piątek, 21 września 2012

Tymczasem na drugim blogu...

...znów powstało coś, czym chciałabym się z Wami podzielić.

Przyjemnej lektury to może nie życzę, jednak chciałabym, byście czasu spędzonego na czytaniu nie uznali za zmarnowany. :)

I pamiętajcie, proszę: to tylko luźne, spontaniczne przemyślenia. :)
___
Dziś Ambre Soie od Armaniego.

9 komentarzy:

  1. BYło takie opowiadanie bodaj Prospera Merimee "Carmilla" o wampirzycy , wykańczającej jakieś dziewczę ,a przybierającej postać uroczego dziewczęcia i przyjaciółki . Dopiero fakt , że główna bohaterka słabła , bladła etc. sprawił ,że zaczęto szukać przyczyny , no i któryś z bohaterów , oczywiście ten , co się znał na sprawach nadprzyrodzonych , ujrzał w nocy , jak Carmilla , mieszkająca razem z główną bohaterką , bo to gdzieś na wyjeździe było ;) , przysysa się do niej , zamieniając się w ohydną , bezkształtną masę , kto wie , czy nie cuchnącą nawet - tego nie pamiętam , bo czytałam to jakieś 200 lat temu ;). Taki był kiedyś prawdziwy wampir... Potwór i ucieleśnienie zła , a teraz słodki Edward Warzywko , a fuuuuj .
    Bardzo ciekawe i trafne wnioski n/t amerykańskich przesłanek wampiryzacji powszechnej .

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pociąga mnie temat romantyki wampirzej w ogóle, może jestem za stara? Nie oglądałam ani jednej części Zmierzchu, ciężko mi się nawet ustosunkować. Nie mniej jednak dziewczynka której udzielałam korepetycji urocza 11latka zamiast lalek Barbie w zeszłym roku dostała (seksi fleksi) wampirzyce i wilkołaczkę. Obie ubrane w kuse podfruwajki w oczojebnych kolorach. Z taka łatwością to dziewczątko opowiadało jak to jedna będzie wysysać krew a druga zjadać mięso. nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Tak samo mniej więcej jej równolatek streszczał matce którąś część zmierzchu za moimi plecami w autobusie. Nie wiem, dla mnie to jakaś porażka była. Najpierw zwyczajnie myślałam, że chłopak jest upośledzony ale po dłuższym nasłuchiwaniu i obserwacji stwierdziłam że nie- po prostu ma siano zamiast mózgu. Nie wiem może ja już taka stara jestem ale normalnie "nie ogarniam" tego fenomenu. Dla mnie wampir to np. "Nosferatu Wampir" konkret.

    OdpowiedzUsuń
  3. Konkret a nie ( że zacytuje klasyka You Tuba) " jakieś słodkie popierdywanie w kocyk"

    OdpowiedzUsuń
  4. Parabelko - pamiętam Carmillę, a jakże. :) Która nawiasem mówiąc postacią podejrzaną była podwójnie: jako wampirzyca [co, jak podkreślał artykuł podlinkowany w podlinkowanej notce, ;D sugerowało zbyt "jawną" zmysłowość i ogólne "zezwierzęcenie" ludzkich pragnień], a do tego taka, która swoje zapędy kieruje w stronę przedstawicielki własnej płci. Mamy więc jeszcze wątek lesbijski; podwójne wykluczenie w przykładzie podręcznikowym. Takie, przed którym należy przestrzegać i którego trzeba się wystrzegać, przynajmniej w XIX stuleciu. :]
    Ale właśnie: wampir był figurą retoryczną, która miała ZNIECHĘCAĆ, nie zaś zastępować dzieciom zabawki (o czym pisze Pola)! Podtekst obecnej zmiany jest doprawdy przerażający: 'nie dorastajcie, nie zmieniajcie się, NIE DOJRZEWAJCIE, NA BOGÓW!' ;>> Dziećmi łatwiej manipulować. :>

    Polu - zgroza. I to podwójna.
    Doprawdy, choć zazwyczaj narzekanie na "tę dzisiejszą młodzież" doprowadza mnie do pasji [bo na "tdm" narzekali też rodzice i dziadkowie późniejszego pokolenia Kolumbów; ciekawe, ilu z nich sześć lat później zastanowiło się nad mylnością przedwojennych sądów? ;P ], tym razem nie mogę otrząsnąć się z czarnych myśli. Do czego dochodzi, kiedy już nic nie jest w stanie zmusić ludzi do namysłu nad sobą??
    Religia na nikim nie robi długotrwałego wrażenia (wszystko jedno, która), systemy filozoficzne są zbyt zawiłe i w ogóle przedstawiane w książkach bez obrazków a z długimi przypisami, opracowania popularyzatorskie też zbyt często wpadają w infantylność, z której niewiele wynika (a już wcale: nie zachęta do sięgnięcia po "nudną" książkę bez obrazków; 'po co, skoro czytałem opracowanie?" :] ), nawet klasyczne bajki, te dawne ludowe busole przyzwoitości, podlegają cenzurze!
    A teraz jeszcze to: dla dzieci ludożercze Barbie-wampiro-wilkołaczki, dla nastolatków Eddie Warzywko tudzież filmowy cykl "Underworld", zaś dla dorosłych "Blisko kopa mord Szaraka", które można sobie poinscenizować, kiedy tylko młodzi pójdą już spać. ;]
    Staczamy się z furkotem w dół, nabierając właśnie rozpędu.


