśli tę najnowszą Euphorię z połowy roku. Forbidden Euphoria..? Skąd ta pomyłka nie wiem. :-)
OdpowiedzUsuńL'Instant de Guerlain pour Hommes.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Angel EDP, o zgrozo :)!
OdpowiedzUsuńA poza tym najmilej wspominam zapach kompotu z suszonych owoców i smak uszek z grzybami leśnymi.
Pozdrawiam z ostępów puszczy
Pola
Rysiu - w porządku, po prostu nie podejrzewałam Cię o stosowanie męskich perfum. :) Tej Euphorii nawet nie wąchałam: za bardzo się boję. ;)
OdpowiedzUsuńAnonimie - świetny, klimatyczny zapach. Przyjmij moje gratulacje. :)
Polu - czemu "o zgrozo"? Nie pasował czy nie lubisz w ogólności? Mnie by zachwycił, ale się był skończył. ;) [czas na kolejną gwiazdkę]
Fakt, zapachy kulinarne nie mają sobie równych; szczególnie lubię wąchać swoje ręce podczas przygotowań, kiedy zioła, przyprawy, czekolada, bakalie oraz wonie niekojarzące się jednoznacznie pozytywnie (surowa ryba na przykład) tworzą mieszankę po prostu obłędną.
Kompot z suszu- trauma większości mojej rodziny, więc pijemy taki z jabłek i żurawiny, świeżych na szczęście. :)
I uch! ależ Ci zazdroszczę tej puszczy! :)
A u mnie było Sienne L'Hiver :)
OdpowiedzUsuńWszelki Duch! :) Wreszcie ktoś opachniony czymś niszowym. ;)
OdpowiedzUsuńMm, interesujący wybór; mało schematyczny (wyjąwszy zimę z nazwy).