Czy na ciekawe perfumy naprawdę trzeba wydawać równowartość połowy płacy minimalnej?
Głupie pytanie; jasne, że nie.
Co więcej odkryłam, że w istocie można spotkać "w przyrodzie" perfumy stereotypowo kobiece, różowe, lekkie, a przy tym niepozbawione charakteru, dalekie od telenowelowych mózgotrzepów, ścinających [wiecie, jak białko jajka pod wpływem gorąca ;P ] mózgi nawet najsympatyczniejszych osób. A najciekawszy wydaje się fakt, że zarówno sztampową lekkość, jak i drapieżny charakter znalazłam w jednym i tym samym flakonie: Wild Pearl, stworzonym przez koncern Procter & Gamble w ramach kolekcji sygnowanej nazwiskiem Naomi Campbell.
Może nazwisko patronki przedsięwzięcia tłumaczy ducha tej mieszanki? :)
Ponieważ z jednej strony mamy do czynienia z perfumami już klasycznymi, z kolejnym łatwiutkim powielaniem wypróbowanych wzorców: od Cool Water Davidoffa przez Donny Karan serię Be Delicious (ze szczególnym uwzględnieniem mutacji o nazwie Fresh Blossom) po kolejne Różowiutkie wody Lacoste. Wszystko już było.
Jednak z drugiej strony otrzymaliśmy rzadką okazję przekonania się, jak mogłyby pachnieć powyższe, gdyby dodać im nieco przewrotnego klimatu, jakiegoś trudnego do zdiagnozowania gniewu, czystej, ożywczej wredoty. Słowem: jak pachniałaby różowa lala, gdyby od czasu do czasu pozwalała sobie na ujawnienie choć drobnej części niełatwego charakteru Naomi C.
Wbrew pozorom nie wyszedłby wcale kolejny pastwiący się nad asystentkami potwór. :) Klimatowi Dzikiej Perły znaczenie bliżej do pogodnych, nieco smutnych, ale przecież pełnych życia i niezaprzeczalnego uroku obrazów Marca Chagalla. Miękkich, w pewien sposób ckliwych, nostalgicznych, subtelnie erotycznych oraz naturalnych. Ciepłych; jak romantyczna miłość w blasku księżyca czy aromacie bzów.
Perfumy "z charakterem" - wszak nie zawsze musi on być ciężki czy mało sympatyczny. :) Ważne, aby mieć jakiś. Umieć wsłuchać się w siebie, żyć rytmem własnym, nie narzucanym przez otoczenie oraz popkulturę.
Dobra, starczy tych truizmów.
Pachnidło tak ciepłe i radosne, a przy tym maksymalnie ponaciągane do potrzeb rynku, po prostu musiało opierać się o nuty kwiatowo-owocowe z lekkim tchnieniem cennych drzew.
Teoretycznie ozonowe akcenty arbuza czy brzoskwini powinny skutecznie mnie odstraszyć. Lecz nie tym razem. Dziś otwarcie jest agresywnie zielone, mocne, żywe: to zimny, bliski ziemi fiołek zmieszany z upojną, aksamitną słodyczą kwiatu jabłoni. Apetyczne i wyraziste zarazem; mocny początek.
W kolejnej odsłonie robi się spokojniej, kompozycja ogrzewa się i nabiera miękkości. Lekki, nieco przypudrowany jaśmin ogrzewa skórę, a szczypta roztartych w garści nasion czerwonego pieprzu gwarantuje obecność stereotypowej egzotyki, iście gauguinowskiej tęsknoty na zamorską pikanterią. Szczęśliwie dla miłośników standardowej "Zachodniości" perfum, nie jest to nuta dominująca. Tę szybko zastępuje przymilna puchatość, łagodny, pudrowy blask utkany z kwiatu jabłoni, syntetycznego piżma, zielonkawej i perłowej (nomen omen) waniliny oraz łagodnego odświeżenia wprost z jasnych włókien drewna cedrowego.
Od mocnego wstępu, przez sielsko-fascynujące, bo nieznane i obce serce po aksamitny, łagodnie załamujący światło finał; Wild Pearl kusi grą kulturowych schematów, zabawą konwencją, umiejętnym przemieszaniem składników. Zapach, który zasługuje na szczerą sympatię. Gdybym tylko, testując go, nie mantrowała niezależnie od własnej woli: Be Delicious Fresh Blossom, Be Delicious Fresh Blossom... ;)
Podsumowując: mieszanka świetna dla osób, które kochają różowe jabłuszko DKNY, choć aktualnie nie mogą sobie nań pozwolić. Do tego posiadająca niezaprzeczalny atut w postaci charakternego otwarcia, pełnej linii uzupełniającej oraz... kształtu flakonika [w stylu: zgadnijcie-z-czym-go-kojarzę ;) ]. Warto zaprzyjaźnić się z Dziką Perłą.
Z pewnym zdziwieniem stwierdzam, że jakoś nie mam ochoty na rozstanie z testową flaszką. :) Przynajmniej w najbliższym czasie. "Coś" w tym siedzi..
Rok produkcji i nos: 2011, ??
Przeznaczenie: ciepły i radosny zapach dla kobiet, świetny na cieplejsze dni i mniej zobowiązujące wieczory. Dodam jeszcze, że spośród wód możemy wybrać trzydziestomilitrową perfumowaną lub jedną z toaletowych w pojemnościach 15 (!), 30 i 50 ml, a i ceny należą do atrakcyjnych.
Trwałość: nad podziw zacna - w granicach dziesięciu lub dwunastu godzin
Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-owocowa
Skład:
Nuta głowy: różowy pieprz, brzoskwinia, arbuz
Nuta serca: kwiat jabłoni, biały fiołek, jaśmin
Nuta bazy: drewno cedrowe, piżmo, wanilia
___
Dziś noszę Tobacco Vanille z butikowej serii pachnideł Toma Forda.
P.S.
Pierwsza ilustracja to słynni Kochankowie w bzach autorstwa Marca Chagalla. Wzięłam ją STĄD.
o proszę.... :)))
OdpowiedzUsuńmnie jakoś żadne z jabłuszek nie podeszło, no nie mogę i już. Ale będąc gdzieś potestuję Naomi Wild Pearl żeby sprawdzić czy dobrze gadasz;D
Myślę że na kilku innych blogach też przeczytam o tym zapachu, mam rację?
Mnie też, choć potrafię zrozumieć ich miłośników.. jakoś. :)
OdpowiedzUsuńBardzo prawdopodobne, że przeczytasz. :) Myślałam, że też się załapałaś.
nie, wiesz jak jest : nie piszesz- nie istniejesz;P
OdpowiedzUsuńSzkoda. Ale skoro wróciłaś do świata aktywnych wirtualnie.. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, co byś o Dzikiej Perle napisała?
Wielce szanowna "Wiedźmo". Przesłałem Ci, e-mailową wiadomość. Ciekawi Mnie zatem Twa reakcja ?. I czy Twój pseudonim, to ... wyłącznie pseudonim ???. Domyślam się też dlaczego, tak "źle", reagujesz na Piżmo !!, lecz wyłącznie te naturalne (?), gdyż syntetyczne, jest przez Twe ciało i mózg, "akceptowane" bez irytacji, i "odruchu wymiotnego" !!. Zastanawia Mnie wszak, czy tylko Ja - czytając Twe "teksty" - odgadłem Twą ... tajemnicę !!. Marek M.
OdpowiedzUsuń