    A w ogóle, to z ciekawości poczytałam sobie komentarze pod artykułem o wampirach w Filmwebie. Polecam również. ;) Głównie dominuje ton: "uważam, że to wszystko bzdury! Nie zgadzam się, bo lubię filmy o wampirach". ;> Normalnie ubaw po pachy. ^^ Choć taki przez łzy bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś w księgarni próbowałam przeczytać kawałek Zmierzchu - daję słowo , starałam sie , ale po 10 wersach wymięłam - to się czytać naprawdę nie daje...
    Czytam sobie teraz "Panią Różę" - o Róży z Potockich I voto Krasińskiej , II voto Raczyńskiej , i wnioski baaaardzo smutne mi się nasuwają co do współczesnych metod wychowawczych oraz ich długotrwałych skutków . Taką mamy kulturę , na jaką sobie zapracowujemy...

    Widzę , że wzięłaś się Wiedźmo za Przybylskiego ;) ciekawa jestem Twojej opinii :)
    A co do lesbijskiego kontekstu Carmilli - nigdy mi nie przyszedł do głowy hy hy , ale ja raczej mało bystra w tych sprawach jestem , ot przyczepił się wampir do istoty apetycznej i tyle , w końcu krew dziewicy ponoć chyba smaczniejsza i niewinniejsza , więc skalanie większą przyjemność plugawcowi daje , a młodzieńca tak niewinnego trudniej znaleźć ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. "Zmierzch" ma za sobą, prawie cały (bez bodaj dwóch ostatnich tomów ;) ). Posiadanie sporo młodszej siostry - sprowadzającej do domu tabuny koleżanek i kolegów - "odmładza" zainteresowania czytelnicze. ;P Potraktowałam lekturę tak, jakbym czytała harlekina lub jakiś szmirowaty horror. ;)) Ubaw niezaprzątający szarych komórek.

    Jeśli chodzi o wychowanie, to naprawdę cieszę się, że mnie to omija. Wspomniana siostra powiedziała kiedyś, że "nie chciałaby być matką w Stanach". Bo wtedy albo jej dziecko byłoby akceptowane przez rówieśników ale z matką nie dogadywałoby się wcale (i vice versa) albo miałoby świetny kontakt z rodzicami, za to w szkole czekałby na nie śmiech rówieśników. Bez złotego środka, z nieuchronnym wpadaniem z jednej skrajności w drugą. Mam wrażenie, że obecnie podobny dylemat czeka na rodziców także i w Polsce. :/
    Zresztą widzę jeszcze inny wieelki minus. Właśnie wyguglałam sobie hasło "la vie est belle", by przekonać się, czy rzeczywiście jest ono tak enigmatyczne dla młodych ludzi. Dla moich, kurza twarz, rówieśników! [Lub ewentualnie osób parę lat młodszych] Jeden z pierwszych wyników brzmi "Jak wymawia się lveb i w jakim to jest języku?".
    Co kurna? W? Jakim? Języku??
    Niby wiadomo, że kto pyta nie błądzi a współczesne pytania i odpowiedzi wędrują przez internet, ale do tej pory miałam wrażenie, że są zdania, sentencje, idiomy, które wykształcony człowiek powinien znać (i rozumieć!), umieć wypowiedzieć nawet jeżeli nie zna języka, z którego te pochodzą. Jak "la vie est belle", "c'est la vie", "tea time", "keep calm and carry on", "Weltschmerz", "biez wodki nie razbieriosz". ;)) Można wymieniać do świtu. Tymczasem okazało się, ze nawet taki banał przerasta współczesnych ludzi. Smutne.

    Lesbijski wątek w Carmilli mnie wydawał się raczej oczywisty. Bo skoro sam wampiryzm oznacza erotyczne przyciąganie [jak reagowały zawsze ( dotąd? ;> ) na wampirka osoby, które ten sobie upatrzył na ofiary? Chyba można powiedzieć, ze chodziły otumanione, mówiły i myślały tylko o nowym ekscytującym znajomym; klasyczne coup de foudre (właśnie.. ;) )], zaś sam "posiłek" to akt seksualny, więc jak inaczej można zinterpretować przypadek wampirzycy i jej dziewczęcej ofiary?
    Co nie znaczy, ze Twoje wytłumaczenie nie jest prawdziwe. Bo jest; wampiry zawsze lubiły "czystość". Niczym salezjanie kolannicy. ;>>>

    OdpowiedzUsuń
  7. No więc (tak , wiem , nie zaczyna się tak zdania ;P ) podpisuję sie rekami i nogami i czym tam jeszcze pod opinią Twojej Siostry i Twoim przerażeniem na temat poszukiwanego wyrażenia . Co gorsza , znajomość naszych własnych porzekadeł i wyrażeń , we włsanym rodzimym języku , również z oszałamiającym przyspieszeniem zaczyna się zbliżać do zera . Ale skąd oni mają to znać , skoro książka to wróg ? A literatura stanowiąca kanon i kulturowy i językowy to w ogóle nudziarstwo , niezrozumiałe i zabijające natychmiast po przeczytaniu tytułu . Od niedawna się zaczęłam cieszyć , że jednak umrę i nie będę żyć wśród istot posługujących się całkowicie obcym mi sposobem komunikacji i nierozumiejących mojego języja i sposobu myślenia...

    Carmillę czytałam mając lat bodaj 13 albo 14 , ale w sumie to bez znaczenia , bo skojarzenia seksualno-erotyczne to w ogóle ostatnia rzecz , jaka mi przychodzi do głowy podczas lektur czy oglądania filmów . Znaczy tak naprawde w ogóle mi nie przychodzi :P

    A jak Ci się widzi Przybylski i jego Chopin ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasami zastanawiam się, kto i kiedy zaczął tę intelektualną degrengoladę narodu? Gdzie właściwie był początek? W reformie szkolnictwa, która "wzbogaciła" polski system o gimnazja i licea profilowane? W reformach po 89r.? W ogólnym od ćwierćwiecza traktowaniu wykształcenia, jak każdego innego towaru, jak używanego samochodu czy flakonu modnych perfum? A może w czymś, co Eco nazwał "neurozą kserowania", kiedy zamiast rzeczywiście uczyć się podstaw, studenci - już dziś już nie tylko oni - kserują stosowne strony z podręczników, opracowań etc., pomijając niegdysiejszy etap nauki? Bo po co, skoro tekst mamy na wyciągnięcie ręki, co daje złudne wrażenie, że by wiedzę posiąść, wystarczy skserować kilkanaście stron naukowej publikacji?
    To chyba wydaje się najsensowniejszym wyjaśnieniem. Tylko, że wówczas problem pauperyzacji nauki, społeczeństwa w ogóle, dotyczyłby całego Zachodu. Tymczasem nie zauważam równie szeroko zakrojonej ignorancji wśród zagranicznych znajomych. Brytyjczycy czy Niemcy czytają na potęgę, nawet w Rosji duże sieciowe księgarnie wyglądają jak Zara w dniu sezonowych wyprzedaży - w Polsce niekoniecznie. Więc to chyba nie tylko o ksera chodzi. :/
    A może raczej o ogólną ignorancję, niebezpiecznie nihilistyczną? Jak w moim ulubionym przykładzie z kulturą jedzenia: w małych sklepikach ser dzieli się na dwa "rodzaje", biały i żółty; na pytanie, czy "te ziemniaki nadają się do pieczenia/smażenia/gotowania/ do sałatki/ na pure" osoba sprzedająca zawsze odpowie "ależ oczywiście", bo co to za różnica? Zawsze można by to zwalić na socjalizm, który kompletnie przenicował polskie zwyczaje żywieniowe, ale jak wtedy wytłumaczyć, dlaczego w Czechach, w Słowacji, Litwie czy Węgrzech podobnego upośledzenia nie spotykamy?? Dlaczego tam opłaca się sprzedawanie porządnego chleba bez ulepszaczy. Dlaczego tam w sklepikach pojawiają się sery od lokalnych dostawców w Pl tylko ta pożal się borze "gouda" czy "salami" z komponentów roślinnych, różniące się od siebie jedynie kształtem, bo smak pozostaje bez zmian - jakbyś żuła tekturę. ;] I DLACZEGO W OGÓLE MAŁO KTO WIDZI PROBLEM???
    Więc problem dotyczy nie tylko imponderabiliów ale i spraw związanych z trywialną jakością życia codziennego. Jest źle, pani dzieju. ;))

    Jeśli chodzi o Carmillę, to czytałam ją jakieś pięć czy sześć lat temu, więc jednak byłam ździebko starsza, niż Ty w czasie lektury. Mając dwadzieścia lat orientujemy się bardziej. :)

    A Przybylskiego czytam, kawałkami. Czemu nie wspomniałaś, że to tak przyjemna lektura??? :)) Dobrze, że daje się dawkować ją po kawałku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wg.mnie przyczyna zasadnicza leży w wyrżnięciu narodowi mózgu czyli inteligencji jako klasy społecznej , która poza byciem mózgiem była jednocześnie wzorem do naśladowania i ciągnęła ogół w górę cywilizacyjnie i umysłowo . Poza tym sądzę , że winna jest przebudowa systemy szkolnictwa z humanistycznego czytaj niepraktycznego i szkodliwego , bo produkującego ludzi myślących samodzielnie , na w jakimś stopniu inspirowane również Herbertem Spencerem szkolnictwo praktyczne , starannie omijające sferę intelektu . Naród odmóżdżony traci historię , honor , staje się bezwolny i łatwy do prowadzenia . Zważywszy , że byliśmy największym z demoludów (pomijając naczelnego demoluda ;) )i to dość niepokornym , była to kwestia zasadnicza .

    Wiedźmo , pisałam , że Przybylski jest interesujący , bo to lepszy haczyk od przyjemnego ;P cieszę się , że Ci się podoba :)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )