niedziela, 2 września 2012

Co mnie boli

Pozwolę sobie podlinkować pewien post ze swego drugiego bloga. Ponieważ mnie to obchodzi. A Wam chciałabym opowiedzieć. Ale to nie będzie pogodna historia; o szczęśliwym zakończeniu nawet nie ma co marzyć.


A wystarczyłaby szczypta rozsądku trzydzieści-czterdzieści lat temu! Dokładnie taka, jak ta, która podczas ostatniego wielkiego remontu w połowie lat 60. XX wieku uratowała zabytkową boazerię przy kasach wrocławskiego Dworca Głównego, nakazując nie zrywać jej a zasłonić miłymi socjalistycznym decydentom "prostymi", dalekimi od "burżuazyjnego nadęcia" architektonicznymi gotowcami. Tylko dlatego, iż mądrzy konserwatorzy wiedzieli? czuli? mieli nadzieję? że w przyszłości nadejdą lepsze czasy, kiedy już nie będzie trzeba wstydzić się piękna. Nawet, jeżeli jest ono poniemieckie. ;]

Problem w tym, że podobnych atrap nie sposób założyć na budynki. Na zamki, pałace, dwory, na zabudowania folwarczne, na miejskie kamienice czy chłopskie domy, na protestanckie zbory a nawet katolickie kościoły (bo i takie przypadki zna najnowsza dolnośląska historia), na małe wiejskie lub małomiasteczkowe domy ludowe, na teatry i gasthausy, na zabytki architektury przemysłowej, dla których zabrakło już maszyn oraz robotników, na targowe hale, na wieże widokowe oraz kamienne wiadukty turystycznej kolei wąskotorowej, na pomniki ku czci ofiar pierwszej wojny światowej, na wielkie mauzolea oraz zupełnie małe wiejskie cmentarzyki...
Ich już nie ma. I nie będzie.


To, co przetrwało do dziś w stanie jakiejkolwiek użyteczności, to zaledwie drobny procent architektonicznego bogactwa mojego regionu. Kiedyś nawet wspominałam o tym w recenzji perfum. :)
Ten świat już nie istnieje; i nie piszcie, że mam po nim nie płakać, że mam iść śmiało do przodu, nie oglądając się za siebie. Człowiek bez historii nie ma też i przyszłości. Tak uważam.

Dlatego mnie one są drogie, zabytki natury i kultury pospołu.
Kocham je.

Całym sercem
___
Dziś, natchniona jednym z Wizażowych wątków o korzystaniu z własnych flakonów [ ;) ] użyłam 21 od Costume National.

P.S.
Źródła ilustracji:
1.http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/618653,wroclaw-xix-wieczny-strop-sali-sesyjnej-dworca-glownego,id,t.html
2. http://www.mmwroclaw.pl/photostory/423316/Dolny+%C5%9Al%C4%85sk+to+polska+Dolina+Loary+%5Bfotostory%5D/1

11 komentarzy:

  1. Wiesz co? To jest temat rzeka. Rzeka, która systematycznie powoduje, ze opadają mi ręce. Przez ludzką bezmyślność giną zabytki, zwierzęta, inni ludzie.
    U mnie, na Górnym Śląsku ostatnio opłakujemy Brutala z Katowic czyli piękny, inspirujący, niepowtarzalny budynek dworca PKP projektu Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyński i Eugeniusza Wierzbickiego, który zburzony został bezprawnie. Co z tego, ze proces w tej sprawie trwa, skoro zniszczono jeden z bardziej interesujących budynków w powojennej historii Polski.
    Wiem, ze to inne kwestie, ale pokazuje to, ze ludzie się nie zmieniają. Wielu wciąż jest bezmyślnych i nie grzeszy wrażliwością na piękno.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda; brak wyobraźni to chyba nasze podstawowe nieszczęście. A przecież wystarczyłoby pomyśleć, że wielki budynek byłby w sam raz na szkołę (swego czasu niektórzy na to wpadli, ale tych było stosunkowo niewiele), że zwierzę to członek rodziny nie zabawka [ciekawe, kto z tych, którzy kupują małe urocze szczenięta bernardyna do m3 dałby komuś w prezencie równie małego, uroczego, gaworzącego człowieka ;> ], że zza autobusu komunikacji miejskiej może wyjść spieszący się człowiek... Ech.

    O losie Brutala słyszałam już wcześniej ale dopiero teraz obejrzałam więcej jego zdjęć, przyjrzałam się szczegółom. Kurza twarz, TO zniszczyć??? Pewnie jego winą - dla odmiany - było to, że miał za mało sztukaterii, filarów czy złoceń. ;] Nie każdy musi być fanem tego typu architektury (jak każdej innej zresztą) ale żeby nie umieć docenić dosłownie zwalającego z nóg wrażenia, jakie zapewnia unikalna, przyciągająca uwagę, prowokująca do myślenia budowla?? Sztuka w ogóle. Naprawdę strach o tym myśleć.
    I co? Będą stawiać "wydanie poprawione"? Czy czekają na zakończenie procesu a tymczasem okoliczni mieszkańcy zostaną bez ważnego węzła komunikacyjnego?

    W ogóle Wasz brutalistyczny przypadek mnie przypomina mi trochę perypetie neoromańskiego kościoła w Warszawie Wesołej, o wystroju zaprojektowanym przez Jerzego Nowosielskiego, w nawiązaniu do wnętrz świątyń bizantyńskich. I ten kościół na początku obecnego wieku nie spodobał się nowemu proboszczowi, który postanowił zarządzić remont a wcześniej zawalić go kwiatuszkami, tymi wszystkimi barwnymi Maryjkami i Jezuskami o wyrazach twarzy zapożyczanych chyba od ofiar lobotomii itp. Na szczęście remont nie zniszczył świątyni a tylko trochę ją oszpecił.

    Mam wrażenie, że największą krzywdę polskiej architekturze (oprócz wielkoformatowych reklam ;) ) wyrządziło centralne sterowanie w socjalizmie a później patrzenie na nią wyłącznie przez pryzmat wolnego rynku: że dworzec za mały? To się dobuduje nowoczesny pasaż handlowy albo wyburzy to stare brzydactwo. I tak dalej. Bez większej dbałości o spójność nowej konstrukcji z oryginałem czy otoczeniem, szczególnie w przypadku budowli młodszych niż 99 lat.

    A w ogóle przecież każdy wie, że najśliczniejsze są te zabytki, które właśnie budujemy. ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobno będą odbudowywać i kielichy wrócą. Ale przestrzeń przykryje budowana tuż obok wielka galeria handlowa. Nie wiem na razie, jak bardzo jestem rozczarowana. :(

    Takie zdjęcia:
    http://polskalokalna.pl/galerie/galeria/zniknal-dworzec-pkp-w-katowicach/zdjecie,1397389,4
    mnie dobijają.
    Nie potrafisz sobie wyobrazić, jaka to była przestrzeń. Kielichy łączyły się w strop, który w centralnym punkcie był rozerwany - pomiędzy różnej wysokości kielichami być uskok, tylko oszklony, przez który widać było niebo.
    Hala zawalona była pawilonami handlowymi, które likwidowały wrażenie przestrzeni i potęgi, ale kiedy spojrzałaś w górę... Zapierało dech. Tylko kto patrzył w górę...
    Tu widac uskok:
    http://artysci-zasciankowi.bloog.pl/id,6468460,title,Polski-Brutal,index.html?ticaid=6f1ae

    O zwierzętach nie chcę pisać, bo szczękościsku dostaję. W trosce o własne szkliwo zmilczę...

    OdpowiedzUsuń
  4. to prawda... serce krwawi :( Zwłaszcza jak potem niestety słyszy się, że u nas nie ma czego oglądać i ogólnie jest nieciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedźmo , tak jest wszędzie i do dziś . W Warszawie co i rusz jakiś developer burzy stare budynki bo mu nie pasują ; taki los spotkał Wille Marconiego , lokomotywownię na Pradze , kamienice w centrum , ostatnio zabytkowe koszary gwardii obok Łazienek - wszystko wpisane do rejestru zabytków . Tak samo wzieli sie za Halę Koszyki , jedyną zachowaną secesyjna halę targową . I to w mieście , które zostało praktycznie zrównane z ziemia , więc jeśli co zostało , wypadałoby tego strzec jak oka w głowie . A gdzie tam , kasa rządzi . I mimo że na burzyciela Willi Marconiego nałożono obowiązek odbudowania , minęło już ładnych pare lat i nikomu się nawet o tym nie śni... Tak samo obracają się w ruinę stare budowle wszelkiego rodzaju jak kraj długi i szeroki...

    OdpowiedzUsuń
  6. Sabbath - galeria handlowa to się może cmoknąć. Sama wiesz lepiej, w co i dlaczego. :> Zabierze odrestaurowanemu dworcowi nie tylko przestrzeń ale i uwagę przechodniów. A że zazwyczaj spoglądamy raczej na pstrokaciznę, niż na szare betony, to.. doopa.
    Dzięki za te zdjęcia. Swego czasu parę razy katowicki dworzec odwiedziłam (i to chyba ten właśnie, o ile nie sugeruję się tematem) kilka lat temu, czekając na przesiadkę do Lublina bodajże, więc zapamiętałam jeszcze lampy na kielichach, nie wiem dlaczego, skojarzyłam je z 'latającymi spodkami na wysięgnikach'. ;) Nie uznałam budynku za "ładny" (i dobrze, bo b. nie miał być ładny ;] ), ale za niepokojący czy fascynujący i owszem.
    Szkoda. Budynku oraz ludzi, których głupota kazała go zburzyć.
    Rozumiem, co musicie czuć.

    Polu - no właśnie. :/
    Choć z "nieciekawie" spotykałam się tylko u ludzi, którzy nigdy Dolnego Śląska w celach turystycznych nie odwiedzali. ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Parabelko - zapewne. Jak napisałam wcześniej w odpowiedzi na komentarz Sabb, najpierw było centralne sterowanie wszystkim, z regionalnym muzealnictwem włącznie i rugowanie "zgniło-kapitalistycznych złogów"., potem dziki kapitalizm - który w wielu głowach utrzymał się do dziś.

    Generalnie jednak podtrzymuję to, co napisałam kiedyś w komentarzu u Trzech Ryb, pod jej postem o Lwowie bodaj. TAKIEJ skali zniszczenia i ignorancji w powojennej Pl nie było nigdzie, poza Ziemiami Wyzyskanymi. ;) U nas, na północy, bez różnicy. Z tym, że z czasem "tam" przeważyły oczywiste walory turystyczne, z łopatologią wody, jezior i morza na czele, nas skazano na nieistnienie w "ogólnej świadomości" Polaków.

    Co więcej, piękne budynki Wrocławia np. celowo oszpecano. Miasto przeżywało bujny rozkwit od XVII wieku w górę i taką też architekturę można było tu spotkać najczęściej. Ale w PRLu nie miała ona prawa bytu, ponieważ nie była POLSKA! ;)) Więc utrącano sztukaterie z bram kamienic, rozwalano atlantów dźwigających balkony, przed- i wojenne skwery zmieniano w place targowe.. To samo spotkało barokowe kamienice na wrocławskim rynku - remontując zniszczenia po walkach o Festung Breslau nie przywrócono im poprzedniego wygląda, a odrapano, pieczołowicie eksponując zachowane gdzieś pod tynkiem gotyckie fragmenty elewacji. (Dlatego też przyłożono się do odnowy naszego ratusza - ponieważ był gotycki). "Gotycki" równało się "średniowiecznemu" a "średniowieczny" znaczyło "polski". :) I dopiero w 1997 roku ówczesny prezydent Wrocławia, Bogdan Zdrojewski (jeszcze zanim zaczął rozwalać polską kulturę od środka ;> ), zdołał przeforsować remont rynku z wypędzeniem z niego ruchu kołowego czy gruntowną renowacją kamienic, mającą zwrócić im barokowy czy rokokowy wygląd. Szło mu jak po grudzie, ludność stawała okoniem )bo po co te zmiany?), więc sprytnie podpięto je pod przygotowania miasta na katolickie sympozjum o nawie Kongres Eucharystyczny, z udziałem JPII, które miasto organizowało w lipcu 1997 roku. I dopiero takie tłumaczenie, jakoś, zdołało przed mieszkańcami Wrocławia uzasadnić konieczność remontu.
    Masz pojęcie? Wyobrażasz sobie, jak trudno było przekonać Wrocławian do tak potrzebnej inicjatywy? Jak pół wieku komunistycznego prania mózgu namieszało im w głowach?? Skoro jeszcze w '97 nie uznawali za zasadnych trosk o estetykę własnego otoczenia oraz wizytówki miasta, w którym mieszkali. Społeczeństwo w głębokiej depresji. ;)

    To chyba daje jakieś pojęcie o skali zniszczeń i zaniedbań w całym regionie?

    Dobrym przykładem jest też to, że potrafisz wymienić przykłady wyburzonych na zawsze a cennych zabytków Warszawy czy może nawet Mazowsza. Ja nie potrafiłabym podać z głowy analogicznej listy Wrocławia czy Dolnego Śląska; i to bynajmniej z nie racji niedostatków wiedzy. Po prostu żadna głowa nie jest w stanie objąć TAKIEJ ilości ofiar dewastacji. Jak napisałam: rzecz dotyczy nawet charakterystycznego chłopskiego (chłopskiego, na miły Bóg!) budownictwa regionu.

    Tu nikt nie wrócił po wojnie, by powoli starać się odbudować to, co było mu potrzebne (nawet nie dwory czy pałace). Tu przyjechali ludzie wyrwani ze swojego świata tak czy inaczej, żądni zemsty za doznaną niesprawiedliwość - jakiejkolwiek zemsty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedźmo , lista zniszczonych przez ostatnie 60 lat zabytków warszawskich jest baaaardzo długa - przytoczyłam tylko te najgłośniejsze z ostatnich lat . Bo tu juz prawie nie ma co burzyć . W latach 50 podczas budowy MDMu i ogólnie odbudowy , równano z ziemią wszystko , nawet to , co nie było zniszczone . Pamiętam ,jak w latach 70 burzono cudowne secesyjne kamienice pod budowe hotelu Mariott i sąsiedniego Elektrimu obok Dworca Centralnego , jak wyburzono całą ulicę domów sprzed I i II wojny , żeby przebić nową ulicę . Myślę , że skala zniszczeń wcale nie jest mniejsza , a obojętność taka sama - 3/4 warszawiaków w tej chwili nie pochodzi z Warszawy , więc im wszystko jedno , co się z miastem dzieje . A to co jeszcze zostało , nadal popada w ruinę . Co jeszcze mi się przypomniało _ praę lat temu wyburzono w majestacie prawa najstarszą warszawską czyszówke z pierwszej połowy XIX wieku . I dalej jest tak samo .
    Myślę , że nie ma sie co licytować , gdzie większe zniszczenia - walec historii przejechał się równo po całym kraju - na przykład do dziś nieodbudowana starówka w Elblągu . Warszawska została odbudowana , Trakt Królewski też - ale Trakt wcale nie zostął odbudowany taki jak był - ujednolicono wysokość kamienic , pozmieniano fasady , więc nawet trudno mówić o odbudowie sensu stricto . Kiedy się patrzy na przedwojenne zdjęcia Nowego Światu , jest to zupełnie inna ulica .
    A że przy okazji likwidacji uległa znakomita większość inteligencji czyli tej warstwy światlejszej , zaś ci , którzy pozostali , nie mieli prawa ani mozliwości głosu , mamy to , co mamy . Nowe państwo nowej klasy społecznej .

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do powrotów po wojnie - znakomita część warszawiaków , którzy przeżyli okupacje i Powstanie , została wysiedlona na przykład na Wybrzeże , a na ich miejsce ściągnęli budowniczowie nowego porządku . Taki los spotkał chociazby moich dziadków , którzy zostali osadzeni w Sopocie , a z Sopotu wysiedleni do Białegostoku w roku bodajże 50 - na własne oczy widziałam odnośny dokument , nakazujący opuszczenie miejsca zamieszkania w ciągu - nie pamiętam dokładnie - dwóch dni ? - i nakazujący zamieszkanie w Białymstoku . Więc też nie było komu pilnować tego co zostało i walczyć o ocalenie . Tak samo było z ziemiaństwem - zakaz osiedlania się w odległości mniejszej niż 20 czy 30 km od granic przedwojennego majątku . Mazowieckie dwory przeszły prawie w 100% do historii . Zresztą chłopskie chaty też - na ich miejsce mamy ohydne betonowe kostki .
    A wiesz , jak reagowali niektórzy mieszkańcy osiedla , na którym stała wspominana przez mnie Willa Marconiego ? Na pytanie redaktora , jak oceniają zburzenie padła odpowiedź "dobrze , że zburzyli , bo była stara i tu nie pasowała" . Nóż się w kieszeni otwiera...

    OdpowiedzUsuń
  10. No fakt, Warszawa to też specyficzny przypadek, zapomniałam o tym. I wiem też, że postarano się, by większość przedwojennych jej mieszkańców starannie odseparować od ich miasta.
    Ale ona jest stolicą, w dodatku z dwoma wojennymi powstaniami na koncie oraz silnym ruchem oporu, specyficzny przypadek. Dokładnie tek, jak moje ziemie. Pamiętam Twoje oburzenie u Trzech Ryb tym, jak obecnie wygląda zachodnia Ukraina i dlaczego. Wiedz, że z tego samego powodu zniszczono mój Dolny Śląsk np. Nie powiesz mi, że duże przymusowe ruchy ludności nie miały w ogóle znaczenia, że nienawiść, brak wykształcenia albo zwyczajny szok kulturowy [zacytuję pewien słynny film na temat: "upiec upieczesz, ale gdzie spać?" ;)) ] nie wpłynęły na traktowanie powierzonych nowym mieszkańcom dóbr kultury.
    Walec historii przejechał równo? Tiaaa...
    "Jedź do Warszawy, twój dom już tam jest" w pojedynczych cegłach. ;> A że z tej cegły odbudowywano tak, że w efekcie wychodził zupełnie nowy budynek, to rzeczywiście wina wyłącznie powojennej polityki.

    Za to reakcja zadowolonych z wyburzenia zabytku mnie to zasługa polskiego myślenia o historii: taka jest ważna i tak się nią jaramy, że w istocie zapominamy powiedzieć młodszym pokoleniom, dlaczego właściwie. ;) Poza utartymi frazesami o tym, że "Słowacki wielkim poetą był" a "Powstanie warszawskie wielkim i doniosłym czynem zbrojnym takoż". ;P Ale, że przeszłość kształtuje naszą teraźniejszość oraz przyszłość, że jesteśmy własnymi przodkami i potomkami (czyli ciąży na nas odpowiedzialność za kształt tego świata) to już nie, bo tego nie da rady wykuć na blaszkę ani opisać na kartkówce. :]
    Pamiętam pewien internetowy komentarz pod zdjęciami ze świeżo wyremontowane wrocławskiego dworca (podlinkowanymi u góry lub podobnymi). Napisała go jakaś rozczarowana pannica, przekonana, że "Wrocław zasługuje na coś więcej, niż kupa staroci". Więc wiedz, że podzielam Twoje uczucia odnośnie noża w kieszeni. ;) Z tym, że u mnie dziewucha została jednogłośnie wyśmiana przez resztę komentujących.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiedźmo , ależ się w 100% zgadzam co do przymusowych masowych ruchów migracyjnych i ich skutków , a co do walca - przejechał wszędzie , odgniatając różne wzorki , płytsze i głębsze , czego skutkiem są mniejsze i większe zniszczenia . Taki parszywy los...
    A na ciemnotę tylko edukacja - uświadomić , że narody bez historii ulegają wynarodowieniu i stają się cudzymi niewolnikami...

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )