Dziś z nieco innej beczki: co mi wpadło w ręce podczas wizyty w India shopie oraz Rossmannie?
Wybaczcie jakość fotografii; jestem tylko kiepską dokumentalistką, nie mam ochoty na godzinne ustawianie pozowanej sceny i późniejszą trzygodzinną zabawę programem do obróbki zdjęć. Po prostu klikam w ten duży przycisk, by później pochwalić się na blogu. ;)
Wracając do meritum
Wystąpili:
- Perfumy do pomieszczeń Orient Express, prosto z Pachnącej Szafy
- Olejek do aromaterapii o zapachu kamfory [mmm... :) ]
- Dwie bransoletki, z czego jedna nieprzyzwoicie wręcz kiczowata oraz
- Lusterko w żurawie
Małe rzeczy, a cieszą! :)
* * *
Przypominam o koniach w potrzebie!Na pomoc czekają: Greta oraz Dunaj, którego właścicielką może stać się Karolina, podopieczna fundacji Mam Marzenie.
Pomóżmy im!
* * *
Na recenzję poczekajcie do (późnego) wieczora. ;) Bo znikam.
Czas na małe co nieco.
___
Dziś noszę Chaos od Donny Karan.
A która jest ta kiczowata, bo nie łapię? :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie obie są tandetne. :) Choć już po zamieszczeniu posta przyjrzałam się zdjęciom, na których kiczowatość wyszła na odwrót: pastelowe, błyszczące, kfiatuszkowe i kamyczkowe cóś u góry jakby przyblakło i zmatowiało. Natomiast ta niby-złota, biało-czerwono-czarna zaczęła błyszczeć ponad miarę i cała taniość z niej wylazła [bo kosztowała AŻ 7 zł]. ;) Ale niech sobie zostanie, jak napisałam. ;) Wspomniałam, że kiepska ze mnie fotografka.
OdpowiedzUsuńWiesz co? Kicz to trochę pojęcie względne. I wcale niekoniecznie negatywne, jak sama napisałaś kiedyś. Mnie się podobają obie. Nie nosiłabym, ale ładne są. A cena świadczy wyłącznie na ich korzyść. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zakupów. :)
Mnie się podoba ta trójkolorowa:-)
OdpowiedzUsuńSabbath - w życiu nie kupiłabym sobie czegoś, co mi nie przypadło do gustu; ja ie z tych, co uzależnione od "przecież jest w promocji!". ;) Jakkolwiek we wspomnianym sklepie czuję się, jak Ali Baba w grocie zbójców: same skarby, a co jeden, to piękniejszy. ;) Bo ja kocham kicz , co zresztą ciągle tu podkreślam, jak zauważyłaś. :) A to raczej jest kicz, w sensie niestaranności wykonania czy braku dystansu [ale czy mniejszym kiczem są napuszone złote kolie z Apartu bądź od W.Kruka za kilka tysięcy? równie mało w nich klasy czy artyzmu, choć o wysoki poziom rzemieślniczy nie trzeba się martwić]. Do tego jeszcze spryskują towar jakimś niby orientalnym sprejem czy czym (kojarzysz charakterystyczną woń india shopów? to nie tylko kadzidełka), bo jeszcze kilka godzin później moje palce pachną rzeczonym sklepem. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Znów walnęłam epopeję [tu rumieniący się emot]
Aniu - właśnie z tego powodu ją kupiłam. :) Prostsza forma plus ulubione kolory suprematystów.
I również dziękuję. :)